Po seansie "W ciemności" jestem już jakiś miesiąc. Kiedy skończyłem oglądać film zastanawiałem się co z niego zapamiętam. I muszę stwierdzić, że bardzo mało. Do filmu podchodziłem z dużym optymizmem. W końcu kandydat do Oscara, o uszy obiły mi się głosy rozczarowania kiedy nie udało mu się zdobyć nagrody. Dodatkowo głównym bohaterem jest Robert Więckiewicz a więc aktor którego bardzo cenię. Film zakupiony na DVD, wieczorny seans i...kolejny film przy którym włączyło mi się ziewanie i z niecierpliwością czekałem nie na rozwinięcie sytuacji ale na koniec filmu i wyciągnięciu płyty. O ile jeszcze początek mnie wciągnął to im dalej tym robiło się gorzej. Przez cały film nie udało mi się poczuć sympatię do któregoś z ukrywających się w kanałach. Przynajmniej dla mnie aktorsko tragedia. Jak dla mnie Pani Holland nie udało się też również wzbudzić grozy sytuacji. Liczyłem, że po seansie najdą mnie jakieś refleksje, film będę rozpamiętywał a tu nic takiego nie miało miejsca. Dużo większe odczucia miałem po filmie "Pianista" wiele scen do dziś pamiętam z pierwszego razu gdy obejrzałem ten film. Tamten obraz naprawdę zasługuje na brawa. Za to "W ciemności" jak dla mnie jest anemiczne.
Kiedyś w jakiejś gazecie przeczytałem wywiad filmowej dziewczynki, która wraz z rodzicami ukrywała się w kanałach. W każdym razie wywiad nie był długi, ale więcej pamiętam z tego wywiadu i on bardziej mną wstrząsnął niż cały film. Ciekawie opisywała jak się ukrywali w kanałach, jak Socha im pomagał i jak stopniowo zmieniał się w nim charakter. Kilkanaście zdań lepiej zobrazowało tą sytuację niż film...
Ogólnie trzeba na plus zapisać zdjęcia Pani Dylewskiej, akurat pod tym względem byłem zadowolony z tego filmu. W każdym razie w moim odczuciu "W ciemności" można śmiało obejrzeć ale akurat na miano Oscara moim zdaniem nie zasłużył ;) zabrakło "tego czegoś".
Ja również się zgadzam. Bestsellerową autobiografię Krystyny Chiger przeczytałam z zapartym tchem i miałam wielkie oczekiwania odnośnie filmu. Niestety zostały one brutalnie zmiażdżone przez wielkie rorczarownie !!! Byłam bardzo zawiedziona po seansie.
Zgadzam się po części z przedmówcą. Film był ciekawy, grał moimi emocjami, ale był bardzo statyczny. Można powiedzieć, że fabuła się nie rozwijała. Jedna rzecz zasługuje tu na uwagę i szersze dopowiedzenie - sceny erotyczne. Moim zdaniem są one błędem i niczego nie wnoszą. Powiem więcej, przeszkadzają w odczuciu ciężkości tego filmu. Nie można w ten sposób potraktować historii. Jest to wręcz oburzające. Całość jednak zasługuje na uwagę i warto poświęcić ten czas na zapoznanie się z Sochą i jego podopiecznymi.