Zaraz pewnie zostanę srogo zrugany ale postanowiłem sobie ten film odświeżyć gdyż widziałem go ostatni raz gdy byłem mały dzieckiem i zapamiętałem go jako prześmieszny film z fajną świąteczną atmosferą po ostatnim seansie muszę zmienić swoje zdanie ponieważ z moich pozytywnych dziecinnych wspomnień o tym filmie pozostało niewiele. Film nie dość że wcale nie ma jakiejś specjalnie sympatycznej świątecznej atmosfery a w dodatku raził mnie momentami kretyńskim i żenującym humorem który kompletnie mnie nie śmieszył a raczej odpychał
Gdybym obejrzał go po tylu latach może też by mi się nie spodobał, ale mi się podoba i śmieszy mnie do dzisiaj – podczas gdy w innych domach w święta ogląda się „Kevina”, u mnie zawsze ogląda się „Witaj, święty Mikołaju!” A jeśli akurat nie ma w telewizji (w ciągu ostatnich kilku lat chyba tylko raz TVN puścił ten szmirowaty sequel/spin-off zamiast „jedynki”), to oglądamy na DVD. Co prawda w tym roku TVN zrezygnował z tego filmu, ale na szczęście wyemituje go Polsat.