Bagniste tereny Luizjany i ex-glina, który przed laty stoczył bój z alkoholizmem, by teraz znów stać się ofiarą kuszenia, gdy na horyzoncie pojawi się nieprzebierający w środkach kartel narkotykowy...
Sprawnie skręcony kryminał, niekoniecznie porywający za sprawą zaskakujących zwrotów akcji czy błyskotliwego scenariusza, ujmujący za to za sprawą klimatu i zacnej obsady aktorskiej. Na pierwszym planie mamy dwóch antagonistów w osobach Aleca Baldwina i Erica Robertsa - obaj w najlepszej formie (ten drugi w fikuśnych warkoczykach, szkoda, że na koniec je bez powodu "gubi"). Towarzyszą im ponętne niewiasty: Kelly Lynch, Mary Stuart Masterson i Teri Hatcher. Każda z nich, odpowiednio, przypisana do innego typu: wyrozumiała, wspierająca małżonka, dziwka o złotym sercu i pozbawiona owego organu femme fatale. Kino mocno schematyczne, ale i tak budzące wielce pozytywne odczucia: któż wszak nie lubi twardych, męskich historii o życiowych przegranych, którzy uporządkowują na własną rękę ten szalony, szalony świat?