Stronniczy sędzia, który stawia sie w roli adwokata obrony i próbuje przesłuchwiać świadka, potem odwołuje zeznania innego swiadka bo kiedyś w jakies tam sprawie kopie dokumentu nie były włączone do akt. Od razu mówię że nie znam prawa amerykańskiego, po prostu takie subiektywne spostrzeżenia. Poza tym śliczna Charlotte Rampling i całkiem niezły film.
właśnie o to chodzi w amerykańskim sądownictwie o "gre prawników" i próby wpływania na emocje składu rady przysięgłych a nie rzeczywiste wydarzenia i sprawiedliwość. Film moim zdaniem idealnie przedstawia w jaki sposób możesz manipulować faktami w dogodny sposób.
Amerykańskie prawo opiera się na prawie zwyczajowym i precedensach sądowych, dlatego sędzia musiał zrobić to co zrobił, ponieważ tak stanowiło prawo.