6,2 40 tys. ocen
6,2 10 1 40103
5,3 60 krytyków
Wesele
powrót do forum filmu Wesele

Mam problem z tym filmem, bo de facto złożony jest z dwóch obrazów.

Jednego udanego, czyli reminiscencji historycznych z Radziłowa, drugiego zdecydowanie mniej, czyli współczesnej wersji Wesela z 2004.
Ktoś, gdzieś zaproponował, że Smarzowski powinien je rodzielić na dwa odrębne filmy, ale to by było bez sensu z dwóch powodów:
1. Dostalibyśmy po prostu nawet nie Wołyń 2 i Wesele 2, a nową wersję Wołynia i nową wersje Wesela,nie wiem, czy ktoś chciałby na to iść do kina.
2. Jedyny nowy pomysł Smarzowskiego to były właśnie połączenia pomiędzy tymi obrazami, poza tym wszystko jest tu wtórne i wielokrotnie u tego reżysera to widzieliśmy.

Nie można stawiać mu zarzutu, że wali widza w mordę trzonkiem od siekiery, bo robi to w każdym swoim filmie, jest konsekwentny. Natomiast tu po prostu chciał zmieścić za dużo, w zbyt krótkim czasie, przez dostaliśmy coś a'la kinowa wersja Królestwa NIebieskiego (IYKWIM), czyli chaos, gdzie zaskakują nas sceny nie wiadomo z czego wynikające, w dodatku nagle urwane i nie kontynuowane, tak jakby oryginalny obraz trwał z ponad 3h i ktoś go pociął do 2h15m, żeby nie było problemów z dystrybucją. Tymczasem tu tylko w wersji weselnej mamy kilka razy więcej wątków niż było w Weselu z 2014, które trwało 1h40m. A Smarzowski miał jeszcze ambicję, żeby nawiązać i do Wesela Wyspiańskiego i do twórczości Konwickiego (przynajmniej mi skojarzył się z Jak daleko stąd, jak blisko), stąd na weselu pojawiają się duchy (postacie z przeszłości, ale i ni z gruchy, ni pietruchy nagle pojawiają się Norwid, Dmowski i Piłsudski z dupy). Pominę watki i sceny kompletnie z dupy czy wręcz chore, które niczego nie wnosiły.

Wspólny z tym zarzutem jest ten, że ponieważ w tym chaosie jest tak mało czasu na ekspozycję postaci, to w zasadzie żadnej z nich nie poznajemy bardziej niż pobieżnie, poza dziadkiem, głównie za sprawą jego reminiscencji. Zresztą dlatego te reminiscencje są najlepszym elementem tego filmu, toczą się linearnie, powoli, poznajemy dokładnie bohaterów (choć to wątek boczny). A czego dowiadujemy się o Kasi Wilk, jej matce, bracie? W zasadzie niczego. Podobnie jest w przypadku Ryszarda Wilka, którego jest tu najwięcej, i robi wiele rzeczy, ale nawet nie wiemy do czego one prowadzą.

No i trzeci zarzut, Smarzowski idzie po prostu na łatwiznę, wiemy jaki miał plan na film, ale dobór środków pozostawia wiele do życzenia. Przecież szkielet wesela to jest po prostu kopia z 2004 łącznie z samochodem jako prezentem ślubnym, ziemią dziadka, która miała być wianem itd.

Już o Klerze mówiono, że to Drogówka w sutannach. Jestem ciekaw, o czym będzie następny film Smarzowskiego, ale jeśli nie zmieni konwencji to może być klapą całkowitą, bo to co żarło przez kilka pierwszych jego produkcji najwyraźniej już się przejadło.