Wg mnie bardzo dobre kino, całkiem nieźle oddające czasy jakim przyszło żyć naszym rodzicom i dziadkom. Szkoda tylko, że niektóre dzieciaki, które tutaj wypisują bzdury, nie mają zielonego pojęcia jak było, jak wszystkiego brakowało, jak ludzie bali się komunistów, etc.
bali się, była bieda, czyli współpraca z SB usprawiedliwiona. Ludzie otwórzcie oczy...
Kompletnie czym innym jest wspolpraca a czym innym podpis pod presja. Czarne/ Biale i koniec?
Sam nie masz zielonego pojęcia, a "wiedzą" wyniesioną ze współczesnej podstawówki możesz sobie niestety wiesz co podetrzeć.
Dzieciaki powiadasz? Proszę bardzo, oto tekst napisany przez byłego działacza Solidarności: http://opolczykpl.wordpress.com/2014/12/13/kartka-z-kalendarza-13-grudnia-2/#com ments
I jakie wnioski wyciąga ten były opozycjonista po ponad 30 latach?
Ano takie:
"Choć wtedy sam wylądowałem w grudniu w „internacie” i ciskałem gromy na WRON-ę dzisiaj stanu wojennego nie potępiam. Gdyby można było cofnąć zegar historii do sierpnia 1980 a ja miałbym dzisiejszą wiedzę, to znając mój temperament podejrzewam, że na ochotnika zapisałbym się do ZOMO. Aby naiwnych, durnych, zaślepionych prozachodnią propagandą opozycjonistów (takich jak ja wtedy) lać pałą po ich łepetynach.
Ogłupiono nas, zaślepiono nas, wmówiono nam, że walczymy o wolną Polskę. A walczyliśmy o jarzmo i zniewolenie o wiele gorsze od niezbyt uciążliwej po 1956 roku politycznej dominacji ZSRR nad PRL-em."
A to jeden z komentarzy pod tekstem (też zapewne wg ciebie przez dzieciaka pisany):
"Panie Andrzeju, jak kiedyś pisałem, nie zawsze z Panem się zgadzam. Jednak w tym artylule zgadzam się z każdą literą. Pamiętam stan wojenny, Miałem szczęście (piszę to z dumą) być dorosłym, pracującym na siebie i rodzinę człowiekiem w socjaliźmie (czy jak chcą niektórzy – w „komunie”), a potem 25 lat w „nowej, niepodległej”, aż do dziś. Mam punkt odniesienia, mam doświadczenie i porównanie, Nic dodać, nic ująć. Zaczynam wiek „mocno średni”, zaczynam chorować. W złej komunie miałem zabiegi za darmo i natychmiast. W „nowej, niepodległej” mam czekać, jako szczęściarz i w pokorze zresztą, pół roku (tylko!!), bo owa niepodległa od 25 lat nie potrafi się uporać z tym, co zła komuna miała w małym palcu. Byłem w opozycji, miałem nadzieję na sprawiedliwsze jutro. Dziś odpowiadam tym, co szastają frazesami w stylu „lepszy w wolności kąsek lada jaki, niźli w niewoli przysmaki”: spróbuj tych wolnościowch kąsków, a zwłaszcza nakarm nimi własne dzieci i wnuki. Spróbuj ich tu, nie w Norwegii czy Irlandii za „ojro”. Jeśli nie widzimy krat bo są daleko – nie znaczy, że jesteśmy wolni. Przehandlowaliśmy kraj za kolorowe paciorki. Pozdrawiam Pana."