Gdybym sugerował się opiniami Internautów, to w życiu bym nie obejrzał żadnego filmu. A tymbardziej "W." Olivera Stone'a, który został niemiłosiernie zjechany przez ludzi. Za to, że Dżordż jest tam pokazany jako imbecyl, za to, że Stone już nie potrafi kręcić filmów i za to, że kłamie i jest nudno. 
 
Wszystko to jedno wielkie GÓWNO PRAWDA. "W." faktycznie w wielu miejscach pokazuje idiotyzm Busha jr, ale w większości najeżdża na jego doradców. Tych to dopiero Stone przedstawił jako kretynów. Wystarczy pierwsza scena w Gabinecie Owalnym, by zobaczyć, co o Condoleezie, czy Dicku myśli Oliver. George jest tu bardziej pokazany jako zagubiony człowiek na niewłaściwym miejscu, jednak z przebłyskami geniuszu. Dlatego nie zgodzę się, że w całym filmie Dżordżi jest pokazany jako kompletny imbecyl. Za to jako alkoholik już bardziej :P A tymbardziej jako syn swojego ojca. Bush senior(dobry Robert Duvall) wciąż załatwia synkowi prace, a gdy dowiaduje się o planach prezydenckich juniora nie może w nie uwierzyć. Nie zgodzę się również z opinią, że to komedia. Fakt, jest tu wiele bardzo zabawnych momentów, ale w przeważającej większości "W" jest dramatem. Dramatem człowieka, który mimo braku umiejętności i kompetencji, chce zajść daleko. W końcu mu się to przecież udaje. Zostaje Prezydentem USA. George W. Busha zagrał Josh Brolin i trzeba przyznać zrobił to perfekcyjnie. Świetna rola. Ogółem film jest świetnie zagrany i sfilmowany. Widać doświadczenie Stone'a, choć faktycznie jest to jeden z jego gorszych filmów. 
 
Ogółem jednak jest całkiem fajnie. Nie nudziłem się, pare razy się rozbawiłem i poznałem życie Busha jr. od strony jego zagorzałego krytyka.