podrobić językową pstrokaciznę przedwojennej Warszawy. Abstrahuję od tego, jak to wyszło, ale w
porównaniu z "dziełami" innych twórców, gdzie zarówno praski cwaniaczek, jak i szlachecki
potomek walą mi w uszy dzisiejszą wymową i intonacją, to naprawdę godna szacunku próba.