Burow został partyzantem na złość policji, bo policja mu zarekwirowała samochód.
Voitik żyje, bo chory partyzant, do którego doprowadził policję, powitał policję strzałami. Zrobiło się zamieszanie i Voitik zwiał. Ale kolegę poświęcił (to w retrospekcji). Zamiast wytrwale szukać transportu dla umierającego Burowa, przeczekał jego śmierć w szałasie. Na koniec szczęście go opuściło i został zastrzelony.
Policjanci pensję uzupełniają okradając zatrzymanych a rannych dla wygody mogą dobić.
Trzej powieszeni robią sabotaż na kolei w nadziei, że wina czyli śmierć spotka nienawistnego naczelnika stacji. Przeliczyli się, więc zostali powieszeni.
Suszenja wplątał się w świat po którym chodzą tacy jak ci powyżej. I podzielił ich los.
Taka jest wojna w tym filmie. Bez bohaterów, bez fantazji. I to jest plus tego filmu.
Ale bez odrobiny fantazji nie ma dobrej fabuły i to jest minus tego filmu.
Trochę zamiast filmu fabularnego sprawozdanie z pogrzebu na którym grabarz po pochowaniu wszystkich sam wchodzi do grobu, kładzie się i strzela do siebie. I to jest minus tego filmu.
I jest mgła, przez którą nie widzimy czy strzela w skroń, usta czy serce i nie widzimy krwi. I to jest plus tego filmu.