nie za bardzo rozumiem te wszystkie narzekania, bo to naprawdę niezły film. co prawda nie dorównuje dziełom Stone'a z lat 80 czy 90-ych, ale jako dopełnienie "prezydenckiej" trylogii spisuje się przyzwoicie. najbardziej zaskoczyło mnie to że pan od "JFK" wykazał się sporą dozą zrozumienia i empatii dla znienawidzonego przywódcy. przed premierą mówiło się o zjadliwej satyrze, tymczasem "W." szuka odpowiedzi zamiast pustych kpin. podrzuca tropy, winnych wskazując raczej pośród otoczenia prezydenta (przede wszystkim demoniczny Cheney w wydaniu Richarda Dreyfussa), w jego przypadku uwypukla jedynie wady charakteru i raczej mocno przeciętny intelekt, które to przywary są już niezależne od woli opisywanej postaci. na pewno na plus zapisuje się bardzo dobre aktorstwo (Brolin), scenariusz też ma swoje zalety - skacząc chronologicznie i wyłuskując jedynie te najważniejsze fragmenty z biografii chroni widza przed znudzeniem. cóż, rzeczywiście to trochę bardziej taki szkic do biografii, ale "na gorąco", kiedy większość spraw jest ciągle aktualna to chyba najlepsza rzecz jaką w temacie mógł Stone nakręcić.