oliver ładnie, po dworsku naszkicował wizerunek busha w swym dziele, jednak na końcu dyplomatycznie - acz niezdarnie - zostawił sobie furtkę, by móc w perspektywie maszerować z nadchodzącymi demokratami. portret kowbojskiej zaradności i potępionego cwaniactwa. na marginesie: oliver chyba oczekiwał, że bush poprowadzi moralną wojnę z fanatycznym terroryzmem...