na początku był piesek.
piesek zawsze wiedział, wie i będzie wiedział lepiej.
to nie ty wyprowadzasz go na spacer, to on wyprowadza ciebie.
a wyprowadzając wprowadza należytą równowagę.
znamienne, iż finał tej superprodukcji rozgrywa się na wadze szalkowej.
(tu genialna krótka animacja braci lauenstein pod wszystko mówiącym tytułem Równowaga z 1989 roku się kłania)
podczas gdy pingwin zaburza równowagę, wallace łapie co jest grane.
kiedy wallace przestaje przesadzać, zaczyna używać techniki jako narzędzia i to przywraca pieska do życia.
reanimuje ducha.
po wtóre:
wallace, zaaferowany gadżecikami, nie widzi.
z rzadka łapie chwile.
kiedy jest już bardzo źle - tak zwana odklejka totalna - należy mu o tym hurtowo przypomnieć.
tutaj wjeżdżają gnomy
wciąż wynajdujące nowe sposoby
by szerzyć swoje wirusy.
wreszcie wallace się ocyka.
równowaga zostaje przywrócona.
świat może pędzić jak norbot, ale park jest jak gromit - z fachem w ręku, na dąsie i w kontrze stawiać będzie czynny opór, tylko komu/czemu?
wirusowi cyfryzacji?
sztucznej inteligencji?
zerojedynkowości?
nowoczesności?
robotyzacji?
technologii?
bynajmniej.
fakt, że to wynalazek wallace'a ratuje pieska dowodzi, że park nie jest przeciwko technologii, tylko przeciwko nadużywaniu jej.