"zbudowałeś wehikuł czasu, bo Emma umarła, nie powstał by gdyby ona żyła". Wystarczy przyjąć,
że gdy cofnie się do przeszłości (poza uratowaniem Emmy) ostrzeże też samego siebie co się stanie,
że ma zbudować wehikuł i jak ma się zachować. To jedno z rozwiązań, które musiałem wymyślić
budując swój wehikuł czasu, a myślę, że na pewno by się inne znalazły rozwiązania tego problemu.
Nie ma na to niestety rozwiązania zbudował wehikuł przez to że Emma umarła więc gdyby nie umarła nigdy by nie wpadł pewnie na pomysł zbudowania wehikułu ale jeśli by żyła i za jej życia mógł by zbudować wehikuł nie wiedząc że ona umrze to by ją uratował.
O tym właśnie mówię, że poza uratowaniem jej to miał jeszcze kazać sobie z przeszłości, że ma zbudować wehikuł czasu i że ma to samo tamtemu powiedzieć. Proste. Jest to przypadek paradoksu dziadka. Tyle, że w tym przypadku jest on możliwy.
jak możliwy? a po co ty byś miał się cofać w czasie ? by powiedzieć sobie w przeszłości ? by zbudować wehikuł jak mógł byś to teraz zrobić. jedyny powód śmierci dał by taki pomysł by się cofnąć a więc jak by nie zginęła nic by nie dało wybudowanie wehikułu. w przeszłości w filmie było mówione że cofał się 1000 razy i za każdym ginęła nawet pewnie twój sposób wypróbował.
Zrozum dlaczego ten biały ludzik mu mówił, że to niemożliwe:
- Emma zginęła, więc ten buduje maszynę czasu by ją uratować
- więc skoro została uratowana to wynalazca (ten z przeszłości) nie ma potrzeby budować maszyny bo ona żyje, ale on nie wie, że miała zostać uratowana, więc jej nie buduje i TEMU ONA GINIE
- a co gdyby wynalazca (ten z czasów gdy ona żyła) dowiedział się, że ma zbudować maszynę by się cofnąć w czasie, by ją uratować, tylko że jakoś musi się o tym dowiedzieć
- wtedy w obu przypadkach (gdy by zginęła i gdyby nie zginęła) zbudowałby maszynę i ją uratował
- i aby wynalazca się dowiedział, że ma ją zbudować, musi (ten z przyszłości), poza uratowaniem Emmy, poinstruować siebie z przeszłości.
I o to temu białemu ludzikowi chodziło. Jest to w pewnym sensie dobrze znany "paradoks dziadka", tyle, że możliwy do rozwiązania w logiczny sposób.
niestety nawet jeśli by się cofnął i sobie w jakiś sposób z przeszłości kazał zbudować wehikuł to i tak była to ingerencja w pszeszłość więc watpliwe czy by się udało bo nawet jak ją uratował by to przecież ten z przyszłości jakoś zbudował wehikuł więc co z nim?
Wraca do swoich czasów i ma rodzinkę. Przecież by się nie zdublował, bo ten z przyszłości zniknął ze swoich czasów w momencie przenoszenia się w przeszłość. Wraca do czasów z których wrócił.
Ale zrozum ze skoro on zrobil maszyne tylko dlatego ze Emma zginela i idac Twoja historia cofa sie aby przekazac samemu sobie aby zrobil ta maszyne bo emma zginie to skoro ona nie ginie to ten z przyszlosci nie cofa sie i nie mowi sobie samemu aby ta maszyne zrobil i on jej nie robi i wtedy ginie Emma ...
To jest swego rodzaju petla, ktora jakbys nie zagial, nie przerwal to ona i tak w taki czy w inny sposob powroci do swojego pierwotnego stanu ...
"to skoro ona nie ginie to ten z przyszlosci nie cofa sie" - nie ginie tylko w przypadku, gdy się wrócił do przeszłości i uratował. W tym przypadku również kazał samemu sobie zbudować maszynę, aby wrócił i już nie musi ratować, bo nie ma po co, tylko aby przekazał sam sobie, że ma maszynę zbudować, żeby ostrzec siebie, itd. Pętla zamknięta.
Myślę, że rozwiązaniem sporu jest nasze rozumowanie powrotu do przyszłości, ja to biorę, że się tworzy coś jak alternatywna przyszłość, coś w rodzaju jak było ukazane w Powrocie do przyszłości.
Ale w Powrocie do Przyszlosci doktorek wynalazl maszyne czasu bo chcial cos naprawic, czy wynalazl maszyne czasu z czystej ciekawosci ?? Wydaje mi sie ze ta druga opcja ...
W wehikule czasu wciaz mamy doczynienia z zespolem przyczynowo skutkowym ... smierc emmy = wynalezenie wehikulu -> wehikul ratuje emme, nie wazne w jaki sposob zawsze to bedzie kwestia wehikulu -> uratowana emma = niewynalezenie wehikulu -> nie wynalezenie wehikulu rowna sie jej smierc w taki czy w inny sposob tak jak to jest ukazane w filmie ...
To jest tylko gdybanie :) bo jak narazie chyba w czasie nikt nie podrozowal, chociaz kto tam wie co jest przed nami szarakami chowane w laboratoriach na calym swiecie :)
No wiadomo, że gdybanie, bo już byśmy kogoś tu widzieli z przyszłości.
Nie dopisałeś jednej rzeczy do Twojego równania, w nawiasach dam:
W wehikule czasu wciaz mamy doczynienia z zespolem przyczynowo skutkowym ... smierc emmy = wynalezenie wehikulu -> wehikul ratuje emme, nie wazne w jaki sposob zawsze to bedzie kwestia wehikulu -> uratowana emma (+ nakazuje sobie że musi ją wynaleźć i wrócić by ja i siebie otrzec) = niewynalezenie wehikulu (skoro nakazał sobie to chyba ją wynajdzie) -> (wynalezienie i powrót do 2 pkt) nie wynalezenie wehikulu rowna sie jej smierc w taki czy w inny sposob tak jak to jest ukazane w filmie ...
Ale wlasnie o to chodzi ze nie bedzie nigdy uratowanej emmy :) Nawet jezeli ja uratuje to ona i tak zginie ale inaczej ... nie jest w stanie jej uratowac ... nawet gdyby ja zamknal w pomieszczeniu gdzie nikt jej nic nie zrobi, gdzie nie wpadnie pod auto, konie, gdzie nikt jej nie zastrzeli, nie zadzga to i tak to pomieszczenie splonie badz budynek sie zawali bo za duzo sniegu bedzie na dachu albo strzeli jej tetniak czy dostanie ataku serca :)
Czego by dla niej nie zrobil to ona bedzie MARTWA ... bo inaczej on by sie w tym miejscu nie znalazl, nie uratowalby jej, nie ostrzegl, nie zatrzymal koni, nie powiedzialby jej aby wynalazla maszyne i sie sama ostrzegla itp. itd. Kazda jego interwencja w przeszlosci czy to bezposrednia na emmie czy na nim samym, na kims obok, na czyms ... KAZDA jest wciaz spowodawana tym ze on szuka sposobu aby ja uratowac a dlaczego ?? Bo ona nie zyje a on wymysi wehikul aby to zmienic ... :)
Nie mówię, że ma ją jakoś zamknąć czy coś. Po jej uratowaniu ma iść na spotkanie ze samym sobą z przeszłości i powiedzieć mu: zbuduj maszynę czasu (i zbuduj ją mimo to że emma bedzie żyła) i wróć do tego teraz momentu, uratuj emme i powiedz sobie z przeszłości dokładnie to co ja ci powiedziałem. Pętla zamknięta. Po czym wraca do swojego czasu.
"Po jej uratowaniu ma iść na spotkanie ze samym sobą ... " Ale czy on w filmie nie ratowal Emmy ?? Ratowal ja za kazdym razem ale i tak konczylo sie to tym ze ginela/umierala ona w inny sposob ... wiec kiedy mial pojsc do samego siebie :) ??
Uratowalby ja i poszedlby do siebie ale w trakcie kiedy by szedl do samego siebie to Emmie i tak by sie cos przytrafilo :) No nie wiem jak mam Ci to jeszcze opisac ...
Jeśli czepiasz sie takich szczegółów to mógł się godzinę wcześniej cofnąć w czasie i wtedy sam ze sobą porozmawiać, a potem ją ratować, co za różnica.
Ale jaka jest roznica czy uratuje ja sam czy uratuje ja ON Z PRZESZLOSCI ... bez cofniecia sie maszyna nikt na calym swiecie jej nie uratuje :) Nie wazne kto ratuje, bo ratuja ja tylko dlatego ze maszyna zostala zrobiona i on sie cofnal i komus cos powiedzial, cos pokazal itp. itd. ...
A gdzie bylo pytanie ?? Moja wypowiedz byla odnosnie Twoje teorii o godznie wczesniej i rozmowie samym ze soba ... ale widze ze nie czytasz ze zrozumieniem i na sile starasz sie wymyslic o ile moglby sie cofnac glowny bohater i co on by mogl zrobic ...
Wiec odpisuje ... nie wiazne do jakich czasow sie cofnie i co wymysli tam ... Emma i tak zginie bo nastapi jego ingerencja z przyszlosci ktora jest nastepstwem jej smierci ... bez smierci nie ma ingerencji ... a skoro nie ma ingerencji to ona ginie/umiera :)
Skoro Emma i tak zginie, to maszyna musi powstać. Po czym zmienia bieg wydarzeń.
No to nadal jestes w punkcie wyjscia ... a kolo wciaz jest zamkniete tak jak wczesniej pisalem ... kompletnie nic sie nie zmienia ... no po za rodzaiejm smierci emmy - tak jak to bylo wytlumaczone w filmie ...
Ja nie mówię o rodzaju, tylko jak go uniknąć. Zresztą po co drążyć temat, ja mam swoje zdanie ty swoje.
Nie chcę tu mówić kto ma rację a kto nie bo i tak gó*no o podróżach wiemy, ale całą Twoją tezę można od razu podważyć, nie mam pojęcia czemu tego nie rozumiesz... . Cały początek - cofa się żeby sobie nakazać budowę pojazdu bo zginęła - jeśli by przeżyła to by się NIE COFNĄŁ już ten pierwszy (bo z powodu jej śmierci to zrobił) a więc nikomu nie kazałby nic budować i kaput! Przecież to ma oddziałać i na jego rzeczywistość! Widzisz? Proste?
No nie wiem ja tam widze point kolusa4, pomimo faktom stworzyłby iluzje, na tym polega zmienianie rzeczywistosci, ladnie jest to pokazane w anime pt. Stains Gate. Oczywiscie nie wiemy czy to mozliwe ale wydaje sie być prawdopodobne. Można by było stworzyć iluzje tego że ona ginie. Wtedy pan z przeszlosci myslalby ze ona zginela, kiedy ona tak naprawde jest odizolowana od niego i upozorowalibyśmy jej zabojstwo, wtedy ona by zyla a on wybudowalby machine.
Dokładnie wygląda na to że mad scientist był na wyższym poziomie intelektualnym od tego z przerośniętym mózgiem. Żeby inni wiedzieli o co chodzi : Alexander (niech będzie oznaczony 1) wpada na pomysł oszukania samego siebie, przenosi się w czasie i tworzy mistyfikację (sama mistyfikacja to inna sprawa - czy w ogóle do wykonania, nie mógł sprawić aby to wyglądało na śmierć z powodu zawału, być może w takim przypadku by nie podjął próby budowy wehikułu - tak miało być i tyle), która powoduję stworzenie wehikułu oraz przeniesienie się Alexandra nr 2, w tym momencie Alexander nr1 zajmuje miejsce 2 (1 się przeniosła i nigdy nie wraca na swoją linie - robi tak samo jak 2). Alex 2 robi to samo, czyli oszukuje siebie i zajmuje miejsce kolejnego który się cofnie w czasie. Linie będą tworzyły się bez końca ale w tym wypadku Emma ginie ale tylko na jednej linii czasowej tej 1, każde kolejne które w ten sposób stworzy powinny dać mu możliwość życia z nią. W taki sposób powinien oszukać ten system.
może mówić "sobie" z przeszłości cokolwiek, jednak to nie zmieni faktu, że pierwotnym impulsem do stworzenia wehikułu jest śmierć Emmy
Mam rozwiazanie waszego sporu.
Istnieje teoria wielu swiatow rownoleglych, przy kazdej naszej nawet najmniejszej decyzji(pojsc w prawo czy w lewo, wypic herbate czy kawe) tworzy sie nowy swiat z wlasna linia czasowa. Teraz, Aleksander zbudowal wehikul poniewaz Emma zginela i chce ja ocalić, dlatego tez nie bedzie mogl jej uratowac bo gdyby nie zginela nie wpadl by na taki pomysl, ale.. nie uratuje Emmy ze swojej linii czasowej. Przenoszac sie w czasie tak jak kolega zaproponowal i powie samemu sobie zeby zrobil tak i tak by ja ocalic zrobi to, tylko ze to juz nie bedzie jego zycie ten drugi on bedzie sobie żyć z nią a gdy nawet wroci do czasow z ktorych wyruszyl w jego swiecie Emma wącha kwiatki od spodu, niestety. Tak to wyglada, wedlug mnie najlogiczniejsza wersja :)
Masz mały błąd. Jak zbuduje maszyne i się przeniesie w czasie w tył to w tym momencie trafi do innego wymiaru gdzie jest on i jego ja z przeszłości. Będzie mógł tam uratować Emme, ale nie bedzie w stanie cofnąć się (tzn. polecieć do przodu) do swojego świata skąd "przybył" tylko będzie dalej żył w tym wymiarze gdzie jest on, jego drugie ja i Emma, gdzie ewentualnie może cofnąć się jeszcze raz i stworzyć kolejny świat. Tyle jeśli przyjąc teorie wielu wymiarów.
Przyjmując teorie jednego świata nie byłby w stanie porozmawiać ze sobą jeśli ten rozmowy by nie pamietał z młodości.
Wszystko zależy od tego która teoria obowiązywałaby w filmie.
Uratowałby ją gdyby za prawdziwą przyjąć teorie wieloświatu- wtedy po prostu powstałaby nowa odnoga rzeczywistości z zywa Emma i dwoma Aleksandrami (raczej by go to nie urządzało), albo jednoświatu który można 'nadpisać' (coś jak w efekcie motyla)- wtedy po uratowaniu jej, Aleksander z przyszłosci i wehikul po prostu znikneliby gdyż maszyna nigdy nie została zbudowana.
W scenariuszu jednak mamy jednoświat ze zwiazkiem przyczynowo-skutkowym- tu zaklada się ze teoretycznie nie moznaby cofnac sie wczesniej niz do momentu zbudowania wehikułu- w filmie cofa się dalej, jednak nie może zmienić przyczyny jego powstania i użycia, czyli śmierci Emmy, oraz swoich wspomnień.
To wszystko jest gdybaniem, gdyż nie wiemy jak funkcjonuje rzeczywistość i tak długo jak wehikuł nie zostanie (i o ile) zbudowany i użyty, to hipotez moze byc tyle ile pomysłów- teoretycznie z tego co czytałem wieloświat jest najbliżej obecnie obowiązującej fizyki kwantowej.