Gejuch maruda. Kur*a marząca o "prawdziwej miłości". Prawiczek, który kłamie, że miał dziewczyny. Przewodniczka kretynka, która próbowała pokonać wielkiego chłopa przy użyciu jakiejś pałeczki. A na końcu grubas beksa. Do 50 minuty wytrwałem. Ale wątpliwości pojawiły się już przy scenie w której wieniawa wyciągnęła nóż, a te buraki patrzyły się na nią tak, jakby posiadanie noża było czymś niezwykłym. Żałosny film. Strata czasu. Odradzam. A i jeszcze była ta scena, gdzie pedał najpierw się przyczepił do prawiczka, a potem przewodniczka zaopiekowała się nim jak dzieckiem - to przypomina jakąś historyjkę z podstawówki.