PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=832928}
4,9 550  ocen
4,9 10 1 550
Waleczne serce. Król Szkotów
powrót do forum filmu Waleczne serce. Król Szkotów

Mielizna

ocenił(a) film na 4

Bardziej spektakl teatralny niż film, większość czasu z tych dwóch godzin to rozmowy i patos. Zupełnie inaczej niż w Brevaheart, do którego film nachalnie nawiązuje poprzez tytuł, no i oczywiście postać samego Bruce'a(granego ponownie przez A.Macfadyena). Wygląda to na ewidentny skok na kase, żadnego pomysłu który mógłby pociągnąć ten film. Jeszcze gdyby nie ten tytuł który w perfidny sposób nawiazuje do słynnego Braveheart, to byłby po prostu kolejny słaby przegadany film, a tak zrobiło sie niesmacznie. Chcialbym zobaczyć minę Gibsona kiedy obejrzał ten film. O ile oczywiście dotrwał do końca seansu bo to niemałe wyzwanie.

Jin_Mizzo

"Jeszcze gdyby nie ten tytuł który w perfidny sposób nawiazuje do słynnego Braveheart"

W rzeczywistości Braveheart to przydomek, który otrzymał ten faktycznie żyjący, historyczny Robert Bruce. Czyli to raczej film Gibsona w perfidny sposób przekłamuje historię, robiąc z Wallace'a większego bohatera, niż nim był w rzeczywistości, umniejszając rolę Bruce'a w szkockiej wojnie o niepodległość i dając ową czaderską ksywę postaci, która wcale się jej nie dorobiła.

Jeśli miałbym zatem zgadywać, dlaczego ten film powstał, to nie powiedziałbym, że to skok na kasę (jaką kasę? Nie widziałem, żeby ten film był w ogóle szeroko reklamowany, dosłownie dzisiaj dowiedziałem się o jego istnieniu i z tego, co mi wiadomo, zarobił grosze. To ma być "skok na kasę"?) Raczej, że to panowie Szkoci - w tym imć MacFadyen - mieli w końcu serdecznie dość tego, jak ten wredny "Braveheart" wprowadza do zbiorowej świadomości fałszywe wyobrażenia o - jak by nie patrzeć - dość istotnym epizodzie ich historii (czego sam dajesz przykład, wyrażając głębokie przeświadczenie, że owo "waleczne serce" to oryginalny tytuł dla filmu, wymyślony przez Gibsona) i postanowili zrobić film bliższy prawdzie historycznej. Jak im to wyszło w praktyce - to już inna sprawa.

ocenił(a) film na 4
Der_SpeeDer

Jak najbardziej rozumiem, i zdaję sobie sprawę z tego że Braveheart Gibsona nijak ma sie do prawdy historycznej. Teraz spojrzałem na angielski tytuł oryginalny filmu Graya i tytuł brzmi Robert the Bruce, więc to moja ewidentna pomyłka z oskarżeniami o skok na kase, bo jedynie polski dystrybutor zmienił tytuł na Waleczne Serce.

Jin_Mizzo

O ile "Braveheart" zawiera pełno ahistorycznych bzdurek, za to technicznie został zrobiony naprawdę dobrze, o tyle "Robert the Bruce" to kameralne dzieło pełne osobistych scen, a zupełnie pozbawione scen batalistycznych.
Zgadzam się, że bardziej przypomina spektakl teatralny od filmu. Choć narrację ma właściwie jak serial - pełno retrospekcji i wizji zamiast płynnej narracji.
Ciężko się to ogląda.
Tempo, narracja, sceny z osamotnionym Brucem - trudno dotrwać do końca filmu.
Nie dziwię się, że przeszedł bez echa i nie odniósł sukcesu.
Bodaj na początku 2019 widziałem w kinie jego zwiastun, jednak dość szybko zapomniałem, że taki film powstał. I dopiero niedawno natrafiłem na to w programie TV i sobie o nim przypomniałem.