Seagal nigdy nie miał filmów ambitnych (i nie tego się spodziwałem) ale przynajmniej dostarczał odrobinę rozrywki przy ciekawych scenach walki wręcz. Niestety ten film, jesli można nazwać to filmem, jest po prostu beznadziejny: zero sensu, zero fabuły, zero akcji, zero ciekawych pojedynków, zero humoru, pełno nudnych i niepotrzebnych scen, no i przede wszystkim rozpaczliwie prezentujący się Seagal - stary, niezgrabny i sztywno grający człowiek. Dobijające jest także to, że Seagal udziela się wokalnie na ścieżce dźwiękowej...