Wesele jest moralitetem. I tak należy je odbierać. Oczywiście nie do każdego to jest w stanie dotrzeć. Pierwszą sceną Wesela jest czytanie z Bibli przez księdza, że korzeniem wszelkich szkodliwych rzeczy jest umiłowanie pieniędzy, a zabiegając o to umiłowanie, niektórzy dali się odwieść od wiary na manowce i sami się poprzebijali wieloma boleściami. W tym samym czasie Wojnar, wyraźnie znudzony kazaniem wychodzi z kościoła i załatwia jakieś interesy przez komórkę. A potem scena po scenie jest pokazane jak człowiek miłujący pieniądze przebija się (nieraz dosłownie, jak z odstrzelonym palcem) czym? Wieloma boleściami właśnie. Generalnie małe dziecko wierzy w Boga (zazwyczaj bardzo osobowego), wierzy w wartości takie jak dobroć, uczciwość, prawda, a potem dorasta i zaczyna dostosowywać się do otoczenia szmuglującego wódkę bez akcyzy i cła (a więc niemoralnie okrada współrodaków ze świadczeń otrzymywanych z podatków), oszukującego, przekupującego policjantów i urzędników. Większość ludzi przed popełnieniem przestępstwa powstrzymuje wcale nie chęć dostosowania się do wzniosłych mierników moralnych zawartych w Biblii (a więc w prawie nadanym ludzkości przez Boga), lecz strach "że pójdę do więzienia". Natomiast drobne świństwa za które się nie idzie do więzienia, a które są jednak niemoralne są na porządku dziennym, bo na przykład przynoszą zysk. Ostatnio takim tematem była choćby katastrofa budowlana w Bangladeszu. Świat na chwilę wstrzymał oddech, pochylił się nad losem wyzyskiwanych w imię chciwości współczesnych niewolników i ... dalej kupuje tam gdzie taniej ( a więc tam gdzie narusza się godność ludzką w imię umiłowania pieniędzy, które, jak wspomniano na wstępie jest korzeniem wszelkich szkodliwych rzeczy). I tak dalej, i tym podobne. Smarzol wali swoim filmem jak obuchem, ale to cios, który powinien dać widzowi choć trochę do myślenia, do zastanowienia się nad swoim konsumpcyjnym stylem życie. Ale jak to zwykle bywa jeden przystanie i się zastanowi, a stu nawet nie zauważy, że to do nich zaadresowany jest ten film. Faktem jest, że temat pieniędzy jako przeciwwagi do przyjaźni i uczuć jest bardzo mocno w kinie wyeksploatowany, jednak Wesele w porównaniu z innymi filmami o podobnym przesłąniu poraża swoją brutalnością wukazaniu upadku człowieka chciwego. Zresztą w tym filmie nie tylko Wojnar jest pazerny. Sporo postaci próbuje ugrać coś dla siebie, niekoniecznie w uczciwy sposób.
Zgadzam się. Film rzeczywiście wali obuchem w łeb. Gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe, byłem autentycznie poruszony. W sumie nie ma co więcej pisać, bo ten film ma tak jasne i porażające przesłanie, że nawet nie potrzeba żadnych opisów, recenzji czy wyjaśnień. Plusem jest właśnie ta narracja, podana bez żadnych filozoficznych podtekstów, niepotrzebnych zagmatwań fabuły czy nie wiadomo jakiej ilości moralnych pytań i dylematów. Narracja w prosty i wstrząsający sposób ukazująca szambo polskiej mentalności, zbytniego umiłowania pieniędzy. I koniec, więcej nie potrzeba. To aż nadto. I w żadnym wypadku nie jest to wada czy płytkość. Wręcz przeciwnie - największa zaleta. Smarzowski jest w tym mistrzem. 10/10.