Od razu mówię, że nie mam zamiaru usprawiedliwiać, ani bronić Wałęsy (bo nie znam się na wyciąganiu starych brudów i nawet nie obchodzi mnie to, czy i w jakim stopniu nawet jeśli "współpracował"), ale wytłumaczyć coś o czym powoli się zapomina...
Mianowicie zapomina się o pojęciu symbolu!
Symbolem może być osoba, której ludzie nadali odpowiednią otoczkę i skupili na niej całą historie danego wydarzenia, z którym ta osoba jest związana... To tak jak z jakimś amuletem, któremu sami nadajemy jakieś właściwości, czy świętość... Symbol to jest coś z czego możemy być dumni, z czego ewentualnie możemy brać przykład...Natomiast symbol, a osoba która tym symbolem była, to nie zawsze znaczy to samo i każdy oczywiście ma tego świadomość, jak również każdy widzi różnice pomiędzy tamtym Wałęsą, a współczesnym, ponieważ tamtego wykreowali ludzie, a ten dzisiejszy kreuje się sam... I to nie jest tak, że to jakaś głupota, czy coś, po prostu tak działają ludzie... Wystarczy otworzyć sobie podręcznik do historii i sami się przekonamy, że jeśli mówi się o danym wydarzeniu i o ważnej osobie z nim związanej, to mówi się o tym co dana osoba dokonała w danym momencie, a nikt nie rozpisuje się o jej życiorysie i błędach jakie popełnił w życiu... U każdego wielkiego autorytetu, można znaleźć jakieś mroczne sekrety, przemilczane sprawy itd. ale nikomu to nie jest do niczego potrzebne, bo ważne jest to, że dokonał czegoś wielkiego i tego się trzymamy... To samo z Piłsudskim, ale o tym mi się już nie chce rozpisywać... A co do samego Wałęsy, to przecież sam się nie wybrał na lidera... Ludzie z Solidarności wybrali w ich mniemaniu "pożytecznego idiotę" z jakąś tam charyzmą, bo sami się bali takiej odpowiedzialności, a teraz płaczą, że zbiera zasługi i laury... Przynajmniej tak można wywnioskować z tego, jak się dziś wypowiadają...
Nawet sama Solidarność jest symbolem, który różni się całkowicie od dzisiejszej Solidarności, która ma trochę inne zadanie, a czasami myślę, że dla nich komuna nigdy się nie skończy...
Podsumowując - film jest o Wałęsie-symbolu, który jako jeden z niewielu Polaków został na prawdę doceniony za granicą i wciąż jeśli zapytasz obcokrajowca o znanych Polaków to powie - papież, Wałęsa, Szopen...
Po co niszczyć coś co nikomu nie szkodzi? No może tylko tym, których dupa boli... Ludzie! To już przeszłość, jej nie zmienimy, więc po co niszczyć symbole? Jak zniszczymy wszystkie, to co nam do cholery zostanie? Dociekanie prawdy najprawdziwszej zostawmy historykom.
lololoney , alien_2 i Sqrchybyk przestańcie się lizać po siusiakach i zacznijcie myśleć samodzielnie :)
Wymyśla się symbole, które w zasadzie są antysymbolami właśnie dla takich ludzi jak ty, co nie chcą znać prawdy i wolą mieć oczy szeroko zamknięte.
To kwestia podejścia, fakt. Większość ludzi woli wieść spokojne życie, po pracy obejrzeć odmóżdżające TV, pogadać ze znajomymi podobnymi lemingami do nich o modzie, cenach, facetach, kobietach, imprezach i podobnych przyziemnych sprawach. Gadają o takich banałach bo po prostu nie znają i nie interesują się niczym innym. Mało kto chce dociekać prawdy, mało kto sprawdzi informację którą otrzyma w wiadomościach czy rzeczywiście jest prawdziwa. Takim bezmyślnym ludziom wymyśla się symbole, informacje i treści w które mają wierzyć a ci łykają naiwne podane im informacje. Na szczęście są ludzie, których interesuje prawda. Chociaż by była okropna i miałaby zburzyć ich światopogląd, chcą ją znać.
Pozwolisz, że odniosę się tylko do tego co tyczy się mnie, bo reszta chyba jest efektem niedoczytania...
"Wymyśla się symbole, które w zasadzie są antysymbolami właśnie dla takich ludzi jak ty, co nie chcą znać prawdy"
Po 1 - JAK JUŻ NAPISAŁEM - nie wymyśla się symboli, symbol kreuje przynajmniej duża grupa ludzi...
Po 2 - Kto Ci powiedział, że nie chcę znać prawdy? Nie interesuje mnie tylko prawda, która nie jest do niczego potrzebna... Ja zamiast chwalić się swym zacietrzewieniem i zgorzknieniem, wyciągając czyjeś brudy, szukając haków, chętnie bym się dowiedział na przykład, czy gen. Sikorski faktycznie zginą w wypadku lotniczym, albo gdzie zostali "pochowani" Polacy, pomordowani przez Niemców i Sowietów... O co mi chodzi? Ano, że zamiast zajmować się pierdołami, warto by wykorzystać ten zapał co niektórych na szukanie prawdy w na prawdę ważnych sprawach...
Może kiedyś Ty jakimś cudem zostaniesz osobą publiczną i sam się przekonasz, kiedy zamiast Twoich osiągnięć ludzie zaczną wyciągać wszystkie Twoje "mroczne sekrety"... Teraz jesteś w uprzywilejowanej sytuacji, bo nikogo nie obchodzisz...
Tak ,tak . A jakby w przyszłości okazało się że np: papież był w przeszłości kobietą a Szopen to pedofil to też byś bronił swego symbolu. Masz klapki na oczach a twoje rozumowanie idealnie nadaje się do systemu autorytarnego :)
Był kiedyś papież, który był kobietą (papieżyca Joanna)... ;)
Ale do rzeczy - Nie sadzisz, że np. bycie pedofilem, a to że ktoś był domniemanym współpracownikiem, to trochę niewspółmierne "przewinienia"? A poza tym masz pewność, że faktycznie współpracował? jakie masz dowody by oskarżać? jedna książka jakiegoś gościa, który szukał rozgłosu, to faktycznie twardy dowód... Znając metody PRL-owskie to mogli nawet go umieścić w papierach, właśnie po to, byś terasz miał o czym dyskutować...Wielu było i jest takich co są TW tylko na papierze, ale tego nikt nie bierze pod uwagę, lepiej kogoś od razu oskarżyć...
Zauważ jeszcze, że jeśli mówi się o jego współpracy, to wymienia się tylko jego pseudonim, lub to, że gdzieś tam został odnotowany, ale nie słyszałem jeszcze by ktoś opublikował jego ówczesne zeznania, czy na czym ta jego współpraca miała polegać, co jest lekko mówiąc dziwne...
lololoney dlaczego twierdzisz że ja kogoś osądzam . Historia go osądzi . Ja tylko wyciagam wnioski . Zastanawiające dla mnie zawsze było to że jedni są symbolami , bohaterami za życia a drudzy są dwa metry pod ziemią . Mieli mniej szczęścia , chyba nie...?
Nawet jeśli Chopin byłby pedofilem, to nie zmieniłoby to faktu, że napisał co nieco wybitnej muzyki. Muzyki będącej obecnie częścią naszej kultury. I tego będę bronił. Nawet jeśli nie będę bronił Chopina jako osoby, to jako kompozytora, jako artystę - jak najbardziej.
Nie mówiąc już o tym, że, jak pisze autor tematu, ujawnienie takiej prawdy nie miało by dziś żadnego wymiernego znaczenia. Może tylko innym pedofilom poprawiłoby trochę humor.
Tak jak piszesz Chopin byłby symbolem muzyka grającego rękoma na fortepianie oraz na chłopiecych flecikach ... :)