Najbardziej żałosny film jaki w życiu widziałam. Nie bawią mnie te żarty i ten klimat.
Cóż pewnie niektórzy uznają mnie za nienormalną, ale taka jest moja opinia.
ponieważ te teksty nie miały być zabawne.
osobiście nie wiem dlaczego komedie określono gatunkiem tego filmu.
mnie ten film też nie bawił. według mnie jego głównym celem było ukazanie tragicznego życia, które wiodą niektórzy z nas. on w przerażająco dobry sposób ukazał żenadę i dramat egzystencji.
dokładnie. Bardzo drażni mnie to, że w zbyt przejaskrawiony sposób ukazana została polska wieś, dlatego też tak negatywnie odbieram ten film. Stereotypy w tym temacie mają niewiele wspólnego z prawdą.
to prawda nie każdemu musi się podobać. do mnie Smarzowski trafia- to, że w jednym filmie kumuluje wszelkie możliwe zło w sposób tak jaskrawy( dobrze to określiłaś).
myślę, że obecnie w mało w której wsi tak wyglądają wesela. a już na pewno nie ma na raz tylu nieszczęść. lecz dla mnie film pełnił funkcję ukazania tego, że jeszcze gdzieś tam w kimś tam siedzi coś takiego czego powinien się wstydzić przed sobą samym i przed innymi. potraktowałam go także jako obraz najgorszej cześć polskiego społeczeństwa.
na podobnej zasadzie zrobiony jest 'dom zły'. dlatego jeżeli nie widziałaś to nie polecam ponieważ nie sądzę aby ci przypadł do gustu skoro drażniło cię 'wesele'.
pozdrawiam :)
dzięki za poradę. Dla mnie ten film był na prawdę trudny do przełknięcia. cóż, rzecz gustu i interpretacji, może właśnie jak napisałaś zamysłem reżysera, było ukazanie zła drzemiącego gdzieś w człowieku. Swoją drogą ciekawy temat...
'tylu nieszczęść' ? Wolałabyś oglądać nagranie z normalnego wesela czy dobry film? Mówi Ci coś stwierdzenie 'komedia pomyłek'? No ale zgadzam się, że to bardziej dramat niż komedia. Resztę Twoich argumentów rozumiem, ale tego ni ..uja.
" Bardzo drażni mnie to, że w zbyt przejaskrawiony sposób ukazana została polska wieś, dlatego też tak negatywnie odbieram ten film. Stereotypy w tym temacie mają niewiele wspólnego z prawdą." - nie zgodzę się bo wszystkie wesela na których byłem wyglądały jak to... poza mafią :P reszta się zgadza. Plotki, spekulacje, obgadywanie, sprawa bigosu, wiele wiele więcej.
własnie. Zbędny jest kryminał i lekkie przeginki typu rota z targowaniem. Wszystkie te "konkursy", wóda, gadki - celne. Byłem na weselu, gdzie głównym tematem dla matki młodej był wyścig z kelnerkami po resztki żarcia a potem ciągłe dociekanie ile to one zabrały, a ile mogło zostać. To jest życie i pole obserwacji, po co odstrzelane palce? Z drugiej strony, co się dziwić, gawiedź woli niezwykłości - na tym forum są tacy, którzy, coby było niezwyklej, za całym cyrkiem widzą spisek... księdza.
wreszcie wątek zaczyna dotykać sedna sprawy, no może delikatnie go na razie musnął.... zgadzam się moimi dwoma kolegami z góry. Myślę że autor filmu był na niejednym polskim weselu i podobnie jak ja zaobserwował patologie, które się regularnie na takich wiejskich weselichach dzieją. Chlanie do ziemi, prymitywne, żenujące zabawy inicjowane przez Pana Mietka ( operatora keyboard'a ) typu przekładanie jajka z jednej nogawki do drugiej. Moim zdaniem największy dramat polega na tym że podobnie jak tragiczni bohaterowie 'Wesela' wielu Polaków decyduje się na organizowanie imprez na 200-300 osób chociaż kompletnie ich na to nie stać. Zaciąganie kredytów na wesele to normalka, po co? Żeby się pokazać? Żeby 200 osób mogło do rana chlać, żreć i rzygać po kiblach a potem od nowa i tak do ziemi. Właśnie w tym miejscu zaczyna się patologia ( jak kolega z góry, był uprzejmy zauważyć - wyścigi po resztki żarcia - piękny przykład ). Wiem że mocno koloryzuje podobnie jak autor ale niestety wiem, że mam dużo racji. Reasumując ten film nie ma śmieszyć tylko przerażać. Może kilka osób po jego obejrzeniu dojdzie do odpowiednich refleksji, może nawet zdecyduje się na nieco inną formę uczczenia tego jednego z najważniejszych dni w naszym marnym życiu...
Aha, na każdym weselu, na które się wybierasz, ojciec panny młodej pieprzy w kącie jakąś lafiryndę, później gówno wybija w kiblu, a na końcu okazuje się, że panu młody żeni się wyłącznie dla kasy. Pewnie trupy dziadków też ścielą się gęsto. Współczuję.
Zdumiewa mnie fenomem tego filmu.
Że niby w dobry sposó ukazuje "dramat egzystencji"? Ten film co najwyżej ukazuje dramat życia w środowisku nacechowanym wszelkimi możliwywmi patologiami. Przy czym czyni to w sposób nieprzekonujący bo przerysowany do granic absurdu. NIe ma to nic wspólnego z ukazaniem uniwersalnego "dramatu egzystencji".
"dla mnie film pełnił funkcję ukazania tego, że jeszcze gdzieś tam w kimś tam siedzi coś takiego czego powinien się wstydzić przed sobą samym i przed innymi"
Bez urazy, ale to kompletny banał. Sorrry, czy Ty w ogóle przeczytałeś to, co napisałeś? GDZIEŚ TAM, w KIMŚ TAM, siedzi COŚ TAKIEGO, czego powinien się wstydzić? I za to 8/10?
od tego jest sztuka. aby nie raz w sposób przerysowany pokazać życie. jeżeli liczą się dla siebie tylko realia to znaczy, że nie do końca doceniasz rolę kina.
tak, przeczytałam, to co napisałam . specjalnie w tym zdaniu użyłam tych określeń po to aby go nie spersonalizować.
"od tego jest sztuka. aby nie raz w sposób przerysowany pokazać życie."
Tylko jaki cel miało to przerysowanie? Po co przedstawiać w filmie bagno, które śmierdzi jeszcze bardziej niż w rzeczywistości? Jaki to wszystko ma sens? Wg mnie żadnego. Jest to film o patologii tylko i wyłącznie. Kompletnie nic odkrywczego ze sobą nie niesie, nie rzuca nowego światła na to, co przedstawia.
"tak, przeczytałam, to co napisałam . specjalnie w tym zdaniu użyłam tych określeń po to aby go nie spersonalizować."
Ale zdajesz sobie sprawę, że to zdanie nie niesie ze sobą żadnej treści?