tak obrazowy, że aż prosi się o kinową adaptację. To ryzykowne zadanie wyszło jak wyszło.
Film, w mojej ocenie, jest całkiem przyzwoity, jednak jeżeli mowa o ekranizacji to jest ona
naprawdę denerwująca. Rozumiem, że film to nie kalka tekstu, ale niektóre elementy po prostu, aż
bolą. Zmiany nazwisk, postaci, fabuły... to wszystko spłaszczyło piękną wielowymiarowość i
wielowątkowość dzieła Pawła Huelle. I jeszcze realizacja filmu w innym miejscu, aniżeli akcja
powieści miała miejsce. Czasem to nie jest ważne jednak na pewno nie w przypadku Weisera.
Zamienić morze na jakiś strumyk to, doprawdy, nadużycie.
No niestety, zgadzam się. Nie czytałam komentarzy. Oglądając myslalam, ze chociaż cokolwiek zostanie z książki. Jakże sie myliłam. Wszystko jest inaczej. Moze to dobry film, nie przeczę, ale na pewno nie ma nic wspólnego z książką Pawła Huellego. Powieść była dobra. To jest coś, co mnie wymęczyło i zniechęciło. Gdyby ten film powstał sam w sobie, moze oceniłabym go inaczej. Ale jeśli patrzę przez pryzmat książki (a tak patrzy zapewne każdy kto kojarzy tytuł), jestem bardzo rozczarowana.
Dokładnie takie było moje wrażenie po pierwszym obejrzeniu filmu. Niestety.
Film niby starał się być inny niż książka ale jednak pewne sceny próbowano żywcem z niej skopiować.
Ostatnio obejrzałem film ponownie tylko ze względu na jego cyfrową rekonstrukcję.