W.

2008
5,8 3,5 tys. ocen
5,8 10 1 3493
4,9 9 krytyków
W.
powrót do forum filmu W.

Film kompletnie nie udany. Trudno w ogóle powiedzieć, co Oliver Stone chciał nim osiągnąć, co i jak pokazać, bo "W." zawodzi na każdym polu. Nie sprawdza się ani jako solidny dramat biograficzny, ani jako satyra, ani jako polityczna agitka.

Zabieranie się za opowieść o wciąż urzędującym prezydencie było chyba w ogóle chybionym pomysłem. Myślę, że do takich dzieł trzeba czasu, żeby temat dojrzał, żeby można było spojrzeć na niego z pewnego dystansu, przygotować się do niego, wybrać to, co najważniejsze itp. A tutaj jest tak trochę komentarza na gorąco do bieżącej polityki, trochę scenek z cyklu 'anegdoty prezydenckie', trochę skrótowej niby-biografii, a wszystko zbyt powierzchowne i zbyt uładzone, chyba żeby za ostro nie pojechać.

W rezultacie film jest po prostu nijaki, zupełnie bez jakiegoś konceptu, bez wyrazu. Życie tak barwnej bądź co bądź postaci jak George W. Bush, w dodatku tak ważnego przecież w najnowszej historii USA polityka jest tu pokazane w sposób wyjątkowo nieciekawy. Taki zlepek powyrywanych z kontekstu scenek. Przede wszystkim film jest zbyt uproszczony, hasłowy, zahacza o jakieś tematy i nie rozwija ich, tylko zostawia i przeskakuje dalej. Stone stosuje tu wprawdzie pewien główny klucz do "analizy" (jeśli można to w ogóle tak nazwać) osoby Busha juniora, a jest nim ciągła próba dorównania ojcu i sprostania jego wysokim wymaganiom. Okej, ale nie wychodzi to poza banały. Gdzie pogłębiona psychologia bohaterów? Gdzie jakieś mocniej zarysowane relacje ojca z synem? Gdzie ukazanie tego ogromnego wpływu klanu i dziedzictwa Bushów na osobowość młodego George'a? Wszystko jest spłycone i opowiedziane po łebkach. To samo z alkoholizmem Busha, z jego nawróceniem na ultra-religijny konserwatyzm itp.
Inną sprawa jest kiepskie wykonanie całości. Czasem miałem wrażanie, że oglądam jakiś film telewizyjny, albo dziełko pierwszego lepszego wyrobnika, a nie wytrawnego reżysera, jakim jest Stone. Przez litość nie wspomnę o "kreacjach" drugoplanowych bohaterów-współpracowników Busha, bo jak ktoś tu wcześnie napisał, przypominają oni raczej marionetki. Żenada.
Jedyny pozytyw tego filmu to naprawdę dobry Josh Brolin. Szkoda, że trafił na tak kiepski materiał.

Ten film mógł się udać gdyby Stone obrał inną koncepcję i nie opowiadał w ogóle o prezydenturze. Bo cała ta część przypomina bardziej "Polskie ZOO" niż poważny film. Kinowa opowieść o życiu Busha powinna się skupiać na tym, czego nie wiemy z gazet i z ekranów telewizorów, a co go ukształtowało - na jego młodości, na jego prywatnym życiu, relacjach z rodziną, pierwszych próbach usamodzielnienia się, pierwszych krokach w karierze politycznej aż wreszcie pójściu w ślady ojca. Powinna trwać ze 3 godziny i kończyć się w momencie objęcia urzędu. Wtedy mógłby powstać rzetelny, wyważony i ciekawy portret człowieka, a nie prezydenta.

Cóż, może kiedyś doczekamy się porządnej biografii Busha juniora, bo - niezależnie od sympatii politycznych - taka ciekawa postać nie zasłużyła na tak denny film.

Dwight_

Muszę sam obejrzec, by się przekonac. Aż dziw bierze, że w tym temacie Stone z kretesem poległ, jak napisałeś. Przecież znany jest w środowisku z tego, że polityczne wydarzenia umie przedstawic zawsze w jakiś ciekawy sposób. Inna sprawa, że jest lewicowy, sam z resztą mówił w wywiadzie dla Playboy'a, że tematyka prezydentury Busha to coś, co powinno się kręcic w dalszej przyszłości. Jego decyzja jest zatem dziwna i niekonsekwentna. Chyba się połasił na jakiś pieniężny kąsek, chociaż film dużo zysków nie przyniósł.

ocenił(a) film na 3
Thommy

Takoż i ja myślałem, kiedy się zabierałem za ten film, że kto jak kto ale Stone się w końcu zna na politycznym kinie. Ale niestety, wygląda na to, że jego ostatnia obniżka formy nie była chwilowa, od jakiegoś czasu kręci coraz gorsze filmy i "W." jest tego ukoronowaniem. Film jest po prostu bardzo, ale to bardzo słaby... Jest to oczywiście moja opinia, obejrzyj sam żeby wyrobić sobie zdanie, ale jak sam piszesz - wygląda na to, że ten film Stone zrobił bez przekonania, że zaważyły tu inne względy.

ocenił(a) film na 4
Dwight_

Mam wrażenie że Stone wziął ciężką kasę za nakręcenie tego czegoś. Za to żeby usprawiedliwić poczynania Busha i pokazać że nawet jako jego przeciwnik nakręci film o mocno kontrowersyjnym prezydencie nie stawiać go w złym świetle.
Poza tym kto bierze się za próbę stworzenia filmu biograficznego w trakcie urzędowania danego prezydenta. Takie rzeczy to w socrealizmie. Co bał się że ktoś go ubiegnie ??