Świetny film ale, niestety, podobnie jak w większości rodzimych produkcji, dźwięk jest do bani. Dialogi są niewyraźne, a ponieważ prowadzone są w kresowej polszczyźnie, film trzeba oglądać z włączonymi polskimi napisami. Inaczej po prostu nie da się nic zrozumieć. Czy polska myśl techniczna pozwoli kiedykolwiek na zrobienie filmu, na którym będą wyraźnie gadać? A może warto zapytać jak to robią inni, bo naszym zwyczajnie nie wychodzi. Pani Holland mogła zażądać od producentów zaangażowania trochę lepszej ekipy technicznej.
.... mnie szlak na to trafia, chyba 100 % polskich filmów ma spier.... dzwięk - nie wiem o co chodzi dlaczego w innych krajach się da a u nas nie, jak nie są w stanie na planie to nich podłożą potem w studio, do polskich filmów często muszę podgłaśniać centralny na maximum regulacji a i tak dupa i nieraz cofam aby usłyczeć co mówią .... MASAKRA jakaś, też ostanio na którymś polskim właczyłem sobie napisy :(:(:(
W pełni się zgadzam, film na 8, a może i więcej, ale dźwięk pozostawia wiele do życzenia. Zastanawiające jest to, że w starych filmach dźwięk często był dobry........
Chyba 100% polskich zestawów kina domowego zostało kupione na promocji w Auchanie. Taka jest brutalna prawda. Zanim zaczniecie się mądrzyć, popatrzcie na informacje o ekipie: dźwięk był zgrywany w Kanadzie przez kolesia, który robił dźwięk m.in. do American Psycho, a oprócz tego do ponad 200 filmów amerykańskich, wygrał Emmy, i po kilka Genie i Gemini Awards.
Polski widz jest przyzwyczajony do oglądania filmów z lektorem, gdzie ma dialogi podane na tacy. To nic, że przy okazji masakruje się całą ścieżkę dźwiękową: muzykę i efekty. Każda inna forma, wymagająca dobrze wyregulowanego sprzętu (a nie n.p. podkręconego subwoofera, żeby było fajniej, albo głośników ustawionych gdzie się da, na meblościance albo na podłodze za kanapą), wywołuje protesty i głupie komentarze. Gadałem kiedyś n.p. z kiniarzem, który mówił, że musi podkręcać głośność w tylnych głośnikach, bo jak nie wali z tyłu, to widzowie przychodzą i się wykłócają, że nie było surroundu. Szkoda gadać.
Więc panowie pkb i enduroski, prawda jest taka, że dźwięk macie zrypany w każdym filmie. Tylko że w polskich, gdzie pan Szydłowski nie gada wam prosto do ucha, zaczynacie to zauważać.
W starych filmach dźwięk był mono, więc mniej się tam da sp...dolić przy odtwarzaniu.
Tylko, że np. w polskim filmie "Róża" dźwięk jest bardzo dobry. Pytanie więc kto i które komentarze ma głupie................
Świetny komentarz. Szkoda tylko, że argumenty wyssane z palca.
1. Jak ktoś zrobił dobry dźwięk do innych filmów, a dodatkowo jest z Kanady, to na pewno nie mógł nic spieprzyć. Poza tym wątpię, że dostał za tą robotę kasę porównywalną z produkcjami dla Hollywood, więc mógł się nie postarać. Zresztą, parafrazując, koń jak rży każdy słyszy.
2. Oczywiście wszyscy kupujemy sprzęt w Auchanie albo w Biedronce, choć zapewne wielu nie wie gdzie są takie sklepy lub nigdy w nich nie było
3. Durna masa słucha lektorów bo w pomrocznej RP nikt nie zna obcych języków i nie ogląda filmów w oryginale (to dziwne, że ja nie rozumiem polskich a rozumiem angielskie pomimo, że to polski jest moim językiem podstawowym).
4. Nasze mieszkania pełne są kanap i meblościanek (ciekawe, kto pamięta co to jest meblościanka? Ja tak, ale ja mam już siwy łeb).
A tak na marginesie film oglądałem z C+ w HD i gów..o rozumiałem. Dopiero jak włączyłem napisy to się dało oglądać. Sprzętu HK nie kupuje się w marketach, itd.
Podsumowując - jeśli masz jakiegoś znajomego, który na meblościance za kanapą ma Mantę z Auchana i dodatkowo lekko niedosłyszy, to przeniesienie jego doświadczeń na innych wydaje się nieco zbyt śmiałym uproszczeniem ;-)
Sporo nieprawdy tutaj, ale i przyczyny nieco inne. Niektórzy z aktorów mają po prostu strasznie słabą dykcję i realizator niewiele może. Powyżej pewnego poziomu wykręcenia głosu kompresorem zaczęłoby to brzmieć po prostu nie do przyjęcia.
Pytam: Co z tego, że dźwięk był zgrywany przez "kolesia w Kanadzie", jeśli polski mikrofoniarz skopał na planie? Niom? A masa spraw jest upierniczona w polskim filmie już na tym etapie.
Kasa.
W USA film można realizować relatywnie dłużej, więc pion dźwiękowy ma większe szanse przygotować sensowne ujęcia.
Poza tym - Kasa:
W USA więcej się robi na postsynchronach, więc dźwięk, który słyszymy w kinie ma więcej wspólnego z longlplayem na CD, niż z poklejoną protulakiem i pouzdatnianą surówką nagrywaną na planie.
"Koleś w Kanadzie" po prostu miksuje ten cały materiał i wyżej jajeczek nie pofrunie, jakim złotouchym bossem by nie był.
właśnie męczę się z tym na C+ i lekko nie jest. Dodatkowo ta gwara też nie pomaga! Ale sprawdziłem napisy na filmweb i nie ma żadnego polaka w ekipie pod dźwiękiem, chyba z dwadzieścia nazwisk i same Zagraniczne.. To chyba jednak zagraniczna szkoła dźwięku ;)
http://www.imdb.com/title/tt1417075/fullcredits?ref_=ttco_sa_1
Rafal Bank .... boom operator
Jacek Filipczyk .... boom operator
Agnieszka Kolodziejczyk .... adr and dubbing production manager
Jakub Lenarczyk .... adr recording supervisor
Aneta Michalczyk .... adr and dubbing recordist: Falana
Yyy... O kim ja tam wspominałem, że jego błędy mogą być nie do naprawienia..? Przypomnij mi...
Robert Fletcher .... location sound recordist - to jest funkcja, jak doczytałem, odpowiedzialna za nagranie dźwięku na planie, ale dużo tych ludzi jest na maksa. Jednak moim zdaniem dźwięk do tego filmu robili zagraniczni, kilku polaków to raczej jest jakaś pomoc
Rany...
To może doczytaj, kto jest kim w pionie dźwiękowym... :)
Pisałem, że wszystko zależy w pierwszym rzędzie od mikrofoniarza, bo to on "zbiera" dźwięk, dobiera kąt i odległość mikrofonu, jemu urywa się jaja, jeśli wlezie z tyczką w kadr, więc wypracowuje sobie technikę nie wchodzenia. On musi się wyrobić w czasie na planie. A co nagrane, to już nagrane... Jeśli jest kasa i czas, to się robi posty i montuje.
"Boom operator", żeby nie było już niedopowiedzeń, to nie, jak niektórzy myślą, specjalista od wybuchów, tylko po prostu "operator tyczki", czyli po naszemu "mikrofoniarz".
Możesz znaleźć zresztą innych tak nazwanych - w innych pionach, bo "boom" to może być też wysięgnik kamery - urządzenie dużo większe, ale też wymagające operatora (u nas często mówi się na takiego po prostu "wózkarz", choć to nie do końca precyzyjne).
Realizacja dźwięku, choć ta filmowa tylko amatorsko. Ale oglądać zawodowców przy pracy miewałem przyjemność (albo wręcz przeciwnie).
ja się zgadzam, że często u nas dźwięk jest średniawy w filmach, ale akurat wybranie tego jako przykład przypomina trochę : "a może Curie-Skłodowska też była kobietą ?!"
Ale wybranie czego jako przykład?
Tego filmu? Tej funkcji na planie? Tego aspektu pracy dźwiękowca?
Nie bardzo rozumiem.
Teza broniona jest prosta:
Dźwięk w polskim filmie jest zazwyczaj słaby przez podejście do dźwięku jako elementu dzieła filmowego w Polsce, które charakteryzuje się niepoświęcaniem na ten element wystarczających środków finansowych/czasu. Pośrednio przekłada się to na brak umiejętności członków ekipy, którzy nie mają kiedy nałapać dobrych praktyk, bądź, czasem nie dostają tyle czasu i możliwości, by wykorzystać swoje umiejętności, co ich zachodni koledzy.
tytuł postu brzmi polska szkoła dźwięku, a jako przykład jest wzięty chyba jedyny polskojęzyczny film,w którym dźwięk w przeważającej większości robili obcokrajowcy, w tym chyba wszystkie główne funkcje. Swoją drogą zastanawia mnie, jak to jest, że robili to amerykanie i skąd wiedzieli jak to wszystko układali, że aktorzy mówią zrozumiale, skoro nie znają polskiego? jakiś dziwny pomysł
A - co do początku tego wątku, to ja się dołączyłem do dyskusji później. Mogę pisać tylko za siebie.
Ja w ogóle nie sądzę, by coś takiego, jak "polska szkoła dźwięku" istniało.
"Polska", czy ' "mongolska" szkoła czegoś tam' kojarzy mi się z jakąś dominującą cechą, którą można rozpoznać w wielu filmach - i to raczej jakaś chlubna, wyznaczająca standardy. A w polskich filmach jest różnie, raz tak, raz siak, bez szczególnych cech, ale generalnie dość kiepsko i większość widzów o nawet przeciętnym słuchu i wrażliwości dźwiękowej, narzeka.
tak na marginesie posiadam Amplituner Yamaha 620 (dvd yamaha 550s) + Subwoofer aktywny Yamaha, centralny trójdrożny, przednie slupki trójdrożne, tył dwudrożny,(kolumny w drewnie na zwrotnicach i papierowych membranach) wszystko rozmieszczone symetrycznie po okręgu (centralny w jednej lini z bocznymi + opóźnienie odpowiednie), przewody miedziane o przekroju 6 mm2, pominę że dwa lata pracowałem w firmie zakładającej car audio. nie jestem totalnym laikiem w dziedzinie nagłosniania i może sam kolego masz sprżęt z Biedronki :):):) a co do udzwiękowienia to można wziąść na próbę np. Avatara ustawić sobie sprzęt i potem puscić polski film udzwiękowiany w Polsce (nie wiedziałem że ten akurat robili gdzieś tam) i zobaczyć róznicę ::D:D:D Oczywiscie scieżki dzwiękowe w oryginale. (chyba tylko Ty ogladasz filmy z dubbingiem :P:P:P)
No właśnie tak oglądam, oglądam, wsłuchuję się. I noż ..... co oni bełkoczą pod nosem. Ni to po polsku ni to nie wiadomo po jakiemu. Lubię dobre kino, ale jak mam się męczyć i wsłuchiwać w coś czego nie mogę zrozumieć, bo kresowy polski i bełkot jak u kolesi po litrze na łeb, to po pół godzinie darowałam sobie ten film. I rzeczywiście nie ma co porównywać z "Różą", którą oglądałam 2 dni temu.