Stwierdzenie "...na plaże" w ustach Jasia Fasoli brzmi naprawdę zabawnie, a gdy dodamy do tego moment, w którym wypowiadane są te słowa - świetna scena! ..ale prawda bywa okrutna. Poza tą sceną gdy nasz bohater ciągle powtarza, iż ma ochotę pójść na plaże i tą gdzie sunie rowerem po szosie niczym odrzutowiec to w filmie nie ma się z czego śmiać. Żeby tego było mało, tępy rodzaj humoru czy totalny bałagan w historii doprowadzają do iście dołującego obrazu. Głos mojego chrapania podczas seansu można było usłyszeć z 5 razy. No nie mogłem. Sorry, ale nie dawałem już rady tego oglądać. Jedyną rzeczą, która mnie trzymała przy życiu to muzyka, która nie zachwyca, ale podciąga film do rangi kiepskiego. Zawsze mogło być gorzej. A co było nie tak z fabułą? Chaos w tej opowieści drażni. Jaś raz jest tu, potem tam, a na końcu robi co innego. Gadam z tą panią, potem biegnie za tym panem i tak w kółko. ...a tera pytanie, po co to wszystko? Pamiętam jak dziś te stare odcinkowe jeszcze przygody Fasoli, czy nawet ten ?Nadciągający kataklizm?. Było się z czego pośmiać, a całość trzymała się kupy. W wakacjach wygląda to tak jakby film był robiony w pośpiechu przez ludzi nie mających pojęcia o komedii, o kinie...
Podsumowując film tylko i wyłącznie dla ludzi spokrewnionych z tym panem, gdyż nawet najwięksi fani mogą się rozczarować. Film co 10 minut ociera się o kicz i dno. Sorry, ale ja nie pływam po głębokich wodach ...3/10