PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1122}
6,8 27 824
oceny
6,8 10 1 27824
8,3 17
ocen krytyków
Wesele
powrót do forum filmu Wesele

Większość ludzi wypisujących się tutaj, nie wie o co w tym filmie chodzi, nauczeni są mnóstwa wybuchów, morderstw i
pościgów policyjnych, wychowani na płytkim kinie sensacyjnym. Ten film ma głęboki przekaz patryjotyczny, ale nie chce
mi się tego tłumaczyć ponieważ jeżeli ktoś jest na tyle płytki że tego nie wie, to mu się i tak nie wytłumaczy, poza tym
większość wypowiadających się tutaj pewnie nie skończyła nawet gimnazjum.

ocenił(a) film na 3
killerek132

Jako przedstawicielka owej grupy wychowanej na wybuchach i morderstwach - choć ukończyłam gimnazjum i przymierzam się do ukończenia liceum - czuję się zobowiązana do obrony swojego zdania, które przychylne temu filmowi nie jest.
Nie będę podważać istnienia przekazu patriotycznego. Owszem, jest, całkiem widoczny lecz dla większości młodych ludzi niezrozumiały - nie zawsze z ich winy, gdyż wystarczy się przyjrzeć obecnemu systemowi nauczania by dostrzec, że o historii współczesnej uczy się niewiele, a nawet jeśli, bardzo chaotycznie. Po za tym forma tego filmu, jego udziwnienie i brak jakiegokolwiek wątku przewodniego czynią go ciężkim w odbiorze i dla większości wodzów po prostu nudnym!

ocenił(a) film na 8
Ellerena

Tak zgadzam się z tym co napisałaś, tylko zauważ że pytając np. nastolatków w którym roku był a Bitwa pod Grunwaldem, 80% z nich nie będzie wiedziało, to jeden z prostych przykładów, dzisiaj młodzież nie czyta nawet artykułów o historii ich kraju, nie wspominając o książkach, przecież rozumiem że nie każdy lubi czytać Dziadów czy Powrót Posła, ale nie mieć chęci dowiedzenia się czegoś o historii własnego kraju, to jakiś absurd.

killerek132

Niestety to wszystko prawda a chocholi taniec trwa dalej. Ellerena ma rację, młodych ludzi po prostu nie ma kto prowadzić, ot co. Od kilku lat sukcesywnie redukuje się programy historii i języka polskiego w szkołach, młodzież nie zna własnej historii, bo i jak ma znać, jeśli się od niej tego jasno nie wymaga? Podajesz za przykład bitwę pod Grunwaldem, zapytaj o pierwszą czy drugą wojnę światową, o ostatniego króla Polski, bo to mniej zamierzchłe czasy, a również i tutaj spora część nie udzieli ci poprawnej odpowiedzi.
Najgorsze jest to, że dla wielu taki stan rzeczy nie zdaje się być większym problemem. Już nie raz słyszałam, że teorii za dużo w szkole, za mało praktyki. Zupełnie tak, jakby zapomniano, że właśnie w takiej a nie innej kolejności powinno się kształcić człowieka. Kiedyś wiedza była przywilejem, dzisiaj to niepotrzebny relikt dawszych czasów. Przeraża mnie to, jak bardzo aktualne jest "Wesele" a pomimo to nadal tak wielu zupełnie nie rozumie dramatu Wyspiańskiego.

GburrriaFurrria

Dopisuję się obiema rękami pod powyższym. Jestem naprawdę zbudowana tym co czytam.
Właśnie u mnie w domu licealistka ogląda "Wesele", które, jak wszystkie pozostałe lektury, poznaje z filmu i streszczeń w internecie.
Być może to kwestia innego nauczania, teraz liczą się testy, dzieciaki i młodzież uczy się głównie pod testy, to przerażające, ale też staram się ich zrozumieć, być może tak właśnie uczą sami nauczyciele...
a i rodzicom, zapędzonym w gonitwie o lepszą przyszłość nie zależy, ewentualnie, wciąż, głównie na ocenach...
"Kiedyś wiedza była przywilejem".... smutne...
W sumie szkoda mi tych dzieciaków, każdy będzie musiał odnaleźć się w tym zwariowanym świecie,
dopasować się, albo walczyć...o swoje miejsce, o siebie.

ocenił(a) film na 8
Ellerena

Napisałbym, że w jakimś stopniu potwierdziłaś tezy Autora wątku. Różnica tylko taka, że słusznie uzurpujesz sobie prawo do takiego stanu rzeczy i nie jest to dla Ciebie niczym negatywnym, a Autora to wręcz drażni. Oczywiście masz prawo. Tylko że takie podejście do tematu jest chore tak czy owak.


ocenił(a) film na 3
chrisziyo

Nie do końca rozumiem, co masz na myśli w ostatnim zdaniu.
Mnie także drażni stan wiedzy i podejście moich rówieśników do historii naszego kraju, nie zmienia to faktu, że równocześnie ich rozumiem.

Dla nas, młodych, czasy o których uczą są tylko stronami z książek. Względnie wizytą w muzeum lub filmem.
W szkole przedmioty takie jak historia czy wos prowadzone są zwykle przez ludzi starszych, którzy przynajmniej historię nowożytną przeżyli lub dotknęła ona ich najbliższych. Część z nich potrafi to przekazać, większość - absolutnie nie. Ja w gimnazjum miałam świetnych nauczycieli od polskiego i historii, potrafili oni zachęcić nas do samodzielnego myślenia i analizowania faktów, lekcje prowadzili tak, że chciało się na nie przychodzić. W czym problem?
Chodziłam do szkoły prywatnej. Zatrudniano tam ludzi z pasją. Nauczyciel w szkole publicznej może na początku ma jakąś chęć przekazania wiedzy, ale marny zarobek i oporność większości uczniów uniemożliwia to. Więc po paru latach - nie w każdym wypadku, ale często - chęć ta zanika. Lekcje ograniczają się do wkuwania podręcznika i sprawdzianów.
W jaki sposób coś takiego ma zachęcać do nauki?! I to przedmiotów, powiedzmy sobie szczerze, i bez tego średnio ciekawych i mało przydatnych z perspektywy późniejszego życia.

Wracając do tematu wesela... jest z nim tak samo. Ja uwielbiam literaturę i historię, może dlatego, że urodziłam się w rodzinie kładącej duży nacisk na wykształcenie w każdej dziedzinie, rodzinie z bardzo patriotycznym podejściem. Mimo to, wesela nie trawię. Zapoznając się z większością lektur, dostrzegałam w nich coś ciekawego, czasem się zgadzałam z ich przesłaniem, czasem nie, ale poznania ich nie nazwałabym stratą czasu. Do wesela czuję wewnętrzny wstręt. Zwłaszcza do filmu, który jest kompletnie niezrozumiały dla odbiorcy nieobeznanego w temacie.
Poczynając od drętwej gry aktorskiej (nawet Olbrychski, którego jako aktora bardzo sobie cenię, wypada tragicznie nijak) przez przydługie, nieprzyjemnie psychodeliczne sceny, po kamerę, która trzęsie się, jakby trzymana była przez dziecko lub osobę z parkinsonem. Po 10 minutach głowa zaczyna opadać a myśli biegną do czegokolwiek innego. W takiej sytuacji wyłapanie głębokiego, patriotycznego przekazu graniczy z cudem.

A jakim cudem nastolatek, którego uczy stara, wiecznie zła baba, ma interesować się czymś, czego nie rozumie? Może na pamięć wykuć, o co chodzi w tej lekturze, napisać sprawdzian, przypomnieć sobie co nieco przed maturą, ale każda z tych czynności tylko utwierdzi go w niechęci do tej pozycji.

ocenił(a) film na 9
Ellerena

A mi się wydaje, że to nie tylko chodzi o sposób nauczania i podejścia do wiedzy. Myślę, że Killerek132 ma dużo racji. Takie filmy jak Wesele wymagają innego podejścia do odbioru. Film jest bardzo teatralny, akcji w nim jak na lekarstwo (oczywiście akcja jest zawsze, ale chodzi o pewien typ akcji, którą dzisiejsza młodzież jedynie akceptuje), przede wszystkim liczy się w nim aktorstwo i przekaz. Jest w Weselu również pewien klimat, nieodłączny podkład muzyczny, który denerwuje, a niektórych pewnie męczy. Tak więc sądzę, że nie do końca chodzi o edukację, a raczej o inne niż kiedyś odbieranie przekazu filmowego, po prostu inną wrażliwość.
Nie piszę tego w jakimś tonie oskarżycielskim, po prostu stwierdzam fakt.

ocenił(a) film na 9
Ellerena

"Po za tym" - tego też nie nauczyli Cię w szkole?

ocenił(a) film na 3
marscorpio

Och, ambitna krytyka wypowiedzi, to lubię!
Uczyli, uczyli. Śmiem twierdzić, że nawet nauczyli - ale literówki zdarzają się każdemu, zwłaszcza podczas pisania na komputerze.
Zwracanie uwagi na pojedynczą w tekście, który poza tym jest poprawny, to chyba zboczenie zawodowe lub zwykłe czepialstwo...

ocenił(a) film na 9
Ellerena

Nie wiem, czy Twój tekst jest "poprawny", nie doczytałem, zniechęciło mnie "po za". Zwykło się to nazywać błędem ortograficznym, ale może tam być i literówka. Jam wyrozumiały, a ponadto rozbroiłaś mnie tekstem: "A jakim cudem nastolatek, którego uczy stara, wiecznie zła baba, ma interesować się czymś, czego nie rozumie?". Ha ha ha ha ha!

Natomiast w odniesieniu do słowa: "zboczenie", odpowiem tak: ototototo. To na pewno coś o mnie. :-)

ocenił(a) film na 9
killerek132

Mnie też robi się smutno.
Błąd gramatyczny już w tytule...

ocenił(a) film na 9
candn_filmweb

Dalej kolejne "kwiatki"...

ocenił(a) film na 8
killerek132

Szkoła nie jest - moim zdaniem, nawet nie powinna być - od kształcenia patriotyzmu i wrażliwości estetycznej (co najwyżej powinna wzbudzać ciekawość świata i ludzi oraz uczyć tego, co się da nauczyć: od matematyki po chemię czy podstawy polskiego). Najwięcej powinien mieć do powiedzenia dom rodzinny i autorytety w tych dziedzinach. Wiem, wiem - z inteligencją polską rozprawili się Niemcy i Sowieci, a po 1989 r. balcerowicze i michniki (w obłędnym skrócie). Zostali rodzice pracujący na bardzo małą stabilizację oraz rodziny resortowe i poresortowe, które do dziś ciągną profity z bycia u koryta i są "mądrzejsze" od nas, zwyklaków. Na szczęście istnieje internet. I wybory.
Tego filmu nie pojmą (nie mówiąc o polubieniu) ci, których wrażliwość jest hodowana na globalnym ociepleniu, związkach homo i miłości do UE. Może przesadzam? Oby!

ocenił(a) film na 3
Krzypur

Dom rodzinny mówi w Polsce najczęściej "skończ szkołę i zacznij pracować, bo z naszej emerytury nie będzie dało się żyć".
Nie wzbudza to w młodym pokoleniu chęci do spędzania czasu na poznawaniu historii czy sztuki, wolą skupić się na rzeczach, na których da się zarobić bez pasji...
To smutne, bardzo, ale niestety prawdziwe jak cholera.

ocenił(a) film na 10
Ellerena

Ładnie składasz zdania, nie robisz błędów, mądrze piszesz. Rzadkość. Kiedyś wrócisz na filmweb, dasz "Weselu" 10 gwiazdek. Pohulaj młoda duszo, a po 30-tce będziesz miała czas!

killerek132

Chcesz młodym ludziom opowiadać o patriotyzmie, to się dostosuj do nich, a nie na odwrót. Ja się młodym nie dziwię, że ten film im się nie podoba... Jest po prostu dla nich za nudny...

P.S. Gimnazjum nie skończyłem, ale pewnie dlatego, że za moich czasów nie było takiego tworu

ocenił(a) film na 1
killerek132

Tu nie chodzi o patriotyzm i tak dalej..Nawet poloniści i historycy w szkołach otwarcie mówią ,że ,,Wesele'' nie należy do ciekawszych lektur a film jest beznadziejnie nudny..więc jak ma zainteresować młodzież ? Oglądanie tego na lekcji było katorgą ...flaki z olejem już nie wspominając o tym chaosie ,trzęsącej sie kamerze a niektórzy aktorzy mieli w sobie tyle emocji co amatorzy z Trudnych Spraw''.O patriotyzmie i historii najlepiej słuchać od osób które maja na ten temat coś ciekawego do powiedzenia.Nigdy nie zapomne jak jedna z nauczycielek na historii opowiadała nam historie z życia wzięte które miały miejsce podczas wojny tak bardzo sie wczuwała, tak przeżywała,płakala opowiadając to co sie przydarzyło jej rodzinie lub innym ludziom.Wszyscy sluchali za ciekawieniem.Ta Kobieta zawsze umiała odpowiednio zainteresować młodych ludzi historią więc to nie jest tak,że młodzież ma historię gdzieś..po prostu trzeba umieć do nich trafić a ,,Wesele' nie trafia.

ocenił(a) film na 8
pati1109

Na pewne przypadłości nie ma rady. 1. Wiek - różnica wieku i doświadczenia od razu robi różnicę. 2. Estetyzm - albo lubi się poezję, albo nie. Amen. 3. Metafizyka - tu nawet nie idzie o historię lecz o historiozofię. 4. Kraków i tak bije na ryj wszelkie Warszawy i Poznanie. CBDU.

ocenił(a) film na 9
pati1109

A no właśnie, patrz wyżej co odpisałem na wpis Ellereny, potwierdza się to co napisałem. Inna wrażliwość w odbiorze filmów. Po prostu nudy. Rozumiem to, ale ocena 1, to chyba przesada. Film to nie tylko wartka akcja, powinno się chociaż docenić aktorstwo. Dodam jeszcze, że jestem zaszokowany podejściem nauczycieli do tematu Wesela Wyspiańskiego. Szok !

ocenił(a) film na 7
chemas

Też jestem. Aktualnie je omawiamy. Polonistka przyznała, że "Wesele" jest bardzo trudną w odbiorze lekturą, ale starała przedstawić się je z jak najlepszej strony. Kilka lekcji "przygotowawczych", omawianie wszystkich postaci, symboli, najmniejszych - wydawać by się mogło nieistotnych - szczegółów i nagle wszystko stało się jasne. W tej lekturze nie chodzi o akcję czy rozbudowane psychologicznie postaci - tylko o symbolizm i głębsze znaczenie rozmów prowadzonych w czasie wesela. Jeśli się je zrozumie, wówczas cały film nabiera większego sensu. Nawet chaotyczne operowanie kamerą czy hałas na początku filmu są w tej ekranizacji ważne, mimo, iż trochę drażnią - przecież muszą stanowić przeciwwagę, kontrast dla chocholego tańca i marazmu społeczeństwa polskiego, które ukazane są na końcu.
Nie widzę sensu w oglądaniu takiego filmu, jeśli ktoś nie przeczytał wcześniej książki albo przeczytał, ale nie wie o co w niej chodzi. Wówczas tak, może się on wydawać niezrozumiały. Nudny - też, młodzież jest przecież przyzwyczajona do innych filmów; te z lat '90 to dla nich starocie i przeżytki... Ale wystawianie aż tak niskiej oceny (jak 1 czy chociażby 3) jest według mnie nieco przesadzone.

ocenił(a) film na 8
killerek132

Walisz sobie myśląc o tym jaki jesteś lepszy od młodszych?

ocenił(a) film na 8
Kij_z_tym

Nie, wtedy myślę o Tobie... :)

ocenił(a) film na 4
killerek132

'Wesela' Stanisława Wyspiańskiego jest jedną z moich ulubionych lektur od zawsze.:) Film Andrzeja Wajdy oceniłem 3/10 ponieważ mi nie podoba mi się -ani tak zwana " wizja reżysera" , ani 3/4 obsady. Ocena dotyczy ekranizacji , nie sztuki.

ocenił(a) film na 8
Slawek_M_6

Jeżeli w ten sposób uzasadniona jest ocena, to ok. :) Każdy ma inną wizję :)

killerek132

Uwielbiam "Wesele" Wyspiańskiego, zafascynowało mnie na tyle w liceum, że pokusiłem się je "przeczytać", a właściwie poddać samodzielnej analizie, bo duża część dialogów jest raczej metaforyczna, bądź pełna kontekstów. Powtarzając do matury znów zacząłem interpretować ten dramat, skupiając się bardziej na wypowiedziach zjaw. Wajda owszem wprowadza do filmu swój styl, próbuje upodobnić kadry do obrazów. Zdecydowanie na uznanie zasługują zdjęcia właśnie kręcone w ciasnych pomieszczeniach, w takich warunkach wyszły w miarę dobre i równocześnie oddały hermetyczność bronowickiej chaty. Jest jedno ale. Wajda kręci film tak jakby miał być seansem, który obowiązkowo powinien być poprzedzony lekturą "Wesela". Wiele momentów było dosyć niezrozumiałych i niespójnych (patrząc na to z perspektywy widza niezaznajomionego z dramatem), gdyby nie moja wcześniejsza znajomość dialogów, raczej bym się pogubił w tym chaotycznym gąszczu rzucanych kwestii. Dodatkowo te kwestie nie wybrzmiewają w moim odczuciu, nie jest budowany klimat polskiego dekadentyzmu, a sami aktorzy zamiast wzmocnić w przekaz to popadają w straszliwie przerysowane kreacje (nie wiem czy to wina aktorów czy dźwięku), które obrzydziły mi oglądanie adaptacji jednej z moich ulubionych lektur szkolnych. Ostatecznie zamiast skupić się na tym co najbardziej fascynujące w dramacie, czyli na tajemniczych zjawach (jedynie Hetman został zaprezentowany wzorcowo), gromadzeniu się chłopów z kosami i bardzo niepokojącym chocholim tańcu, Wajda woli pokazać jak Jasiek dojeżdża na trójstyk granic zaborów, Kaśka popija wódkę i je trzy rodzaje kiełbas czy jak chłopska para tarza się na sianie w stodole. Według mnie wszelkie morały wybrzmiewające w dramacie Wyspiańskiego, w filmowym "Weselu" jakby w ogóle zostały zniwelowane jedynie do niektórych nieco lepiej zarysowanych wątków - Dziennikarz-Czepiec, Rachela-Poeta.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones