A do tego dużo dobrego humoru. Polecam gorąco :) Jak dla mnie 10/10.
nie oczekuję odpowiedzi ale proszę to przemyśleć : czy ludzie wierzący, o których tak świetnie piszesz mówią o ateistach, że są głupi?
eee... nie żebym w doborze słów popierał założyciela tematu... ale tak. Wierzący często nazywają ateistów głupimi, niepełnymi, pustymi, smutnymi... twierdzą, ze są pod-ludźmi bo nie mają... nie wiem... urojeń. Stawiają się ponad ateistów bo tylko wierzący "znają prawdę". I to ciągłe "będę się za ciebie modlił, byś zszedł na dobrą drogę". A co Ateista to jakiś gangol?
ile jest takich wierzących ?( mowa o takich który urodzili się po wojnie, bo starość ma swoje prawa) a ile jest ateistów wyśmiewających wierzących ? nieproporcjonalnie więcej więc proszę o obiektywizm
No właśnie ja proszę o obiektywizm... Spotykałem masę ludzi... od księży po zwykłych wierzących, ataki czy dogryzanie jest częstsze niż myślisz. Ostatnio zostałem wyrzucony z domówki pewnej "wierzącej" bo odważyłem się powiedzieć co myślę (temat mojego podejścia do religii wyszedł przypadkiem... ona mnie ciągnęła za język... ostatecznie została tak zniszczona na płaszczyźnie dyskusji, że posunęła się znacznie dalej niż "złe maniery"). Wierzący są tym gorsi, że z nimi nie ma dyskusji... oni wiedzą najlepiej i koniec. To ja jestem zbyt ograniczony by poznać prawdę. Jest odsetek ludzi rozmawiających... ale i tak to prowadzi zazwyczaj do słów. "Nie rozumiesz... wyjaśnię ci..." i znów leci jakiś totalny absurd z ust rozmówcy, znów go negujesz, a ona znów ci tłumaczy, negujesz i w końcu pada "trzeba czasu by to zrozumieć"... czyli stawianie się znów nad moją osobą, podczas gdy to oni wierzą w cytując Billa "gadające węże".
Obie strony są siebie warte.
Ateiści wychodzą o tyle lepiej, że ich pogląd ma przynajmniej sens, a prowokacja wychodzi często od strony wierzących (ale nie tylko zaznaczę). Plus trudno się dziwić niewielkiej frustracji Ateistów... są mniejszością atakowana z każdej strony mitologią, którą uważają za absurd z słowami największej pewności "Bóg istnieje" "Trzeba się modlić" itp. Ateiści jak resztą, też są tylko ludźmi... idzie się wkurzyć.
Szczepan co racja to racja:) Ja na przykład wierzę w Boga ale nie w kościół i do niego nie uczęszczam, przez co też zawsze jestem atakowana ze strony wierzących, którzy biegają do kościoła codziennie. Mój narzeczony nie jest wierzący w ogóle i ma sporo sensownych argumentów ale niczego sobie nie narzucamy i nie wchodzimy w drogę. I tak powinno być.
Tylko że ideologiczny spór między ateizmem a teizmem jest tak naprawdę sporem, który nie powinien mieć miejsca. Stawianie ateizmu i teizmu na tej samej płaszczyźnie daje wymowne złudzenie, mówiące "są to równe poglądy, po prostu wybierz ten, który bardziej lubisz". NIE, tak nie jest. Nauka jest empiryczna i ma dowody, zaś religia nie ma żadnych dowodów. Tu dochodzimy do wielkiego paradoksu, ponieważ nauka przy całym swoim empiryzmie, zawsze mówi BYĆ MOŻE. Religia z kolei przy całej swojej irracjonalności, antyludzkiej doktrynie i braku wszelakich dowodów zawsze mówi NA PEWNO. Wyraża 100% pewność, mają zerowe potwierdzenie. Nauka mają 100% pewność, wyraża mimo wszystko powątpiewanie. W słowniku religii nie ma słowa, które jest święte w nauce: NIE WIEM. Jeśli zapytasz o jakąś rzecz naukowca, to powie Ci uczciwie "nie wiem". Religijny apologeta sprzeda poetycką bajeczkę, zaś gdy zaczniesz wnikliwie pytać, odpowie "to jest wielka tajemnica wiary" i na tym się skończy dochodzenie.
Poza tym religię i naukę dzieli jeszcze jedna rzecz, a mianowicie takie działanie
NAUKA: Tu są dowody i wnioski. Jaki fakt na ich podstawie możemy wysunąć?
RELIGIA: Tu jest fakt. Jakie dowody możemy wykorzystać do jego potwierdzenia?
Nauka stosuje prostą metodologię nauk, zaś religia, po dziś dzień, kieruje się wytycznymi scholastyki, niczym więcej.
Religia nie potrzebuje dowodów. To jest wiara. Wiara z definicji nie potrzebuje dowodów, bo jeśli masz dowody to wiara staje się wiedzą. A religia nie opiera się na wiedzy tylko wierze. Proste? Banalne? Nie wiem dlaczego tak wielu ludzi o tym zapomina. Przez to rodzą się niepotrzebne, napompowane i nadęte dyskusje po świt. Dla mnie to żałosne, więc od razu uprzedzam, że nie mam zamiaru w nie wchodzić :) Pozdro i skończcie to pier***enie o szopenie, wyglądające tak jakbyście wy sami byli jedynymi osobami, które chcecie przekonać do tego co piszecie. Zamiast tego zróbcie coś sensownego, jedzcie witaminy i ubierajcie się ciepło. Yo!
Dlatego z wiarą się walczy, ponieważ branie rzeczy na wiarę jest złe. Człowiek ma myśleć samodzielnie, a nie brać na wiarę coś, co mu powiedział gość gwałcący ministrantów, lub jakiś kreacjodebil.
Nie jestem wierząca, ale zła to jest spina dotycząca tematów, które są osobistą sprawą każdego człowieka. Wojownicy o "dobro ludzkości", zawsze próbujecie ulepszyć ludziom życie na siłę. Sami uważacie się za bogów wiedzących lepiej, co jest dla kogoś najlepsze. Czasami trzeba wiedzieć kiedy się wycofać, żeby nie stać się fanatykiem. I działa to w obie strony. Pozdrawiam!
Podaj mi chociaż jeden przykład zbrodni, gdzie człowiek kierował się ateizmem, a ja zrobię Ci całą listę osób, które zabijały z powodu religii.
Idąc Twoim tokiem rozumowania - zakaz szerzenia poglądów nazistowskich i socjalistycznych jest zły, ponieważ nastaje na osobistą wolność ludzi do tego w co chcą wierzyć. No i oczywiście według Ciebie nie powinniśmy próbować zmienić myśli mordercy, gwałciciela, tylko pozwolić im robić swoje.
Przykłady ludzi, którzy mordowali kierując się ateizmem? Proszę bardzo: Włodzimierz Lenin, ogólnie rzecz biorąc Czekiści (pozwolisz, że nie będę wymieniał tutaj listy nazwisk - zbyt długa), lewicowcy w trakcie wojny domowej w Hiszpanii (kilkaset czy nawet kilka tysięcy zamordowanych osób duchownych), Józef Stalin, Pol Pot, Mao Tse Tung, Kim Ir Sen, Służby specjalne PRL-u (liczne morderstwa księży, na tle politycznym i religijnym), etc. Znam tok myślenia pseudoracjonalistów Twojego pokroju, więc pozwolisz, że od razu odpowiem na dwie kwestie, które poruszyłbyś zapewne w kolejnym poście. Więc po pierwsze: inkwizycja. Nie, nie wybiła ona wieluset miliardów ludzi. Ta ,,najostrzejsza", hiszpańska skazała na śmierć ok. 3,5 % osób przez nią sądzonych. Generalnie w przeciągu - to należy podkreślić - 500 lat na wskutek wyroków inkwizycji w całej Europie skazano na śmierć kilkanaście tysięcy osób. Komuniści w okresie 5 razy krótszym (niecały wiek) wymordowali między 50 a 100 milionów ludzi, trudno to zliczyć. Różnica robi wrażenie, co nie? Teraz druga kwestia. Tak, komunizm jest systemem ściśle materialistycznym i ATEISTYCZNYM. Ateizm jest wręcz jego konstytutwynym (trudne słowo, polecam słownik) elementem. Jak sądzisz, dlaczego komunizm walczył z religią? ,,Dla jaj"? Nie. Dlatego przyjmij do wiadomości, że z rąk ateistów na tle poglądów wymordowano setki tysięcy księży, zakonnic, ludzi wierzących etc. Widzisz, chciałeś jeden przykład tego typu zbrodni, masz całą masę.
A teraz przejdźmy do sedna. Generalnie mam GDZIEŚ poglądy religijne innych ludzi. To prywatna sprawa każdego z nas. Nie jestem fanatycznym katolikiem, ortodoksyjnym muzłumaninem, etc. Mam swoje poglądy, żaden kościół ani naukowiec nie muszą mówić mi co mam myśleć. Po prostu kiedy widzę, jak jeden z drugim ,,naprawiaczy świata" (zwykle niedouczonych, bez krzty polotu i erudycji) próbują mi bądź komukolwiek tłuc do głowy, że ludzie powinni porzucić wiarę w Boga, bo oni tak sobie ubzdurali w swoich ciasnych mózgach, to zalewa mnie krew. Zrozumcie, do jasnej cholery, że prenumerata ,,focusa", tudzież ,,świata wiedzy" naprawdę nie czyni z was następców Einsteina czy też Newtona (który nota bene był bardzo religijną osobą). A to, że zagniecie jakiegoś ,,katotaliba" w dyskusji używając pojęcia ,,mechanika kwantowa", nie jest jednoznaczne z faktem, że ową dyskusję wygraliście - erystyki (kolejne trudne słowo, sprawdź: słownik) może nauczyć się nawet największy kretyn i bęcwał. L. Pasteur stwierdził, że "Mało wiedzy oddala od Boga. Dużo wiedzy sprowadza do Niego z powrotem." Cytat ten doskonale podsumowuje internetową krucjatę gimnazjalnych ateistów, którzy w szkole poznali pierwszą zasadę termodynamiki i na tej podstawie sądzą, że posiedli wiedzę na temat natury wszechświata, która nadaje im prerogatywy do kształtowania ludzkich umysłów i serc. Brzmi śmiesznie, nieprawdaż?
PS. Porównywanie wiary w Boga do poglądów nazistowskich świadczy o całkowitej atrofii mózgu (kolejne trudne słowo, instrukcja postępowania w tym przypadku: patrz wyżej).
Wielki szacunek za ten komentarz, zwłaszcza za drugą część. Chociaż nie wiem czy ma sens podejmowanie dyskusji na jakikolwiek temat z kimś tak napompowanym. Chyba szkoda czasu i energii. Pozdrawiam! ;)
Dziękuję ;) Miło czytać słowa uznania, szczególnie od damy ;] Cóż, jak dla mnie ma to sens o tyle, że ludzie czytający na forum tego typu napuszone opinie, w których zawarte są dziesiątki terminów typu ,,nauka", ,,racjonalizm", ,,wiedza" są skłonni uwierzyć, że autor komentarza tego rodzaju rzeczywiście jest ,,kimś" i posiadł monopol na Prawdę. Tymczasem jak dla mnie samo kreowanie pojęć ,,nauki" i ,,religii" tudzież ,,wiary" jako pewnych antynomii jest dla mnie przejawem kompletnej ignorancji i elementarnych braków w wykształceniu. To zupełnie dwa odmienne światy. Gdyby Pan ,,Oriflamme" wyszedł poza horyzonty przeciętnego licealisty i przeczytał chociażby prace Carla Gustava Junga wiedziałby, że wiara i w ogóle wszelkie przeżycia duchowe, to jedne z najbardziej pierwotnych doznań, których źródła tkwią w nieświadomości zbiorowej i stanowią cały niezniszczalny kompleks symboliki i archetypów. Nie można ich ,,wyplenić", ,,oduczyć", bo to tak, jakby każdemu przedstawicielowi ludzkości odciąć kończyny i kazać mu żyć dalej bez nich. I naprawdę nie ma tu znaczenia kwestia istnienia lub nieistnienia Boga. A co do sensowności dyskusji z tego typu osobnikami, to cóż, ktoś chyba musi w końcu powiedzieć, że ,,Król jest nagi" i racjonalnie to uzasadnić. Również pozdrawiam ;)
O, tak w ramach ciekawostek tutaj masz opis, w jaki sposób obchodzili się z ludźmi Czekiści. Wszyscy czerwoni i do cna ateistyczni. Średniowieczni inkwizytorzy, to przy nich naprawdę niewinni przedszkolacy:
,,Każdy lokalny oddział Czeki miał własną specjalność. W Charkowie upodobano sobie „numer z rękawiczką" - parzono dłonie ofiar wrzątkiem, aż pokryta pęcherzami skóra dawała się zdjąć: ofiarom pozostawały obdarte do żywego mięsa, krwawiące dłonie, a torturującym „rękawiczki z ludzkiej skóry". Czeka w Carycynie przepiłowywała ofiarom kości. W Woroneżu umieszczano nagie ofiary w nabijanych gwoździami beczkach, które potem toczono. W Armawirze miażdżono czaszki, zaciskając wokół głowy ofiary skórzany pas z żelaznym sworzniem. W Kijowie przymocowywano do tułowia ofiary klatkę ze szczurami i ją podgrzewano, tak że rozjuszone zwierzęta wgryzały się w jelita, szukając drogi ucieczki. W Odessie przykuwano ofiary łańcuchami do desek i powoli wsuwano do pieca albo zbiornika z wrzątkiem. Ulubioną zimową torturą było oblewanie wodą nagich ofiar dopóty, dopóki nie zamieniły się one w żywe lodowe posągi. Wielu funkcjonariuszy Czeki preferowało tortury psychologiczne. Jeden z nich kazał prowadzić ofiary rzekomo na egzekucję, po czym strzelano do nich ślepymi nabojami. Inny kazał grzebać ofiary żywcem albo wkładać do trumny z cudzymi zwłokami. Niektórzy zmuszali do patrzenia, jak się torturuje, gwałci lub zabija bliskie ofiarom osoby."
Ten człowiek wierzy w coś, co NIE powiedział mu kreacjodebil ani gwałciciel, tylko ktoś, kto MOŻE być Bogiem i Zbawicielem. Rzekłem.
Na tym polega wiara człowieku, skoro ktoś wierzy to nie potrzebuje dowodu. Nie próbuj iść moim tokiem rozumowania, bo w ogóle Ci to nie wychodzi. Pisaliśmy o religii, a Ty mi wyjeżdżasz z nazistami i mordercami. Przepraszam, ale nie posiadam jednego uniwersalnego poglądu na wszystkie tematy świata. Wypowiadałam się na temat wiary, więc nie próbuj podpinać tego pod wszystkie inne swoje pomysły. Nie będę podawać przykładów zbrodni i innych pierdół, bo mnie to nie interesuje i tak jak pisałam wcześniej, nie mam zamiaru dyskutować na takie tematy na forum. Powinnam zakończyć na jednym poście, bo już pomału czuję się jak forumowy napinacz.
I'm out. Pozdro!
Skoro wierzy się bez dowodu, to jest się idiotą i tyle. Wierzących w biegającą po pokoju Myszkę Miki wysyła się do psychiatry, a wierzących w Żyda na chmurce nie powinniśmy? No trochę logiki...