Stężenie wulgaryzmów, obrzydlistw, debilowatego-kiblowego humoru na milimetr kwadratowy taśmy przekracza wszelkie granice wytrzymałości średnio wrażliwego człowieka. Co twórca scenariusza chciał udowodnić? Swoją niewyczerpaną inwencję w wymyślaniu obleśności i wulgaryzmów, których przyznaję paletę udało mu się po mistrzowsku rozwinąć? Nie widzę cienia powodu dla którego możnaby w taki sposób pokazywać nas, i nie mówcie mi,że to tak dobrze odzwierciedla nasze realia, uchwyca świetnie nasze wady, bo to nieprawda. Jaki jest cel robienia filmów tak strasznie ukazujących, szargających własny kraj i wysyłania ich za granicę na festiwale i jeszcze szczycenie się tym dając twórcy paszport polityki? Jak ludzie z innych krajów mają nas nie uważać za złodzieji, warchołów, kiedy podajemy im takie stwierdzenia na tacy i do tego bez racji? Komu zależy na czymś takim? Dla mnie w tym filmie nie ma żadnego uzasadnienia dla takiego ekstremum antytezy dobrego smaku. Trzeba przerysowywać pewne wady,ale nie tak, aby budzić w widzu, o którego kraju jest krytyka, odruchy wymiotne.
Chętnie usłyszałabym jakieś dobre uzasadnienie na to, ale obawiam się,że jedyne co przeczytam to wyzwiska jak zwykle na tych forach, kiedy ktoś sprzeciwi się ogólnej opinii o dobrej jakości filmu.