Bardzo porządny szwedzki film, ze świetną obsadą, dobrze oddanym szwedzkim klimatem i moim ulubionym aktorem w roli głównej - Rolfem Lassgårdem. I co? Przez cały film nie mogłam pozbyć się uczucia niedosytu, szukałam w filmowym Wallanderze tego zmęczenia, wypalenia i jednocześnie genialnego instynktu policyjnego , który miał Kenneth Branagh. Nie znalazłam, a to właśnie wydawało mi się najważniejsze w tej postaci.