Pytanie tylko jakich... Oglądając transmisję festiwalu w Gdyni z niecierpliwością oczekiwałam
na ten i oczekuję wciąż na kilka innych filmów. Rozczarowanie jednak bywa bolesne. Z minuty
na minutę oglądając film nie mogłam uwierzyć, jak coś tak beznadziejnego mogło zdobyć
srebrne lwy. Nie chodzi mi tu o "kontrowersyjny" temat i prowokację reżyserską, po której setki
ludzi będą pisać i mówić: Tak właśnie dzieje się w kościele! Pokazała prawdę! Super! Łał! itd.
itp. Chodzi mi o to, że ten film jest krótko mówiąc SŁABY. Szumowska zamiast pozostawić
pewne niedomówienia, zamiast zmusić widza do myślenia, wprowadzić jakąś dwuznaczność
podała wszystko jak na tacy. Tak jakby zupełnie nie chodziło o dobry film tylko właśnie o
wzbudzenie kontrowersji, pokazanie swoich poglądów co do stanu duchownego. Film "W
imię..." jak dla mnie ma średnią wartość artystyczną i nie wnosi zbyt wiele do polskiego kina. A
szkoda.