Jeśli ktoś twierdzi, że ten film jest oderwany od rzeczywistości, to nie wie, w jakim kraju mieszka. Jest przejaskrawiony, oczywiście, bo to Smarzowski, wraz z całym swoim arsenałem, czyli montażem, muzyką, syfem cieknącym z ekranu. Natomiast jeśli ktoś nie widz i odniesienia do demonów, które od kilka lat zostały w tym kraju rozbudzone, to może śmiało postawić się w roli jednego z uczestników owego wesela, zatraconego w chocholim tańcu. Qua vadis, Polonia.