Dla wielu bezwartościowy śmieć, choć szczerze mówiąc to zawsze dziwię się naczelnym krytykom filmów z Seagalem, Sly'em czy innym Van Damm'em, czemu - wiedząc przecież czego po takich filmach należy się spodziewać - oglądają je, mimo, że "styl" tych filmów nie przypadł im do gustu. Dziwne, ale zostawmy to.
Dla mnie natomiast to bardzo solidne kino sensacyjno-ekologiczne (coś w stylu "Na zabójczej ziemi"), niezwykle klimatyczne (prowincjonalna Ameryka, Appalachy, kultura country), zwłaszcza na tle przepełnionych komputerowymi efektami, 'bezdusznych' współczesnych filmów akcji. I do tego Seagal w całkiem niezłej formie rozwala bandziorów, że hej. Oczywiście kule go mijają, a bandyci w starciu z nim tracą rezon, ale to specyfika tego rodzaju kina.
Nie jest to może poziom "Nico", "Liberatora" czy "Szukając sprawdiedliwości", ale fanom Seagala i starego, dobrego kina akcji z lat 80. i 90. polecam.