Pierwszy "Wallace i Gromit" będący faktyczną kontynuacją którejś z poprzednich produkcji (mowa oczywiście o "Wściekłych Gaciach") i już na samym starcie wprowadza dziurę fabularną. Oni w poprzedniej części SAMI zaprowadzili Feathersa na komendę, przywiązanego do wózka i ciągniętego przez techo-spodnie, a nie dzwonili na policję i czekali aż ta się zjawi. Ale wtedy nie byłoby naciąganego wątku, że brylant tak naprawdę nigdy nie dotarł do miejsca docelowego. Zakulisowo wytłumaczenie jest takie, że postać Feathersa nie miała powrócić, co widać.
Jeszcze innym przypadkiem Alzheimera (ale tym razem nie wpływającego na ciągłość fabularną z poprzednią częścią) jest to, że scenarzyści zapominają o Norbocie, gdy Gromit przyjeżdża z powrotem do domu. Ale jakby nie zapomnieli, to wtedy nie byłoby sceny pojmania psa przez złe roboty a potem oryginalny Norbot nie mógłby wrócić jako Deus ex Machina, gdy bohaterowie najbardziej go potrzebują.