Książki nie czytałem, adaptacji z Mattem nie widziałem. I w sumie dobrze, bo dzięki temu historii jeszcze nie znałem.
Z początku byłem lekko rozczarowany, film był lekko powolny, bohaterowie zachowaywali się dziwacznie i muszę przyznać, że zadawałem sobie pytania "No i?", "dobra, ale do czego to wszystko zmierza?". Nie trwało to jednak długo. Przez pierwszą połowę film wspinał się bowiem po równi pochyłej (cóż za radość, że nie odwrotnie), by od połowy pozostać już na górze aż do rewelacyjnego zakończenia.
Pomijając samą intrygę, jeśli można tak to nazwać, a więc historię wymyśloną przez Patricę Highsmith, duże wrażenie zrobiła też na mnie realizacja filmu. Reżyserował mnie zaciekawić historią i urzec formą. Świetne zdjęcia, przyzwoita muzyka, świetny Delon, piękny Rzym , interesujące wnętrza... Zdecydowanie polecam.