Obejrzałam ten film ostatnio i wcale nie ze względu na fabułę, ale na to jak w tym filmie
świetnie i bardzo mrocznie, bez upiększeń przedstawiona jest Afryka tamtych czasów-
niesamowity klimat miast, architektura, twarze prawdziwych afrykańczyków, arabów, język
arabski, muzyka. Reżyser nie bał się pokazać krwi, chorych ludzi umierających na ulicach,
palenia zwłok ludzi, których zabiła zaraza, głód. To wszystko daje bardzo realistyczny obraz,
tworzy klimat opowieści. Pod tym względem (ale tylko pod tym bo postacie głównych
bohaterów są sztuczne, jakby doklejone do tej rzeczywistości) film jest genialny! Tym
bardziej, że był kręcony w 1973 roku, kiedy Afryka, Egipt wyglądały jeszcze inaczej. Polecam
obejrzeć ten film zwracając uwagę na tło bo to ono jak dla mnie jest tu najciekawsze.
Mądry wpis jeśli chodzi o pochwałę realizmu, podkreślam to, choć sam wyżej oceniłem film, zresztą, dzięki również tej warstwie dokumentalnej.
Jak znakomicie na przykład pokazali reżyser i operator twarze Afrykańczyków w scenie pertraktacji Kalego z plemieniem, gdy potem ukazuje się słoń z Nel. Co ważne, oni są tam dobrze wyreżyserowani, naprawdę mają "złe", surowe twarze, wejrzenia, a nie jest łatwo tak ustawić statystów czy aktorów naturalnych.
Realistyczny jest też bogaty plan dźwiękowy, ileż tam różnych bębnów, dźwięków dętych, dmuchanych, śpiewów, krzyków, ileż wybuchów, chrzęstu, zgrzytów, szmerów, skrzypień, ile różnych planów dźwiękowych, blisko, nieco dalej czy bardzo daleko.
A główne postacie nie wydają mi się sztuczne, zagrali ci młodzi aktorzy te trudne role bardzo ekspresyjnie, z wczuciem się w nie, z talentem.
Ten realizm istnieje też dlatego, że nie było wtedy aktualnej poprawności politycznej.