Tak dobrego filmu się nie spodziewałem.Po ocenie podejrzewałem że będzie dobry ale i tak bardzo się zaskoczyłem. Gdybym miał wymieniać za i przeciw filmu to nie wiedziałbym co powiedzieć... Po prostu film jest świetny.Lubię filmy z tego okresu no i bardzo dobra rola Christiana Slatera.Polecam
Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale obok "Imienia Róży" to chyba jego rola życia. Coś jak zagranie "Ojca Chrzestnego" :)
Film widziałem z 5 albo 6 razy i za każdym razem mogę znaleźć w nim coś nowego.
Pozytywna energia: spora zasługa niesmowitej ścieżki dźwiękowej ("Wave of Mutilation" wykonane przez "The Pixies" to jakby perełka tej produkcji i jak niesamowicie wpasowana w scenę.
Ten film nie jest tylko dla zbuntowanych nastolatków jak by się mogło na pierwszy rzut oka wydawać.
Właściwie ja znalazłem tam wszystko: od głównego przesłania samotności (w wieku dorastania) poprzez miłość (która jest też motywem przewodnim tego filmu) do śmierci (która niekoniecznie jest tym ostatecznym rozwiązaniem).
Świetne, zabawne, a czasami smutne i inteligentne dialogi. Niezłe zwroty akcji i zakończenie... bo tak naprawdę olbrzymią siłą jest samo zakończenie przynoszące hmmm dużą dawkę wiary i pozytywnej energii jak to określiłaś.
Z cyklu właśnie takich filmów to polecam jeszcze obejrzeć "The Breakfast Club" (czy jak to nasi tłumacze przetłumaczyli "Klub winowajców" -Jesus!!!), który po trochę zahacza o tematy przedstawione w "Więcej czadu". :)