PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=698847}
8,1 327 tys. ocen
8,1 10 1 327280
7,9 104 krytyków
Whiplash
powrót do forum filmu Whiplash

Obejrzałem tego Whiplasha i mnie wkurzył. Film gloryfikujący zamordyzm. Uciec od takiego rygoru by mieć spokój ducha można tylko poprzez zaspokojenie takiego katona. Nie rozumiem czemu ludzie tak wysoko notują ten film. Rozumiem, że dotyka on ważnego zagadnienia, ale zakończenie filmu wypacza całemu negowaniu takich zachowań. Nie lubię takich filmów :/

ocenił(a) film na 8
Teriusz

ja tu nie widzę gloryfikacji zamordyzmu, tylko film o cenie jaką trzeba zapłacić, żeby być dobrym. nie chodzi tylko o upokorzenia ale i samotność, ambicję, która zaślepia, wieczną frustrację, nadludzki wysiłek. Finał też widzę inaczej - dla mnie on w finale mistrza pokonał

ocenił(a) film na 9
tu_999

Zgadzam się. Przypomina mi ten film "Czarnego łabędzia", gdzie bohaterka też dążyła do ideału, perfekcji.

ocenił(a) film na 8
Fragaria

Nie widziałem "Whiplash" jeszcze, ale w "Czarnym Łabędziu" za perfekcję, bohaterka zapłaciła samozagładą - zależnie od interpretacji - bezpośrednio (fizycznie), lub osobowościowo.

ocenił(a) film na 7
tu_999

Właśnie o to chodzi, że bycie dobrym to za mało. Tam trzeba było przekraczać granice. Dla kogo? Kto to doceni. Garstka maniaków jazzu? Ilu ich jest i jest w stanie to wychwycić czy ktoś jest tylko dobry, czy przekracza granice? Sami muzycy o tym nie wiedzieli, tylko wszechwiedzący "nauczyciel". Czy w finale pokonał mistrza?? Jak porównać pianistę do perkusisty? Obiektywnie na przykładzie tego filmu, nie można tego ocenić, bo się po prostu nie da. Ewentualnie można by próbować rozstrzygnąć, jaki był zamiar twórców filmu, czy chcieli pokazać, jak uczeń przerósł mistrza. Podejrzewam, że rasowi jazzmani mieli niezły ubaw, gdy oglądali ten film, z powodu wygładzeń i uproszczeń wymuszonych przeciętnymi odbiorcami. Dla mnie ważniejsi są artyści. Oni byli muzykami, czyli odtwarzali to co zostało już wymyślone. Artysta tworzy, a muzycy odtwarzają. Główny bohater podchodził do grania czysto patologicznie. Gość olał dziewczynę, ledwo uszedł z życiem w wypadku samochodowym byle tylko zagrać. I co mamy wierzyć że zagrał w finale i potem już bedzie szczęśliwy i wszystko dobrze się skończy? Chora ambicja będzie w nim narastać i zmieni się w swojego nauczyciela tyrana który pluje na wszystkich dookoła. Tak, uważam że ten "mistrz" był żałosny (świetna rola) i ktoś po prostu powinien mu dać niezły wpier....

ocenił(a) film na 8
crimson80

Racja, pokonał to złe słowo. Nie mialam na myśli tego, że go przerósł, ale to, że zdobył się na akt nieposłuszeństwa, konieczny by iść dalej, ale tez chyba przez mistrza oczekiwany. A co jest dalej? Pewnie frustracja i samotność, niekoniecznie sukces. Happy endu to nie dostrzegam. Z innej beczki: wątek z dziewczyną mnie nie przekonał, nie było w nim żadnych emocji, żadnej temperatury.

ocenił(a) film na 7
tu_999

Wątek z dziewczyną był drugorzędny. Chodziło tylko o to żeby pokazać, że tak naprawdę poświęca wszystko, dla jednego celu, potem jednak tego żałując. Jego mina gdy dowiedział się od swojej byłej, że ma faceta mówiła wszystko. Tak jak on z łatwością mówił jej, że z nią zrywa, bo będzie mu przeszkadzała w robieniu kariery, tak jej z łatwością przyszło poinformowanie go o że kogoś już poznała. Zrobiła to zupełnie bez emocji, zapewne celowo, żeby go zdołować, dać mu nauczkę. Ten wątek musiał się pojawić, może trochę wepchnięty na siłę, ale przecież zawsze musi być jakaś kobieta:)

ocenił(a) film na 9
Teriusz

po pierwsze nie wiem co według Ciebie znaczy "gloryfikuje" i po drugie nie wiem czemu uważasz, że film ma pełnić jakąś rolę edukacyjną czy radzić jak żyć. Kino służy temu by opowiadać historie bez względu na to jakie są i Tobie pozostaje je ocenić po swojemu. Whiplash opowiada historię mistrza i ucznia ale nie mówi czy to jest właściwe czy nie. Nie muszą Ci się oni podobać, ale czy chcesz tego czy nie - najwięksi tego świata w swoich dziedzinach są dlatego najwięksi i najlepsi - bo zrobili więcej i jeszcze trochę, niż wszyscy ci, którzy są przeciętni i ci, którzy nigdy nie dotarli tam gdzie oni.
Jeśli nie kojarzysz takiej historii w swoim życiu i nigdy nie postępowałeś tak jak Andrew albo nauczyciel - może właśnie dlatego nigdy nie byłeś najlepszy na świecie :) przykładowo

usiak8

Po pierwsze pomyliłeś edukację z ukazywaniem pewnych zagadnień. Pokazywanie problemu to nie nauczanie o nim, a próba zdiagnozowania sytuacji. Uświadamianie ludzi o istnieniu czegoś nie jest edukacją, a tylko ukazaniem, obnażeniem czegoś, a czasami przestrogą. To, że ktoś postawi ogromny znak "UWAGA!" nie znaczy, że to próba edukacji.

Po drugie przez gloryfikacje zamordyzmu uważam ukazywanie go w takim świetle gdzie sukcesem jest uzyskanie aprobaty i akceptacji w oczach tyrana, a tak właśnie kończy się film. Ludzie są doskonali poprzez wieloletnie próby, tych co się nie poddali, popełniali błędy, ale nie zniechęcali się porażkami i starali się dalej. Jednak wymaganie by osiąganie sukcesów odbywało się nie poprzez ewolucję postępów, a natychmiastowe przyswajanie wiedzy/umiejętności i od razu bezbłędnego ich wykonywania uważam za karygodne. To tak jak rodzice by chcieli by ich pociecha była doskonała już w młodym wieku, by byli geniuszami. Tak bardzo chcą by dzieciak przewyższał nawet dorosłych w kunszcie artystycznym czy to naukowym, że nie dostrzegają negatywnych tego konsekwencji. Nie można biegłości w danej dziedzinie wzbudzać poprzez presję. Przeważnie później wychodzą na światło dzienne problemy w innych dziedzinach życia takiego człowieka.

Po trzecie to za ludźmi największymi i najlepszymi wielokrotnie stali inni, którzy ich wspierali, pomagali w pracach, a o których się nie słyszy i nie zapisali się w historii. Nie byli oni może geniuszami, ale swoją codzienną pracą wpływali na sukces innej jednostki.

ocenił(a) film na 9
Teriusz

ok, blablabla, bo nie wiem do czego z tym zmierzasz. Ani to nie wpływa na jakość filmu ani na coś złego w treści.
Kino dla dorosłych ma przede wszystkim taką cechę, że ocenę tego pozostawia Tobie i nie narzuca Ci myślenia o kimkolwiek tak jak to przedstawiłeś. Nikt nigdzie nie powiedział, że film skończył się happyendem. Opada kurtyna i kończy się film - ocena w pełni otwarta.
Jednym imponuje postawa zarówno nauczyciela jak i ucznia, a np Tobie nie imponuje i teraz udowodnij dlaczego to akurat Ty masz rację a inni nie? Może tu nie chodzi o to by mieć rację.
Wszystko to powyżej jak postępowali obydwaj, tak po ludzku oceniając - to ich sprawa, jak w życiu i negatywne konsekwencje też są tylko ich. Nikogo nie krzywdzą poza sobą jeśli już. Więc po co te osądy? Sportowców też osądzasz, że mają na treningach zamordyzm do granic możliwości? Co Ty, ich babcią jesteś? :)

usiak8

Na pewno dobrze obejrzałeś film? Twoje "blablabla" ma się nijak do fabuły i postaci. Przypomnij sobie kto komu zrujnował psychikę, iż w konsekwencji ten po latach się powiesił? Obejrzyj raz jeszcze film, bo widać oglądałeś go nieuważnie lub nie pamiętasz. Inaczej byś tak nie argumentował jak wyżej.

ocenił(a) film na 9
Teriusz

zrozumiałem i dalej trzymam się tego co napisałem. Ten zespół to nie jest szkoła podstawowa, gdzie jest obowiązek nauczania, żeby ktokolwiek czuł się bezbronny i zaszczuty. Wszyscy tam grają dobrowolnie i albo się godzą na reguły gry albo nie. Wiedzą, że to jedna z najlepszych grup na świecie i wiedzą, że to najlepszy nauczyciel. Sami się decydują na to mając jakiś cel i tylko najlepsi są w stanie to przetrwać - stąd te sukcesy.
Grają dobrowolnie i tutaj popełniłeś największe przeoczenie w swojej ocenie.

ocenił(a) film na 8
Teriusz

Wydaje mi się że nie do tego zmierzała niedopowiedziana puenta pokazująca końcowy "sukces" głównego bohatera. Gdyby film polegał "gloryfikowaniu" biernego poddawania się autorytetowi tyrana, to ten końcowy dobry występ, puenta - jak zwał tak zwał wybrzmiałby jako sukces będący konsekwencją posłuszeństwa i poddania się "zamordyzmowi" jak to ująłeś. Niestety już dużo wcześniej posłuszeństwo, poczucie zastraszenia, podziw dla autorytetu Fletchera zaczyna się u naszego bohatera załamywać i zmierza on, w sposób początkowo autodestrukcyjny, ku coraz większej autonomii, która prowadzi go do pokonania własnej słabości, polegającej właśnie na bezmyślnym posłuszeństwie autorytetom i braku pewności siebie płynącej z niewiary we własne możliwości. Być może umknął Ci szalenie ważny wątek środowiska rodzinnego autora będącego źródłem z jednej strony jego ambicji ale i niepewności. Scena rywalizacji na sukcesy i wzajemne pomniejszanie dokonań przez członków zgromadzenia przy stole rodzinnym pokazuje w jakim toksycznym środowisku ukształtowała się obsesyjna zawziętość Andrew, co znamienne przegrany w swoich oczach ojciec nie staje w obronie syna. Te kwestie wyjaśniają dla mnie czemu, Andrew dostał się pod wpływ Fletchera i jak doszedł do własnej suwerenności oraz jak zbudował własną wizję rzeczywistości wykorzystując niewątpliwie pozytywną stronę nauki u despoty. Dla mnie ten film jest o tym jak pozornie niesprzyjające okoliczności można wykorzystać do kształtowania autonomicznego sukcesu i jest tu pewien uniwersalizm bo wszyscy żyjemy w świecie ogromnej konkurencji i presji.
Każdy kiedyś usłyszy: "nie nadajesz się, jesteś do dupy" i od tego co z tym zrobi będzie zależało tak naprawdę gdzie dojdzie.
Ty musisz wiedzieć czy się nadajesz, bo inaczej stajesz się ofiarą różnych Fletcherów, bo nikt Cię nie poniży bez Twojej zgody, co pokazuje ostatnia scena. Tak bym ten film widziała.

Teriusz

pomijając już to że z przeciętnej szkoły taki nauczyciel wyleciałby na zbity pysk za swoje "metody nauczania". Orkiestra to nie trening Navy Seals, po co to darcie pały, wyzywanie od lach.ociągów, rzucanie krzesłami. OK, trzeba motywować aby naprawdę dobrzy nie osiadali na laurach, tylko "przekraczali granice", ale chyba nie w ten sposób.

marckoza

I właśnie dlatego jako ludzkość powinniśmy dawać z siebie to co najlepsze i się starać. Bez egoizmu i kultu zwycięscy który kultura stara się w nas zaszczepić.

marckoza

I właśnie dlatego jako ludzkość powinniśmy dawać z siebie to co najlepsze i się starać. Bez egoizmu i kultu zwycięscy który kultura stara się w nas zaszczepić.