Inspirujący - to nie gatunek filmowy, ale szkoda, że taki nie został wyodrębniony.
Chociaż może wtedy trudniej, byłoby wyłapywać tzw. perełki kinematograficzne:

"Więcej czadu" należy do generacji X, choć równie dobrze można go podpiąć pod każde pokolenie -
pomijając tu względy technologiczne, które są właściwie elementem oddzielającym jedno pokolenie
od drugiego.

Najpiękniejsze w sumie jest to, że tego filmu nie da się poddać pod remake. Czasy lewych
rozgłośni, lewych kaset audio, a nawet płyt CD zniknęły. Internet wyparł wszystko i scalił w jedno.
Dzisiaj bycie wielką indywidualnością w internecie jest prawie, że niemożliwe, choć wielu walczy o
swoje "5 minut".

"Więcej czadu" podpina się całkowicie pod inne ramy czasowe, ale wydźwięk środowiska raczej
wiele się nie zmienił. Co więcej - współczesne tzw. pokolenie Y (według wikipedii - Ateny tego
pokolenia - otwieram je, no ale co się dziwić '86 to był dobry rocznik w popkulturze) coraz bardziej
się alienuje i zamienia w roślinę taką jak główny bohater, czy samobójca Luis. Nie dosłownie
oczywiście, bo gdy nikt nie widzi - GŁOŚNO KRZYCZĄ. To samo można powiedzieć o nowej
generacji Z lub C (jak niektórzy nazywają) nie umieszczonej jeszcze ściśle w ramach czasowych
(umownie można rzec, że to dzisiejsze 16+)...

"Więcej czadu" jest całkowicie ponadczasowy. Bunt pokoleń zawsze będzie istniał i zawsze
powstanie jakaś iskierka (dzisiaj choćby facebook), która chuchnie dużym ogniem - jedynie jej
oddziaływanie z lokalnego, będzie miało znacznie szerszy bo globalny zasięg. No, może tylko
Korea Północna zostanie w tyle...

Szczerze mówiąc ciekawi mnie co się stanie, gdy nastanie pokolenie dla którego lajki na portalach
społecznościowym staną się wyznacznikiem kontaktu ze światem i poczuciem własnej wartości?
Oczywiście takie pokolenie JUŻ istnieje, ale nie dajmy się zwariować, jeszcze znacznie za
wcześnie na tzw. DESPERATÓW LAJKOWYCH.