PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=140331}

W stronę słońca

Into the Sun
2005
5,5 4,2 tys. ocen
5,5 10 1 4215
W stronę słońca
powrót do forum filmu W stronę słońca

"W stronę słońca" oglądałem jakoś z 10 lat temu i wtedy też wydawał się niezbyt dobry. Po powtórce - jest jeszcze gorzej... Chociaż przy innych kompromitujących filmach Seagala nie jest jeszcze tak źle. Ale "W stronę słońca" to cholernie stereotypowy i przewidywalny film. Akcja dzieje się w Japonii, więc ulicami bezkarnie krąży yakuza, każdy mieszkaniec Tokio jest mistrzem sztuk walki, nosi ukryty miecz i wyśmiewa Amerykanów. Nie wspomnę, że zawsze, gdy pokazywany jest telewizor to leci film o Gamerze albo Godzilli. Bo każdy Japończyk ogląda tylko Godzillę, ma perfekcyjne opanowane sztuki walki i zna wszystkie tajemnice i mądrości ("na ulicy źle się dzieje!", "ulica o ciebie pyta"). Ponadto wiele osób mówi w języku japońskim, Seagal w angielskim, ale jednak się dogadują. Humor jest również infantylny, wyświechtany i irytujący - partner Seagala, to typowy żółtodziób, który cały czas podkreśla "nie jestem żółtodziobem", jego teksty są w stylu "serwują tu hamburgery?", a do Japończyków mówi "gracias" albo "por favor". To nic, że pracuje w Kraju Kwitnącej Wiśni i tam przebywa. Ważne, żeby rzucał czerstwymi tekstami i irytował widzów. Film jest też niestety nudny i wlecze się jak pijak po kilku jabolach. Sceny akcji są pełne nieudolnie bijących się leszczy, którzy o walce mają takie pojęcie, jak ja o balecie. A Seagal porusza się i walczy z gracją wieprza idącego do ubojni. No niestety aż szkoda patrzeć co stało się z tym facetem. Przynajmniej było krwawo i w kilku miejscach Japonia ładnie była sfilmowana. Ocena to jednak 4/10, bo to jeszcze nie jest "szczyt" możliwości mistrza Stevena. Film na Polsacie czytał Paweł Straszewski.