Nawet nieźle się zaczęło, ale szybko zaczęło być nudno. A potem jeszcze nudniej. Jak ktoś oczekuje krwawych scen - niech zapomni. Jak ktoś oczekuje jump scare'ów - niech zapomni. Jak ktoś oczekuje ciekawie napisanych postaci - niech zapomni. (Co prawda Julek dobrze się zapowiadał, ale tylko zapowiadał a ksiądz miał tylko dwie sceny.) Generalnie jak ktoś oczekuje czegokolwiek od tego filmu - niech zapomni.
Zero strachu, fatalna muzyka, brak pomysłu i przede wszystkim brak tempa. Prawdopodobnie twórcy uznali, że rozwlekanie każdej sceny do maksimum buduje napięcie. Owszem, buduje, ale nudę i zniecierpliwienie. A geneza "powstania" tych zdeformowanych "złych" to już kpina w żywe oczy. Fajnie, że autorzy oglądali Venoma, ale chyba jakąś piracką wersję, bo nie przypominam sobie żeby Tom Hardy zmienił się w chodzącą purchawkę.