Dzisiaj obejrzałam, film nie jest zły aczkolwiek trochę za dużo w nim scen erotycznych, które strasznie rzucają się w oczy i prawie, że przysłaniają cały film. Rozumiem jedna, góra dwie ale nie co pół godziny, i nie od razu w drugiej scenie.
Trudno to nazwać erotyką. Ja nie wiem czemu ludzie mają taką obsesje związaną z seksem, przecież te sceny nie stanowiły nawet 2% filmu. I jeszcze to nie był seks bez przyczyny, ot spotkali się i poszli do łóżka, tylko był tam związek przyczynowo skutkowy.
całkowicie się zgadzam z tobą, a że dodatkowo byłam na tym w kinie z klasą i nauczycielkami które chyba nie wiedziały na co nas zabierały i jak były sceny związane z seksem powiedziały że to dla nas "za mocny film"... no cóż, mi one nie przeszkadzały jedynie brecty chłopaków na widok nagich kobiet.
myślę, że ten film był za mocny wgl, scena porodu, powieszeni ludzie, seks był raczej zwierzęcy, scena masturbacji dziewczyny, no nie wszyscy maja na tyle dojrzała psychike w 3 klasie gimnazjum , żeby nie można było uznać że ten film nie jest dla nich za mocny
Błędem było zabrać uczniów na ten film. Jest wiele innych o podobnej tematyce, na które warto zabrać klasę. W każdym razie fakt, iż nie jest to film dla gimnazjalistów nie znaczy, że jest to słaby film. Osobiście się cieszę, że w odróżnieniu do większość tego typu filmów, ten jest bardziej realistyczny, a sceny seksu, masturbacji, porodu i inne pokazują, że twórcy skoncentrowali się na jak najwierniejszym odwzorowaniu tamtejszych realiów, kosztem ograniczenia publiki do poważnych i dojrzałych ludzi. Przykro mi, że dla was ten film był zbyt mocny, ale nikt nie kazał wam go oglądać (oczywiście poza wyżej wspomnianą klasą, której współczuję nauczycielki).
moze zle skladnie ubralam swoja wypowiedz, ale mialam na mysli, ze za mocny dla gimnazjalistow :) a film mi sie nie spodobal zupelnie z innych wzgledow, niz omawiane tutaj
Też to zauważyłam i po prostu mi przeszkadzały, uważam, że niczego nie wnosiły do filmu. Mam wrażenie, że pani Holland w żadnym swoim filmie nie odpuszcza sobie takich scen, a Janosik jest tego najlepszym przykładem.
Były po prostu niepotrzebne. Chodzę do 2 gimn., byłam na filmie z całą moją szkołą - gimnazjum+liceum i nikt się nie śmiał, byliśmy raczej zażenowani. Nauczyciele zwłaszcza :P Z pewnością nie jest to film edukacyjny.
Jak dla mnie ten film to parówki - może maks. 5% zawartości mięsa, czyli historii Żydów z kanału. Smakuje jak mięso, ale to zupełnie coś innego. Nie lubię parówek.
Sceny erotyczne, mają jak najbardziej swoje uzasadnienie. W ten sposób ludzie odreagowują stres. Nie na marne mówi się, że najwięcej dzieci zawsze rodzi się w biedzie czy na wojnie. Sceny są prawidłowo pokazane, w sumie ledwo co zarysowane. Nie ma tam jakichś odważnych fikołków. Absolutnie nie widzę w tym temacie problemu. Bez tych scen film byłby bardziej odrealniony od rzeczywistości.
Chciałbyś to robić w kanale, w towarzystwie takiego, ładnie mówiąc....brudu? I na oczach ludzi...?
Jak dla mnie Holland jednak z tym przesadziła.
Nie, nie przesadziła... Wystarczy poczytać książki, na podstawie których powstał scenariusz.
a czy Ty chciałabyś znaleźć się na miejscu tych ludzi i w takich okolicznościach? poczytaj, poczytaj, gdyż to co poczyniano w czasie lat okupacji przy nawiązaniu do trzech zupełnie znaturalizowanych scen w filmie stanowi akuratnie żadną przeszkodę a wręcz przeciwnie / cześć pamięci pomordowanych Żydów
Czy z mojej wypowiedzi wynika, że chciałabym?
Mimo wszystko mnie ten naturalizm nie przekonuje.
naturalnie rozumiem, każdy sądzi własną miarą a o gustach nie sposobna dyskutować, i oczywiście z Twojej wypowiedzi czytelnie wynika, iż nie chciałabyś, natomiast stawiasz pytanie więc i ja postanowiłem odpowiedzieć pytająco :)
W podobnym temacie (http://www.filmweb.pl/film/W+ciemno%C5%9Bci-2011-525620/discussion/Niekt%C3%B3r e+sceny+s%C4%85+niepotrzebne...,1943509 ) pojawiło się pytanie dlaczego ukazywanie tej "rzeczywistości" nie spowodowało również ukazania np. scen obstrukcji ktore przecież tam też były codziennością . Też mnie nurtuje takie pytanie ... jedyne nasuwające mi się wyjaśnienie jest takie, że nie chodzilo o "realizm" a własnie o pokazanie bohaterów jako ludzi "z krwi i kości" ale tylko w wersji "ulegania żądzom" bo gdyby objąć całość tematu to sceny obstrukcji jednak by się tam pojawiły .... a może chodziło tylko o to, żeby zaspokoić również tą cześć widowni która ogląda filmy TYLKO dla takich scen i wcisnąc to gdziekolwiek w fabułę, bo jest to zabieg obecnie bardzo popularny, a mnie to raczej irytuje bo absolutnie nie mam potrzeby wchodzenia w życie intymne "ludzi" których "poznałam" niecałą godzinę temu za każdym razem gdy oglądam jakiś film .
Trzeba było zasłonić oczy łapami, a kciukami zatkać uszy.
@Svitrigaila nie istnieje coś takiego jak 'sterylny kanał', przyszła ochota, wiec nikt się nie zastanawiał jaką bakterie złapią. Idąc tym tropem, nie wiem czy się zastanowiłaś nad sensem swojej wypowiedzi, bo jak się można domyślić potrzeby fizjologiczne wykonywali na miejscu i zapewne nie robili tego w wysterylizowane woreczki, podcierając tyłek trzywarstwowym papierem marki Velvet, następnie taki woreczek wysyłając pocztą polską w celu zbadania zawartości. bla bla bla
Uważam, że sceny erotyczne uwydatniały rzeczywistość. Bez względu na okoliczności organizm ludzki ma taki sam magazyn uczuciowy i wcześniej czy później musi go na kimś wyładować.
Poza tym scen erotycznych było kilka, co wg mego mniemania można nazwać niewiele, bo istnieje filmów co nie miara w których się stukają o wiele częściej.
Nikt gimnazjalistom nie karze na ten film iść jeżeli czują się urażeni scenami podobnymi do tych w których sami powstali.
Sceny seksu były niezwykle ważne, Holland chciała nam dzięki nim pokazać że w czasie II wojny ludzie też uprawiali seks. Kto z nas by się spodziewał, że w takich czasach ludzie robili takie rzeczy.
Ja bym się spodziewała,to chyba dość oczywiste. Może i te sceny były ważne,ale mimo wszystko nie tak często..
no tak części ludzi w filmie wojennym 4 sceny na 2,5 h to za dużo, a w np. True Blood prawie non stop przez 45 min. wzbudza zachwyt hehehe
True Blood nie oglądam i raczej nie zamierzam, nie wiem też dlaczego uważasz że dotyczy to któregokolwiek z rozmówców lub dlaczego w ogóle mamy brać takie (chore?) skrajności pod uwagę ... połowa tych scen zdecydowanie by mi wystarczyła by udowodnić że mieli życie seksualne, że w gre wchodziła desperacja i silne emocje ( także strach towarzyszący wojnie) i że warunki kompletnie temu nie sprzyjały w wielu sytuacjach . Tak więc w paru tematach poruszających problem przesytu erotycznego w tym filmie nie znalazłam żadnego argumentu który przekonałby mnie, że mylę się stwierdzając że H. przesadziła z ilością tych scen i nie wiem czemu miałoby to służyć, a na pewo wiele osób zmierziło bo ilu nas tu jest tak każdy ma swój stosunek do nagości, obsceniczności, intymności i tych spraw i nikomu z was to komentować bo to prywatne odczucia są,a tu już pare osób weszło innym w psyche i jakieś skrzywienia lub traumatyczne przezycia sugerowalo ... z czym do ludzi ? :)
A mi się nie rzuciły w oczy sceny erotyczne. Ba, ja tam widziałam tylko jedną. Zanim w ogóle weszłam na filmweb, nie wiedziałam, że kogoś "te" sceny mogą tak rozemocjonować. Bo mnie jakoś to zupełnie nie ruszyło.
Z reszta: czy to o czym piszesz jest erotyką? Nie przesadzasz? Ta "druga scena" o której piszesz ma w sobie tyle erotyzmu, co książka od biologii. Ot, przedstawiona jest zwykła rodzina: jedzą razem, rozmawiają, on pracuje, ona zajmuje się domem, kochają się (tak, również fizycznie, teraz padnijmy wszyscy na zawał ze zgorszenia!), mają córkę.
Coś dziwnego dzieje się z dyskusją pod tym filmem: ludzie zaczęli zwracać uwagę na seks, a nie na to co w tym filmie naprawde ważne. Większość gra oburzonych i ważą: jedna scena w tą, jedna we w tą, czy to już pornol do kwadratu, czy jeszcze sztuka, ach jakie to straszne i o fu!, oni to robią niehigienicznie, w kanałach, a tu ta też tak na widoku, ach! To, jak ktoś słusznie zauważył, zakrawa o obsesję. Przecież nie o to w tym filmie chodziło, nie to chciała autorka przekazać. Ale to trzeba by spojrzeć wyżej niż przez kontekst z dupy strony, chociaż wiadomo, że od tej najłatwiej...ech...Wychodzi jakaś dulszczyzna z ludzi. Masowo.
Popieram. Seks nie jest niczym obleśnym, zły czy zakazanym. Miłość i erotyzm to coś zupełnie normalnego. Sceny "łóżkowe" w ogóle mi nie przeszkadzały, wręcz uważam że były niezbędne. One właśnie pokazują, że człowiek, nawet w tak opresyjnych sytuacjach, stara się zachować szczątki normalności. Stara się stworzyć chociażby jej złudzenie, a normalni ludzie odczuwają popęd seksualny. Ludzie potrzebują bliskości. Od zawsze.
dla mnie ten film byl nudny jak flaki z olejem podobne ciagle powtarzajace sie watki,....seks, ktos wisi, kanaly, seks, kogos zastrzelili, kanaly i tak wkolo...."pianista" mi sie bardzo podobal, t ten film wcale..