Choć mogłoby być lepiej i czasami patetyczne teksty biją po uszach, to i tak jest nieźle. Po Steven'ie widać co prawda, że lata już nie te, jednak podobał mi się jego japoński i miejsce akcji - Tokyo. Niewygórowane kino akcji dla jego miłośników, tak to ujmę. Miło się oglądało.
P.S. Zauważyłem też, że całe Tokyo jeździ jak powinno, tzn. autami z kierownicą po prwej stronie, natomiast Yakuza oraz Steven z kumplami mają samochody z kierownicą po "naszej" stronie, dziwne, zważywszy na to, że kolo mieszka tam od lat.