Naprawdę trudno o bardziej prostacką fabułę. O bardziej drętwą i sztuczną grę aktorów, zwłaszcza Emila Hirscha - z tymi jego kretyńskimi grymasami. Albo upośledzony grubasek, który sypie "myślami" jak grecki filozof - żenada. Miało być jak w "Dexterze" - wyszło jak w Sejmie. Ch.o.