PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=200615}
6,8 863  oceny
6,8 10 1 863
What the #$*! Do We (K)now!?
powrót do forum filmu What the #$*! Do We (K)now!?

Ja wierzę. I to na 100%.
Do podobnych wniosków doszedłem już wcześniej, po lekturze "Potęgi podświadomości" Josepha Murphy'ego.
Ten film był jakby dopełnieniem, i dodatkowym "naukowym" potwierdzeniem tych dość kontrowersyjnych teorii.

Po prostu uwierzcie i kreujcie swój szczęśliwy świat! :)

PS. Mnie rozwaliły i całkowicie pozbawiły wszelkich wątpliwości obrazy wody zmienianej za pomocą myśli :)

stamtond

Możesz sobie wierzyć i w Latającego Potwora Spagetti, bo ten film ma tyle wspólnego z rzeczywistością, co wspomniany stwór. Teorie przedstawione nie są kontrowersyjne, tylko zwyczajnie głupie. Nie mają też nic wspólnego z nauką, podobnie jak przedstawieni w filmie "naukowcy", czego ukoronowaniem jest to, co Ciebie tak utwierdziło w przekonaniu o głoszonej tu prawdzie. Eksperyment z wodą nie został przeprowadzony zgodnie z metodą naukową - ergo nie ma z nauką nic wspólnego.
Radzę sięgnąć do poważniejszych źródeł, np. do książek napisanych przez prawdziwych naukowców...

True_Q

Oj człowieku nawet jeśli wydaje Ci sie że masz pojęcie o fizyce... moze uczysz w gimnazjum albo studiujesz. To uwierz mi że o fizyce kwantowej masz tyle pojecia co świnie o lataniu, wiem ile uczą na uniwersytecie. Czytaj sobie swoich "prawdziwych naukowców" i ucz sie stałej plancka na pamięć, by poszpanować przed znajomymi, nie wiedząc zapewne do czego służy i że zmieniona o jedną milionową sprawiłaby zawalenie całego wszechświata...po co Ci to ... Ty już wszystko wiesz...

PS. Ja nie mówie że to prawda w tym filmie, szczerze to nawet go nie oglądałem jedynie o nim słyszałem i dzis mam zamiar obejrzeć, jednak takie wszystkowiedzące typki jak Ty sprawiają że wątpie w ludzi...

imperial90

Rozumiem, że Ty jesteś guru w tych sprawach. Oświeć mnie proszę...

True_Q

Ok z miłą chęcią Cię oświece : Troche pokory !

ocenił(a) film na 10
True_Q

Spox, co do fizyki się nie kłócę, bo przyznaję, naukowcem nie jestem.
Ale w jaki sposób naukowo wytłumaczysz takie zjawiska jak np. efekt placebo, czy "cudowne" uzdrowienia?

PS. Co do tych uzdrowien to oczywiście możesz powiedzieć, że to ściema, ludziom sie tylko coś pop..doliło itp. Ani ja, ani ty nie mamy możliwości sprawdzić prawdziwości tych przypadków. Ale sądząc po ich rozpowszehnieniu i licznej dokumentacji rozsądniej byłoby przyjąć, że jednak to prawda.

stamtond

Dokładnie, można brać pod uwagę dokumentacje i rozpowszechnienie, można także to zlać... Ale co najważniejsze szanować opinie innych a nie przypisywać sobie jako jedynemu prawo do osądzania co jest pseudonauką a co nie, zwłaszcza w czasach kiedy naukowe odkrycia wydają sie naprawde "cudowne". Czyż nie Q?

True_Q

Ma nie ma - mnie osobiście przekonuje. A zastanów się jak świat był postrzegany 1000 lat temu czy chociażby 500 i jak sie to ma do obecnych poglądów. Także troszkę może nie wiary co otwartości umysłu. Jednak idąc dalej może i tutaj wszyscy się mylą... :)

True_Q

Tak na marginesie to praktycznie cała dzisiejsza nauka nie ma zbyt wiele wspólnego z prawdziwą nauką. Naukowcy często przedkładają teorię nad praktykę. Ale do rzeczy...Odnoszę przedziwne wrażenie, że ludzie zarzucający temu filmowi głupie teorie i pseudointelektualny bełkot są osobami wierzącymi(możliwe, że się mylę) i poczuły się urażone, bo film krytykuje w pewien sposób wiarę w boga, ci sami ludzie krytykują też film "człowiek z ziemi" czemu też się nie dziwię. Rozumiem to, ale nie podoba mi się jednak, że tacy ludzie próbują zdyskredytować film od strony merytorycznej, naukowej. Panowie nie wystarczy nazwać czegoś głupim żeby takim było, nie wystarczy powiedzieć, że ktoś nie jest naukowcem, bo głosi teorie niezgodne z waszym światopoglądem lub po prostu dla was niezrozumiałe, nie wystarczy powiedzieć, ze eksperyment nie został przeprowadzony zgodnie z metodą naukową bo jest to tylko wasze założenie i nie macie pojęcia jaką metodą został naprawdę przeprowadzony.

I na koniec perełka "Radzę sięgnąć do poważniejszych źródeł, np. do książek napisanych przez prawdziwych naukowców...": żylibyśmy w epoce kamienia łupanego gdyby wszyscy tak rozumowali.

ast

Raczej żylibyśmy w średniowieczu zastraszani przez kapłanów gdyby ktoś nie pisał i nie czytał takich książek. Za każdym razem jak widzę takie opinie to mam wrażenie że piszą je osoby które są utwierdzone w przekonaniu, że naukowcy to tylko chcą wszystkim sterować i wmawiać jaki świat jest, że metody naukowe powstały specjalnie żeby negować istnienie innych teorii, celowo żeby zepchnąć niesamowite odkrycia o fantastyczności tego świata do strefy paranauki. Wspaniała teoria spiskowa osób które mają blade pojęcie o wielu sprawach. Proponuję poczytać o efekcie Krugera-Dunninga. No ale ten efekt pewnie wymyślił jakiś naukowiec który miał na celu zdyskredytować osoby które znają się lepiej ;). No i stwierdzenie że dzisiejsza nauka ma niewiele wspólnego z nauką. Więc co ma więcej z nią wspólnego? Teorie o materializowaniu się przedmiotów? Jaki masz punkt odniesienia? Kiedy i co miało więcej z nią wspólnego, że akurat dzisiejsza to już ma niewiele? Naukowcy przedkładają teorię nad praktykę? Przecież teorię naukową buduje się na podstawie istniejącej potwierdzonej wiedzy i faktów uzyskanych w powtarzalnym eksperymencie. Czyli jakby nie patrzeć nie są to rzeczy które powstają tylko w głowie i na kartce papieru. A jeśli pod pojęciem praktyki masz na myśli zastosowanie osiągnięć to trzeba pamiętać, że odwrotnie nie bardzo da się to zrobić. Czasy kiedy potrafiło się skonstruować cep bez wiedzy fizycznej czy chemicznej już minęły. Dziś nie stworzysz leku mieszając przypadkowo zebrane związki. A nauki podstawowe są potrzebne bo stanowią podwaliny różnych prac które później wykorzystuje się do szerokich zastosowań praktycznych. Myślisz że telefonie komórkową stworzono by bez teorii fal? A kiedy ją opracowywano nawet nie myślano o takich praktycznych zastosowaniach! Ba, teorie podstawowe umożliwiające dalsze badania nad falami postały setki lat temu. Także mam wrażenie, że twoje stwierdzenie to nic innego jak objaw chęci podważania wszystkiego co powie rozmówca mający silniejszy argument. Bo o sceptycyzm bym cię nie podejrzewał skoro nie starasz się podważyć szytymi grubymi nićmi teorii z filmu.

Kolejną zabawną rzeczą jest jak ludzie, którzy nie mają logicznego (logicznie wyprowadzonego a nie uznanego za logiczny bo brzmi logicznie dla kogoś) kontrargumentu dla argumentu rozmówcy, potrafią odwracać kota ogonem i atakować w stylu "a ty to pewnie liznąłeś trochę fizyki może na studiach i już myślisz że wszystko wiesz; a ty to uważasz się za eksperta we wszystkim; trochę pokory dla sił wyższych!; naucz się najpierw używać przecinków i polskich znaków zanim zaczniesz dyskutować na trudne tematy; w ogóle twoje wypowiedzi to żal.pl". W sumie ciężko dyskutować przeciw takim argumentom bo to żadne argumenty tylko chęć dogryzienia komuś. Rozumiem, że pewne osoby mogły poczuć się urażone tym, że ktoś źle ocenił ich ulubiony film, ale dla mnie takie argumenty jak wyżej to jasny dowód na to, że ktoś woli obrazić, zmyślić cokolwiek niż przyznać się, że nie ma wystarczająco silnego, sensownego argumentu. Z resztą to nie pierwsza dyskusja, którą obserwuję bez większych emocji aby zachować w miarę racjonalny osąd, w której osoby wskazujące na słabe elementy filmu i potwierdzające to jakimś argumentem są atakowane personalnie przez osoby które maja inną opinię o filmie. Osoby atakujące nie szukają kontrargumentu na argument rozmówcy tylko atakują jego osobę. Osoba która stwierdza, że teoria świadomości komórek jest miałka i niczym nie potwierdzona oraz, że zaprezentowany fakt materializacji statków kolumba nie jest żadnym faktem tylko wymysłem (bo jak inaczej nazwać coś co nigdzie nie zostało potwierdzone) mając przy tym rację, musi jeszcze udowodnić że ma odpowiednią wiedzę i wykształcenie żeby wydawać takie opinie, a jak udowodni to musi jeszcze udowodnić że ta wiedza i wykształcenie nie jest narzędziem manipulacji. Przy czym zostaje oskarżony o przemądrzanie i chęć przyjęcia nagannej postawy wszechwiedzącej wyroczni. To mi przypomina o istnieniu odwiecznej walki pomiędzy 'ciemnogrodem' a 'wykształciuchami'. Argument słowa przeciw argumentowi siły. Logiczny argument przeciw głośnemu wykrzykiwaniu hasełek. I chyba tyle w temacie. Tak było, jest i widać będzie.

A film zachowuje tylko pozory dokumentu bo nazywa faktami i prawdą coś co nimi nie jest. I o ile zgodzę się, że nasz umysł to potężne narzędzie twórcze dzięki któremu możemy poprzez odpowiednie myślenie zmieniać nas i nasze otoczenie na lepsze, to nie przyjmę za fakty teorii o świadomości komórek czy przedmiotów, o zapisywaniu myślami słów w wodzie, o materializacji przedmiotów kiedy dowiemy się o ich istnieniu. Takie rewelacje w połączeniu z 'dowodami' na ich istnienie i ze sposobami jakich użyto do ich przedstawiania nie pozostawiają dla mnie cienia wątpliwości, że ten film to czyste manipulowanie.

koal

Zacznijmy od tego. Żadnej teorii nie powinieneś przyjmować za fakt. Teorie się obala albo potwierdza. Do dziś naukowcy mają jedynie (wg Stephena Hawkinga) 95% pewności że czarne dziury w ogóle istnieją. Czarne dziury to tylko nieskończoności które powstały po rozwiązaniu równań Einsteina oraz kilka szybko krążących planet. A mimo wszystko ludzie zachowują się jakby ich istnienie było faktem. Nie powinni. Ty za to powinieneś sobie ustalić alarm kiedy słyszysz słowo teoria. A następnie bardzo dokładnie słuchać. Nie będę stwierdzał czy te rzeczy które wymieniłeś na końcu są prawda czy nie. Mogę jedynie powiedzieć że świadomość komórkowa jakoś mi się nie wydaje czymś nadzwyczajnym. Komórka jako mikroorganizm musi przecież mieć jakąś wolę przeżycia nie? A ta materializacja przedmiotów to wydaje mi się takie szumne, chwytliwe i bardzo ogólne wyjaśnienie funkcji prawdopodobieństwa... bodajże Schroedingera może z domieszką nieoznaczonośći. Reszta faktycznie brzmi śmiesznie. Ale nie mniej śmiesznie niż "ciecz płynąca pod górę"... śmieszne prawda? Aż dziw bierze że faktycznie bozony helu w stanie nadciekłości potrafią wspinać się po ściankach naczyń w których się znajdują. Wniosek? Nie spinać się o to co jest prawdą a co nie. Poczekać. Poszukać. Poczytać. I troszkę otworzyć umysł. A najważniejsze to nigdy do końca nie wierzyć w żadną niepotwierdzoną w 100% teorię.

imperial90

Czarne dziury to nie tylko nieskończoności z równań ale i obiekty obserwowane niebezpośrednio. Nie możemy wszystkiego o nich powiedzieć ale wiemy i z analizy równań teoretycznych i z obserwacji że istnieją. A to jak je sobie nazwiemy, czy to będzie czarna dziura, czy wg innej teorii gwiazda zbudowana z ciemnej energii to już kolejna kwestia która myślę że z czasem zostanie rozwiązana. Ale tak, teoria to teoria, a fakt to fakt. Ale wiesz w taki sposób to nic za pewnik nie powinno się przyjmować. Ok, nie ma sprawy. Nie ma nic pewnego. Ale jakie to ma znaczenie? Dla mnie to nadal nic nie zmienia tylko przesuwa pewną granicę. Dla mnie coś co jest pewne na 90% jest sensowniejsze i 'faktyczniejsze' niż niczym nie potwierdzone teorie.
A wspinanie się po ściankach naczynia to nie płynięcie do góry tylko pewien efekt który jest mierzalny i sprawdzony. Nie chce mi się sprawdzać czy występuje przy ochłodzonym helu4 ale występuje też przy nienewtonowskich cieczach. Wiele jest rzeczy które są ale bez konkretnej wiedzy wydają się nierealne. Ale są sprawdzone i udowodnione. Teorie są rozbudowywane, uzupełniane, poprawiane. na tym to polega. Widzę, że tym przykładem próbujesz powiedzieć, ze to, co ktokolwiek uzna za fakt można podważyć jakimś doświadczeniem, ale na razie nie każdy taki dowód przeprowadzono. Wszystko pięknie tylko w ten sposób wszystko można przyjąć za podważalne i niepodważalne. Czyli wszystko jest i niczego nie ma. Myślę że to błędne podejście które do niczego sensownego nie prowadzi. Żeby funkcjonować musimy mieć jakieś punkty odniesienia. Uważam że coś co na razie zostało udowodnione nawet tylko w 90% jest świetnym punktem odniesienia, lepszym niż coś wymyślonego i przyjmowanie, że to że nie jest do podważenia świadczy o możliwości jego istnienia. Tak jak już gdzieś zaznaczyłem w ten sposób w umyśle można stworzyć wszystko. Idealna pożywka dla manipulatorów.

Ty także powinieneś zacząć bardzo dobrze słuchać bo jak na razie czepiasz się każdego szczegółu jakbyś chciał każdemu udowodnić jak mało wie żeby podejmować jakąkolwiek krytyczną dyskusję w kwestii czegokolwiek, wypowiadając się przy tym w sposób kpiący i agresywny. Co świadczy o tym co już wcześniej napisałem i szybciej nastraja to ignorowania Cie niż do dyskusji z tobą.

koal

Człowieku, jesteś jakiś przewrażliwiony? Pisząc swojego posta nawet się nie zastanawiałem nad tym żeby komuś dogryźć. Ty chyba myślisz że jak użyję raz czy dwa wykrzyknika to pewnie już zaplułem cały monitor.

"A wspinanie się po ściankach naczynia to nie płynięcie do góry"
Ja nie wiem jak ty czytasz to co napisałem. Ale chyba spinanie się o to jakim jestem histerycznym typem przysłania Ci sens mojej wypowiedzi. Napisałem o szumnym określeniu "materializowania się rzeczy...bla bla" a później zwróciłem uwagę na podobieństwo charakteru tego określenia do "ciecz płynąca pod górę". Czyli? Chodziło mi właśnie o to jak czasami można chwytliwie nazwać jakieś zjawisko fizyczne żeby brzmiało niesamowicie. W takie określenia ciężko jest od razu uwierzyć ale za nimi kryją się już bardziej szczegółowe eksperymenty i dowody. A o komórce nie będę dyskutował bo znam na ten temat tylko kilka teorii.

A i jeszcze te Czarne dziury. Sprawdzę to jeszcze dokładniej. Bo teraz mam wątpliwości czy nie chodziło mi o białe dziury. Ale nie wydaje mi się. "Obiekty obserwowane niebezpośrednio". Masz na myśli efekty działań powodowane przez "coś".... kurde śpieszę się do dentysty. Lece

imperial90

Więc może czas się zastanowić nad sposobem wypowiedzi? Bo jeżeli ktoś pisze "...tak na marginesie, poczytaj o kwantowej post selekcji, dlaczego elektrony na ktorych drodze ustawi sie przeszkode potrafią ją ominąć i tak dalej i tak dalej...panie "stek bzdur ja wszystko wiem". ŻAL.RU" lub "Zjadłeś wszystkie rozumy. Ty śmiesz mówić o pokorze oceniając ludzi mądrzejszych od siebie" i kilka innych kawałków których nie chce mi się teraz szukać, to dla mnie świadomie czy podświadomie chce podirytować rozmówce a nie sensownie argumentować i dyskutować o treści filmu. Więc czy ja jestem przewrażliwiony? Uważam że nie. Uciekasz się do sztuczek krasomówczych bo zamiast znaleźć argument na poprawność (lub nie) filmu szukasz argumentów na dyskredytowanie każdego kto z filmem się nie zgadza poddając w wątpliwość jego stan wiedzy wdając się przy tym w dyskusję o sprawach których film bezpośrednio nie dotyczy. Natomiast nie wątpisz w stan wiedzy tych którzy tym filmem się podniecają jakbyś z góry zakładał że temu dokumentowi nie można nic zarzucić lub uważał, że tylko Howking lub Platon mogli by się w jego sprawie wypowiedzieć krytycznie a cała reszta "czujących mniej" powinna siedzieć cicho bo z wielu spraw istniejących w tym świecie nawet nie zdaje sobie sprawy. Z resztą zacytowane twoje wypowiedzi wyglądają jakbyś to ty był przewrażliwiony.

W kwestii wspinania się i tego co chciałeś przez nie powiedzieć. Masz racje. Szumność pewnych stwierdzeń czasami przesłania sens tego co się pod nimi kryje. Tylko to już jest problem osób realizujących film. Tutaj od razu na myśl przychodzą mi "Fakcizmy". Skoro celowo używają tak szumnych hasełek to tylko pogarsza to moją opinię o filmie. Z resztą w kontekście wszystkich rewelacji przedstawionych w filmie poważnie bym się zastanowił czy to było tylko niedopracowane hasełko pod którym kryje się większy sens, czy faktyczna nieprzemyślana bzdura. Ja jestem w stanie zrozumieć, że jeżeli czegoś nie doświadczymy i nie posiadamy odpowiedniej wiedzy to opowieści o wspinającej się cieczy uznamy za bujdę dopóki tego nie zobaczymy na własne oczy. Normalnym jest że nasz mózg filtruje informacje docierające do nas, ale robi to dlatego, że wszystkie informacje z otoczenia nie są nam potrzebne do jego analizy w danym czasie. Ponadto wiele rzeczy mamy w mózgu już zapisane i ogólny obraz czegoś wystarcza nam do "załadowania do pamięci podręcznej" całkowitej potrzebnej informacji z naszej pamięci "twardej". Pomijam już kwestie błędów poznawczych jakie z tego wynikają bo trzeba by cała rozprawę o tym pisać a nie o to chodzi. Chodzi natomiast o to, że to coś całkowicie innego niż rzeczywiste niedostrzeganie części materialnej rzeczywistości dzięki funkcji filtrowana informacji z otoczenia przez nasz mózg, które zostało poparte "dowodem" niewidzialnych statków. Obejrzałem ten fragment kilka razy i nie dostrzegłem tam żadnych zabiegów autorów które by świadczyły, że była to tylko przenośnia dla mechanizmu opisanego przeze mnie.

Co do czarnych dziur czytałem o nich parę lat temu więc wielu rzeczy w szczegółach nie pamiętam. Obserwacje niebezpośrednie dotyczą badania reakcji otoczenia na obecność mas takiego rzędu która opisuje model czarnej dziury i wywołuje wg obliczeń takie reakcje. Bo w prost czarnej dziury obserwować nie potrafimy i na obecny stan wiedzy możemy stwierdzić że jest to nie możliwe. Tutaj od niektórych mógłby chórem podnieść się okrzyk, że ciała astralne, materializacja myślami i inne też nie można zobaczyć a naukowcy twierdzą, że nie istnieją. Nie mam siły dyktować z takimi przekonaniami bo są one z reguły tak silnie zakorzenione w świadomości osób pragnących wierzyć w takie rzeczy bardziej i mocniej niż w rzeczy które nas otaczają, że często nazywają je faktem i rzeczywistością.

koal

Wydaje mi się. Że poprzedzająca moją wypowiedź wypowiedź Q (ta o potworach spaghetti) nie była wcale mniej prześmiewcza. Chciałbym zauważyć, że to właśnie Q jako pierwszy zakpił sobie z ludzi który jakimś prawem odważyli się nazwać ten film dobrym czy naukowym. Powód dla którego wszedłem z nim w dyskusje miał na celu zakpienie z niego tak jak on zakpił z innych. Ty za to stajesz po jego stronie bo masz takie samo zdanie jak on. I to ja jestem zły że z niego kpie. Bo on szydzi "w dobrej sprawie" więc on może a ja nie. NIE BRONIE TEGO FILMU! 1/3 Twojej wypowiedzi jest o tym ze niby go bronie i jeszcze jakieś teorie w innym Twoim poście że niby dzięki niemu mam się poczuć lepiej. Nawet tego filmu nie oglądałem. Co nie zmienia faktu że Q wielokrotnie wykazał się niewyobrażalnym cynizmem.

Co do czarnych dziur. Powinny one emitować fale grawitacyjne. Jeśli czarna dziura sobie "zje" jakąś planetę to jej masa się zwiększa. Powinna zostać wyemitowana fala. Oprócz tego zwiększa się jej entropia co powoduje poszerzanie się sfery horyzontu zdarzeń. Obliczenia wskazują że poszerzanie horyzontu i entropia nie są proporcjonalne co jest sprzeczne z II zasadą termodynamiki. Oprócz fal grawitacyjnych, czarna dziura powinna więc emitować szczątkowe brakujące promieniowanie. O fale grawitacyjne toczy się teraz wyścig na którego mecie czeka Nobel. Oprócz tego także aparatura do wykrywania promieniowania jest skierowana jest w miejsca o których mówiłeś(gwiazdy szybko krążące wokół pustki). Szukając jakiś śladów promieniowania. To są 2 dowody które potrzebują czarne dziury żeby móc uznać je za faktycznie istniejące.

imperial90

Fakt pan Q wykazał się cynizmem ale pomimo tego przyznaje mu racje w ocenie którą przedstawił bardzo szeroko w innych postach. Fakt, mógł ująć opinię co do egzaltacji tym filmem osób wierzących w prawdziwość rzeczy nieudokumentowanych w inny sposób, ale nie uważam żeby jedynym sposobem na rozmowę było odpowiadanie kpiną na kpinę. Mi tak samo jak tobie w przypadku wypowiedzi pana Q ręce opadają jak czytam wypowiedzi w stylu "Ja wierzę. I to na 100%. Mnie rozwaliły i całkowicie pozbawiły wszelkich wątpliwości obrazy wody zmienianej za pomocą myśli". I chyba dlatego go bronię. Mimo, że nieładnie postąpił ma rację. Niektórzy ludzie są w stanie uwierzyć w istnienie Zuluguli z planety Sratatata jeśli im się to ładnie zapakuje i odpowiednio sprzeda. I żaden argument o niepewności wszystkiego i podważalności każdej teorii tego nie zmienia. A w takim wyścigu na podważanie się nawzajem i kpienie z siebie można namnożyć multum wyssanych z palca i mających się ni jak do filmu zagadnień.

Proponuję obejrzeć film i ustosunkować się do niego i do opinii pochwalnych na temat tego filmu. A sądząc z szerokiej wiedzy jaką posiadasz mógłbyś napisać coś w miarę obiektywnego o filmie. Myślę że było by to o wiele więcej warte niż przepychanki.
BTW nigdzie nie napisałem twoim głównym założeniem jest obrona filmu tylko zasygnalizowałem, że odnosi się takie wrażenie. A ten cynizm pana Q był jak najbardziej wyobrażalny.

W kwestii czarnych dziur, Howking już obliczył że emitują one nie tyle promieniowanie co cząstki ale robią to na tyle rzadko że ciężko to wykryć. A z entropią są często problemy bo chociażby powstanie życia w myśl II zasady nie powinno nastąpić bo skoro entropia układu w jakiejkolwiek przemianie fizykochemicznej rośnie (tudzież maleje kosztem otoczenia układu) to w jaki sposób powstały tak skomplikowane, niskoentropowe struktury jak RNA i potem DNA oraz białka? Żadne eksperymenty w próbówkach, pokazujące powstanie podstaw aminokwasów w kontrolowanych warunkach tego nie udowadniają. Ale ludzie nad ty siedzą i opracowują rozwiązania tych problemów. Ba, ostatnio słyszałem, że w którymś z numerów Scientific American z zeszłego roku szeroko opisali propozycje rozwiązania tego sporu z II ZasTerm. Ciężko się w to całkowicie zagłębić bo są to procesy skomplikowane w opisie. Bez wiedzy z tych książek które niby cofają nas do czasów kamienia łupanego (no kurcze powiedz mi jak tu nie kpić z takiej bzdury? no jak?) ciężko pójść do przodu.

Ale zeszliśmy już zbyt daleko od tematu którym jest film więc z mojej strony kończę dyskusję na tematy z nim nie związane.

Pozdrawiam

koal

Aha, mówiąc promieniowanie miałem na myśli fale, cząstki - materie o właściwościach korpuskularno-falowych. Tak to chyba się dzieli. Jeśli gdzieś się mylę zapraszam na priv.

koal

Ja poprostu pamiętam jak zbierałem kilka tygodni szczękę z podłogi jak pierwszy raz się dowiedziałem czy to o nieoznaczoności, zakazie pauliego czy o cząstkach pojawiających się znikąd i poruszających się wstecz w czasie (fluktuacje kwantowe próżni). I pochłaniałem informacje i więcej informacji aż szczęka powróciła na swoje miejsce. Gdy tu wszedłem zauważyłem ludzi w podobnej sytuacji. Ze szczęką na podłodze. I tu pojawia się Q mówiący że jak chcą to niech sobie wierzą w kwantowego smoka wawelskiego ale to wszystko pseudonauka bla bla bla... zamiast wyjaśnić cokolwiek (chyba mógłby napisać co i dlaczego jest niemożliwe). Dobra koniec dyskusji.

imperial90

A co do woli przeżycia komórek to nie przesadzajmy że to jest świadomość. Raczej komórka nie zdaje sobie sprawy z tego, że w otoczeniu zachodzą procesy które jej nie dotyczą. Można przyjąć uogólniając pojęcie świadomości że jest świadoma na te reakcje wewnętrzne i wewnętrzne na które reaguje. Ale w takim wypadku to zaczniemy dyskutować nad pojęciem świadomości, gdzie się kończy, gdzie zaczyna, co obejmuje. A myślę że autorom filmu nie chodziło o taką świadomość. Przynajmniej ja to tak odebrałem w kontekście całego filmu o tym jak myślami tworzyć świat.

stamtond

jakoś nie przemówił do mnie ten film. spodziewałam się czegoś innego, mocniejszego.
czasami wręcz śmieszne sytuacje.

btw, Polka to czeska "muzyka", nie polska. ;]

użytkownik usunięty
grubcieen

Cieszy mnie fakt , ze chociarz wymieniacie sensowne argumenty:))
Nie wydaje mi sie ze nalezy to brac jako cos w co nalezy wierzyc, to raczej fim o tym jak cieszyc sie zyciem:)
Do kwestji naukowych to wypowiadac sie nie bede bo ja prosty czlek jestem i szukam raczej pozytywnych przekazow.
Pozdrawiam:)

ocenił(a) film na 10
stamtond

Jeśli czytałeś transerfing to zrób to o ile nadal interesuje Cię sprawstwo będzie to prawdziwa uczta dla ducha~!