Waiara czyni czuba - co za prowokujący tytuł! Jak zwykle dość "swobodny" przekład z angieskiego - już na początku wzbudzający kontrowersje.Czy nie jest tak, że chrześcijanie uważają ateistów za grzeszników, ateiści zaś nazywają wierzących debilami? I jedni i drudzy czuja się z tym dobrze ;)
Ale czy do końca? Czy nie mamy jakiegoś niedosytu spowodowanego brakiem porozumienia, znalezienia wspólnego języka?
Film jak sądze daje wiele pretekstów do ciekawej debaty, wątków możebyć wiele
...ewolucjonizm? prawda naukowa czy tylko teria ? czy ludzie, któtzy podwarzają ewolucjonizm powinni być z miejsca uważani za zabobonnych lub niedouczonych?
...wiara w cuda - czy wiara w cud to to samo co wiara w to, ze na jabłoni wyrosną śliwki??
..."nie wiem" - czy agnostycyzm jest bardziej pokorny i szczery niż pewnośc wynikająca z wiary?
lepiej uznać, że tak naprawdę nie wiemy co będzie po śmierci, czy zarzekac się, że będzie tak jak głosi święta księga?
itak dalej i tak dalej.. jesli ktos ma ochote podyskutować choćby ze mną, to bardzo zapraszm.
Nie chce tuta stawiac się po jakiejś stronie muru, ale na wstępie wyjasniam, ze jestem chreścijaninem i chętnie wystapie jako "obrońca wiary" ;pp ;)
Nie wiem czy sensowna dyskusja jest możliwa. Po latach dyskusji we własnej osobie oraz obserwowaniu zmagań innych w internecie dochodzę do wniosku że w pewnym momencie dochodzi się do bariery i zaczyna w kółko powtarzać swoje aksjomaty (i niestety czasem obrażać przeciwnika).
Bo sprawa sprowadza się do rzeczy tak fundamentalnych że ciężko je przeskoczyć. Dla mnie jako ateisty niedorzeczne jest branie bezkrytycznie na wiarę takiego zbioru bajek jakie dają religie. Dla Ciebie pewnie niedorzeczne jest to że "nie widzę ręki boga w stworzeniu" czy coś takiego.
A dyskusja na tematy dalsze jak na przykład moralność już też nie ma sensu. Ponieważ różnica miedzy nami (wierzącym i niewierzącym) dotyczy istnienia boga, a jego istnienie bądź nieistnienie dużo zmienia w tym równaniu. Dla przykładu, to tak jakbyśmy chcieli rozmawiać o tym jak rozpalić ogień, nie mogąc wcześniej ustalić czy próbujemy to zrobić podczas deszczu w lesie, czy może na księżycu.
Dodatkowo masz pełen internet filmików za i przeciw więc skoro to nie zmieniło Twojego zdania do tej pory w tym temacie to raczej ja tego nie zrobię :)
Pozdrawiam
Dzięki za odpowiedź, cieszę się, że ktoś jednak odpowiedział :) Nie wiem, czy jesteś w stanie zmienić moje zdanie.. ale zawsze możesz mi dać do myślenia, np. Bil Maher dał mi do myslenia i za to go cenie. No i.. to, ze nie widzisz ręki Boga w stworzeniu.. hmmm - co powinienem Ci teraz nawrzucać? ;> Mógłbym napisać coś w rodzaju - nie widzisz, bo nie jest CI dane ;p ale to też sobie daruje - bo taki jeżyk właśnie dzieli zamiast wspierać kominukacje. A tak szczerze - to średnio toleruję taki język - wywyższający się - że to ja wiem lepiej - ale będę taki z pozoru miły i dobroduszny i zaoferuję Ci jeszcze modlitwę na dokładkę.. dajmy sobie spokój. Lubie natomiast ludzi, którzy otwarcie przyznają się do ateizmu. Tak - przyznają to dobre słowo - bo ciągle ateizm nie jest powszechny.. napiszę więcej coś niebawem
Z racji tego że rozmowa jest na poziomie z chęcią przeczytam co masz do napisania :)
Kurcze.. zależy mi bardziej na dyskusji, niz na wypowiedzeniu się ;p ... choc wreszcie zaczalem ostatnio zglebiac temat, który od dawna mnie interesowal a trzymalem go na uboczu czyli teorie ewolucji i doboru naturalnego. Może jak juz zgłębie to się wypowiem. A teraz gdy dopiero zaczynam to poznawać, zwracają moją uwagę takie śłowa jak "Jest przekonany, że ateizm jest logiczną konsekwencją zrozumienia ewolucji" (Wikipedia - hasło Dawkins) . Skąd tak mocne przekonanie, że religia i nauka nie mogą iśc w parze? Ewentualna odpowiedz - bo nauka opiera sie na dowodach a wiara na domysłach, i jedno podejście przekresla drugie?
A ja bym się tak wcale łatwo z tym nie zgodził. Mysle, że oba podejścia są różne, ale nie wykluczające się. Tak jak w codziennym życiu nie przykładamy do wszystkiego tej samej miary - możemy do jednych spraw podchodzic naukowo i analitycznie - np do problemow w szkole czy na studiach, czy obmyslając jakiś biznes ..a z drugiej strony, gdy ktos nam bliski dzieli sie z nami swoimi uczuciami to nie bierzemy juz tak krytycznie kazdego słowa, bo to nie miałoby sensu - bo uczucia się daje, pzrzelewa z jednego człowieka na drugiego (czuje sie je nie zawsze rozumiejac)- i kiedy ktos mówi kocham, w grę wchodzi wiara i zaufanie. Chce tu pokazać dwa zupełnie rózne podejścia do rzeczywistosci a jednak nie wykluczjace się. Przeciwnie mogaące się wzajemnie wspierać - bo to przecież pasja w cżłowieku sprawia, ze chce on zgłebiac naukę, podważać stereotypy i zadawać trudne pytania - radośc odkrywania, chęć zdobycia uznania, miłość - także nienawiśc i chęć niszczenia, dążenie do władzy - ta miesznka uczuć, wartości - tak bardzo zwiazana z zyciem emocjonalnym cżłowieka - tak tworcza jak i destruktywna - popycha nas o dziwo do trzeżwego myslenia i zimnej analizy rzeczywistości.
Czy wiara i nauka nie moga podobnie współdziałać. Kto powie dlaczego nie?
Ponieważ wiara to zakładanie istnienia czegoś nawet bez dowodów a nauka to kwestionowanie wszystkiego i szukanie prawidłowości popartych dowodami.
Widzę że próbujesz rozdzielić temat na uczucia, emocje i duchowość oraz na szkiełko i oko. To zła droga. Wiara to nie jest stan emocjonalny człowieka. Wiara stara się odpowiedzieć na pytania dotyczące fundamentów świata. Odłóżmy etykę na bok (mam na myśli nauki kościoła odnośnie tego jak żyć) i przyjrzyjmy się tezom dotyczących działania świata. To jak powstał świat, jak powstało życie, to jak życie funkcjonuje, to jak stary jest świat, to że istnieje świadoma istota która stworzyła świat. Na te pytania odpowiada religia, problem w tym że odpowiada wysysając fakty z palca. A kiedy nauka obala kolejne tezy dając twarde argumenty to religia zasłania się alegoriami albo rozdziałem fizyki od metafizyki. To unikanie przyznania się do błędu.
Nie ma wstydu w stwierdzeniu że się czegoś nie wie. A upieranie się przy wersji która nie jest potwierdzona jest moim zdaniem po prostu tragiczne. Jeżeli masz jakąś teorię, spoko, ale dopóki nie masz dowodu który może być niezależnie zweryfikowany jest to tylko wymysł w Twojej głowie.
Odnośnie wiary jako takiej, branie czegoś na wiarę bez dowodów jest bardzo złe. Owszem możesz zaufać przyjacielowi że nie zdradzi tajemnicy, ale to zupełnie inny kaliber. Wierzysz mu bo już się pare razy sprawdził, ta wiara nie daje gwarancji że nie zdradzi sekretu, a nawet jeśli zdradzi to konsekwencje są tylko wasze lokalne. Natomiast światopogląd? Coś tak fundamentalnego jak podstawy istnienia świata? Tu przychodzi jakiś obcy facet, wyciąga starą książkę, czyta jak wg niej powstał świat i każe przyjąć wszystko bez dowodu. Serio? Żadnej wątpliwości? A może koran mówi prawdę? A może azjaci mają racje? A może politeizm? A może boga nie ma?
W nauce liczy się wątpliwość oraz działanie. Jeśli coś działa i da się powtórzyć eksperyment który potwierdza tezy jest dobrze. Dodatkowo nauka stara się znaleźć najprostsze możliwe wytłumaczenie, im mniej założeń i domysłów tym lepiej. Suche fakty. Nie znaczy to też że ktoś później nie znajdzie lepszego wytłumaczenia albo takiego eksperymentu który zaprzeczy tezom teorii. Wtedy jest przełom, rozwój. W religii jak ktoś zaprzeczy tezom jest herezja i obrażanie się.
Zresztą świata nie obchodzi co kto myśli. Jest taki a nie inny. Jest jakiś powód jego powstania, są jakieś prawa nim rządzące. Nauka stara się cegiełka po cegiełce rozszyfrować tajemnicę świata. Religia twierdzi że już wszystkiego się domyśliła pare tysięcy lat temu w chatkach na pustyni. A jak ktoś mówi co innego to zakrywa uszy i kręci głową :)
Pozdrawiam.
Cenna uwaga, że wiara to nie stan emocjonalny. Ale właściwie czym jest wiara? Stanem umysłu? Moze ani jednym ani drugim tylko czymś jeszcze innym? Chciałem pokazać, że wiara to nie to samo co wiedza. Jeśli mam na cos dowody, mogę to dotknąc zaoserwować, to wtedy moge powiedzieć, że wiem. I tak jak czucie to coś innego niez wiedza - ale wzajemnie sie nie wyklucza - tak samo wiara i wiedza wykluczac sie nie musza. Mozna jednocześnie wiedzieć i wierzyć. Ale są warunki.. nie można wierzyć, jeśli z góry odrzuca się postawę wiary jako naiwną, jeśłi zawsze wymaga się niezbitych dowodów. Z drugiej strony nie można wiedzieć, jeśli wszystko przyjmuje się "na wiare". Myśle, że przecietny człowiek żyje pewnego rodzaju mieszanką tzeczy które wie i w które wierzy. Prblem może być wtedy, gdy twiuerdzenia wiary oraz rozumu zaczynaja sie zderzać i nie zgadzać ze sobą. Ale także ten konflikt może prowadzic do rozwoju. Wtedy na przeszkodzie staja uprzedzenia, ignorancja lub brak pokory lub co gorsza fanatyzm. Trudno się nie zgodzić, że religia wzbudza fanatyków bardziej niż cokolwiek innego na świecie (ale pamiętajmy, że nie tylk religia produkuje fanatyków - czynia to również zespoły sportowe i muzyczne, polityka, rasizm) . Fanatyzm jest złem. Fanatyczna wiara, rzeczywiście kłoci się z nauką, ponieważ nie uznaje agrumentów, wie lepiej z samego załozenia i w dodatku pobudza do agresji przeciwko "niewiernym". Może w tym byc jakas duchowośc, ale na pewno brakuje miłości i pokory. Nie każdy natomiast człowiek wierzący musi stać się fanatykiem. Wiara nie musi być nie-omylna. Uważam, że do prawdziwej wiary dochodzi się pzrez bycie szczerym z samym soba i poprzez postawe otwartości na prawde. Jest to wiara, która daja poczucie bezpieczeństwa, poniewaz nie boi sie argumentów - przeciewnie lubi je i lubi wystawiac sie na próbę, a kiedy do chodzi do punktu w którym dostrzega zakłamanie albo po prostu błąd - przyznaje się do błędu. Naukowiec moze zmienic swoje poglądy naukowe pod wpływem przyjecia nowych faktów i badań. Dlaczego wierzący człowiek nie miałby poddawac swojej wiary zmianom. Czy to "dostosowywanie" świadczy o słabości wiary czy o jej sile. Napewno, jelsi wiara mialaby ulegać zmianom, to burzy jakiś mit o nieomylności religii o tym, ze religia pochodzi bezposrednio od Boga i nie moze sie mylić. Takie podejście jest jednak bardzo ryzykowne, bo pamiętajmy, ze niezależnie od tego, czy Bóg jest czy Boga nie ma - to człowiek wykorzystuje religie do wlasnych celow, robiac z niej czasem machine zła. Omylny człowiek , który pozostaje omylny nawet jesli założyć, że opiera sie na Słowach pochodzących od samego Boga.
"Chciałem pokazać, że wiara to nie to samo co wiedza"
Dokładnie, zatem nie może być traktowana jak wiedza o świecie. Zawiera tylko kilka niepotwierdzonych teorii. Dopóki nie będzie twardego dowodu zajmowanie się nią to strata czasu.
Nie tylko fanatyzm jest problemem. Nie trzeba być fanatykiem żeby być ślepym na argumenty.
"Jest to wiara, która daja poczucie bezpieczeństwa, poniewaz nie boi sie argumentów - przeciewnie lubi je i lubi wystawiac sie na próbę, a kiedy do chodzi do punktu w którym dostrzega zakłamanie albo po prostu błąd - przyznaje się do błędu. "
Szczerze wątpie, rzadko kiedy widziałem taką postawę u osoby wierzącej.
Wybacz ale w Twoim poście było strasznie dużo dywagacji i bardzo mało konkretnych stwierdzeń. Rzucasz tylko pytania i mówisz ogólniki. Nie mam czasu na takie rzeczy.
Masz teorię? Udowodnij ją. Wtedy można dyskutować. Natomiast bez udowodnienia istnienia boga cała reszta rozmów o religii jest tylko stratą czasu. Zatem ja się wypisuję z tej rozmowy.
Pozdrawiam
Czy w takim razie wymagasz, by nasza rozmowa miała charakter naukowy? To chyba nie do końca fair, bo głównym celem rozmowy miało być szukanie porozumienia - MIEDZY - nauka a wiarą ;p wlasciwie to moze był tylko mój cel - bo jeśli z miejsca założymy, że żadnego porozumienia pomiedzy być nie może to i rozmawiac nie ma co. Chyba warto byłoby szukać jakiegos kompromisu??
Pytasz, czy mam teorie ? Mam rózne torie, ale nie sa to niestety teorie naukowe, juz predzej mozna by je nazwac filozoficznymi. Trudno nazwać filozofie nauką. A gdyby ktoś podał Ci na tacy naukowy dowód istnienia Boga, to juz nie byłoby potrzeby w Niego wierzyć, jego isytnienie byłoby naukowym faktem... lub co gorsza naukową teoria. Wybacz za "co gorsza" ;p pozdr!
Miałem się wypisać ale jeszcze odpowiem.
"Czy w takim razie wymagasz, by nasza rozmowa miała charakter naukowy?"
No jeśli ma dotyczyć początków świata albo natury śmierci lub życia po śmierci to tak. Dowód mile wskazany.
"To chyba nie do końca fair, bo głównym celem rozmowy miało być szukanie porozumienia - MIEDZY - nauka a wiarą ;p wlasciwie to moze był tylko mój cel - bo jeśli z miejsca założymy, że żadnego porozumienia pomiedzy być nie może to i rozmawiac nie ma co."
Otóż to, moim zdaniem nie ma tu kompromisu. Albo wysysasz bajki z palca (wiara) albo szukasz śladów historii człowieka / świata dostarczając dowody (nauka).
"Chyba warto byłoby szukać jakiegos kompromisu?? "
Dlaczego warto? Po co? Równie dobrze można szukać kompromisu między nauką i mitami greckimi. Nie mieszajmy dokumentu z beletrystyką.
"A gdyby ktoś podał Ci na tacy naukowy dowód istnienia Boga, to juz nie byłoby potrzeby w Niego wierzyć, jego isytnienie byłoby naukowym faktem... lub co gorsza naukową teoria. Wybacz za "co gorsza" ;p pozdr!"
A co w tym złego? Bóg ujawniony. Czy istotą boskości miałoby być ukrywanie się? Jeżeli by bóg istniał to moim zdaniem tu jest patologia. Tego typu dywagacje to wygodna zasłona dymna dla każdej bzdury. Jeśli coś się kupy nie trzyma albo brakuje dowodów to wtedy wkracza wiara i już nie ma więcej żadnej dyskusji.
Wiara jest zupełnie zbędna.
Smutno mi, że postanowiłeś wypisać się z rozmowy :( W końcu jesteś jedyną jak dotąd, która podjęła tu ze mną dyskusje. Więc co - sądzisz, że wiara jest zbędna? Ja uważam, że jest cenna. I obaj pozostaniemy przy swoim zdaniu, koniec rozmowy. Szkoda?
Postanowiłem jednak rozważyć kilka myśli, które podałeś "A co w tym złego? Bóg ujawniony. Czy istotą boskości miałoby być ukrywanie się? Jeżeli by bóg istniał to moim zdaniem tu jest patologia."
Jak się nad tym zastanowić, to rzeczywiście - jaki Bóg ma powód żeby się chować, jeśli istnieje - to co w tym trudnego, żeby pokazać jasno na tacy każdemu człowiekowi, że "Halo tu jestem". Próbuję sobie wyobrazić jak wyglądałby świat, gdyby Bóg w taki sposób się zachował. I jest to nawet inspiracja do głębszych przemyśleń, które może warto będzie zapisać.
Jak dotąd zetknąłem się już z tą koncepcją w książkach C.S Lewisa, w których Bóg niejednokrotnie występuje w postaci ujawnionej. Chodzi mi o "Opowieści z Narnii" oraz "Trylogię międzyplanetarną"
(wersje książkowe)
Wiem, że to beletrystyka a nie traktaty naukowe. Chodzi mi jednak o samą koncepcję Boga ujawnionego, jak by to mogło wyglądać.
Już widzę Twoją reakcję.. kolejne gdybania, po co tracić na to czas?
Więc mam do Ciebie pytanie - Czy dla Ciebie w życiu liczą się tylko suche fakty? A może lubisz sztukę?
Muzykę? Lubiłeś w dzieciństwie baśnie i mity? Podoba Ci się stan, kiedy jesteś zakochany?
John Lennon w utworze "Imagine" śpiewa : wyobraź sobie, że nie ma nieba, że nie ma religii, że wszyscy ludzie żyją na ziemi w pokoju. Podoba Ci się taka wizja?
Nie jest zła.. choć można wyobrazić sobie inną - można wyobrazić sobie, jak mógłby wyglądać świat z Bogiem - takim Bogiem, którego byśmy chcieli.
Jeśli ta wypowiedź zakończy dyskusję to trudno, pozostaje podziękować za dotychczasową rozmowę. Może spotkamy się jeszcze przy okazji dyskusji nad innym filmem ;)
Ach daję się prowokować :P
"Więc mam do Ciebie pytanie - Czy dla Ciebie w życiu liczą się tylko suche fakty?"
Nie, po prostu zależy od poziomu abstrakcyjności i bezpodstawności różnych twierdzeń.
"A może lubisz sztukę?
Muzykę? Lubiłeś w dzieciństwie baśnie i mity? Podoba Ci się stan, kiedy jesteś zakochany?"
To już kompletnie od czapy. Uwielbiam fantastykę, muzykę i zakochanie. Sztuka to dość ogólne słowo no ale wychodzi na to że lubię skoro lubię muzykę i książki. Tylko że to nie ma nic wspólnego z bogiem. Nawet spróbuj spojrzeć na takie zdanie: Bóg istnieje bo lubisz muzykę. Nonsens.
"John Lennon w utworze "Imagine" śpiewa : wyobraź sobie, że nie ma nieba, że nie ma religii, że wszyscy ludzie żyją na ziemi w pokoju. Podoba Ci się taka wizja? "
Podoba.
"Nie jest zła.. choć można wyobrazić sobie inną - można wyobrazić sobie, jak mógłby wyglądać świat z Bogiem - takim Bogiem, którego byśmy chcieli. "
Myślenie życzeniowe. To że chcesz aby świat był taki a nie inny nie sprawia że taki jest.
Z mojej wiedzy wynika że stanowisko kościoła katolickiego potwierdza ewolucjonizm, a wygląda mniej więcej tak: http://www.youtube.com/watch?v=-jhqLh22XOA
Na film trafiłem przypadkiem, zaciekawił mnie tytuł. Wysoka ocena wynika z tego, że nie źle się na nim uśmiałem - w niektórych momentach, inne skłoniły do myślenia i sprowokowały do dyskusji. Uwielbiam jak ktoś odważnie i inteligentnie mówi o tym, w co wierzy (nawet jeśli nie wierzy w Boga). Miło, że pytasz, a ty dlaczego oglądałeś/aś ten film? Mam nadzieje, że nie dlatego, żeby pośmiać się z chrześcijaństwa, wiary jako takich. Jako chrześcijanin wiem, ze dobrze jest się czasem pośmiać z samego siebie, ale śmiać się z chrześcijan tylko dlatego, że są chrześcijanami to już co innego...
Lubię Mahera - jest zabawny i inteligentny, a poza tym umie się śmiać z siebie i jak się pomyli, to umie o tym mówić i przyznać się do błędu. Temat filmu jest interesujący, świetny montaż i genialny dobór muzyki. A śmianie się z chrześcijaństwa - każdy widzi tylko swoją religię. I każdy powie, że jej się najbardziej oberwało.
Myślę, że najbardziej się oberwało wyznawcom islamu, zostali potraktowani w uproszczeniu i jednostronnie. Maher nie dal nam czasu ich trochę lepiej poznać w swoim filmie.. Chodz ja sie akurat zgadzam z tym, ze islam jest zagrozeniem. Trzeba by uczciwie przyznac, ze kazda religia jest. Ale Broń jądrowa tez jest zagrozeniem a mimo to narody ją cenią. Teka refleksja.
Też o tym wspominał :). Jeśli przyjrzeć się z ostatnio modnej perspektywy - broń atomową mają kraje mocno religijne (wyjątkiem jest chyba UK, które jest 50/50).
Stany Zjednoczone, Rosje, Chiny uważasz za mocno religijne? ;) Broń jądrowa to może nie był najlepszy przykład bo właściwie ludzie nie potrzebowaliby jej gdyby nie byli źli i nie chcieli zabijać. No chyba, zeby uznac potrzebę obrony przed inwazja z kosmosu tudzież rozwalenie jakiegoś meteorytu bedacego w torze kolizyjnym z ziemią ;) Moze lepiej mowic o energii jadrowej jako takiej, ktora tez jest niebezpieczna ale i pozyteczna.
Stany Zjednoczone to jeden z bardziej religijnych krajów na świecie, Chiny to inna bajka - władza która niezbyt przychylnie patrzy na religię plus wierzenia, czy bardziej filozofia (kraje azjatyckie w sporej części nie praktykują podobnego systemu wierzeń do innych nacji). A Rosja (mój błąd - taki malutki kraj ;)) to trochę jak Chiny. Cytat:
"W Rosji przy przeprowadzeniu spisów ludności po 1937 nie są zadawane pytania dotyczące stosunku do religii, temu oficjalnych statystyk brak. Znaczny wpływ na stopień religijności wywarł okres socjalizmu który trwał ponad 70 lat i w czasie którego była zwalczana religia. Ze względu na specyfikę religijności Rosji i znaczne zróżnicowane wyznaniowe niemożliwe jest uzyskanie rzetelnych i jednoznacznych danych. Według różnych badań 53-73% obywateli Rosji to chrześcijanie (51-71% prawosławni, 1-2% katolicy, 1% protestanci), 6-15% to muzułmanie. Wyznawcy innych religii stanowią mniej niż 1% populacji. Liczba ateistów, agnostyków wynosi 24-48%"
A tylko i wyłącznie pojawił się ten temat w związku z ostatnimi prześladowaniami nie-chrześcijan, promowanymi w głównych mediach - mowa o ateistycznych największych zbrodniach (żart taki :)).
Energia atomowa jest baaardzo bezpieczna w porównaniu z innymi sposobami uzyskiwania energii. To trochę tak jak z samolotami - są najbezpieczniejsze, a strach jest spowodowany tym, że w wypadkach rzadko ktoś przeżywa i ginie w jednym momencie setka osób. :)
Fakt - jeśli ludzie byliby dobrzy to by było dobrze. Mądre słowa ;)
Energia jadrowa jest tak bardzo bezpieczna, ze najepiej chodzić z dzieckiem na spacery wokół elektrowni jądrowych ;) taki zart ;)
Nie z Polsiki ;) Amerykanie - najbardziej religijny kraj na świecie - ze statystyk może tak wychodzi, ale z wszystkich innych rzeczy z jakich znam amerykanow sa strasznie mało religijni ;p A o czym to my wgloe rozmwialismy? ;))
Z jakich innych? Prezydentem nie zostanie nigdy osoba, która nie uzna Boga (ostatnio nawet Mormoni mieli swoją szansę ;)), napis na banknotach, południe i środek Stanów. Statystyki wiary w kreacjonizm, paruzję itd.
Swoją drogą - czytam sobie właśnie jak amerykańskie społeczeństwo statystycznie jest za torturami :)
A od religii uciekłeś w broń jądrową (jakaś korelacja? :P)
No dobra przyznaje Ameryke (US) znam z filmow i z historii na temat upadku moralnosci, a upadek moralnosci nie kojarzy misie z religijnaoscia.. a moze powinien? Banknoty,prezydent, polityka.. z tym wszystkim musisz mieć racje. Ale czy to nie jest tak, ze broń jądrową przede wszystkim mają lub aspiruja o nie najpotężniejsze mocarstwa? Poczucie władzy jakie daje jest kusząca.
Odbiłem z religii na broń jądrową fakt ;) w sumie jako tako temat religii jest ciekawy choc mnie bardziej wciagaja wlasnie rozmowy miedzy-kulturowe, czy miedzy-wierzeniowe np dialog miedzy ateista a chrzecijaninem
Oczywiście, że tak. To był żart związany z "zmasowanym atakiem na Kościół w Polsce". Prawdą jest, że tzw cywilizacja zachodnia się laicyzuje, jednak większość to wciąż osoby religijne.
Trudno nazwać rozmowę między ateistą a chrześcijaninem dialogiem między-wierzeniowym ;)
Ateista z zasady nie wierzy, więc dopasowywanie go na zasadzie przeciwieństwa do pewnej grupy nie jest zbyt rozsądne. To tak jak wielbiciel beletrystyki rozmawia z osobą nie czytającą książek - czy można nazwać to rozmową bibliofili? (jak chcesz możesz wybrać kto w tym porównaniu nie czyta książek ;p)
Zawsze się jakoś skłaniałem do tego, że nie-wiara jet rodzajem wiary. Trudno mi sobie wyobrazić, ze ktoś może być ateistą ot tak sobie - musiał dojść do tego na bazie doświadczeń i w końcu dojść do pewnego rodzaju wiary w ateizm..
Masz dobry przykład powyżej ;).
Znanym powiedzeniem jest - wszyscy jesteśmy ateistami, jedni poszli tylko o jednego boga dalej. Podstawą ateizmu jest brak wiary wynikający z przesłanek. Nie mówiąc już o braku podstaw religijnych.
Jeśli jesteś chrześcijaninem to wiesz jaka jest święta trójca. Pierwsze co się traci to wiara, później się ciągle ma nadzieję, ale ona też zanika. Zostaje miłość <3 :P
heh no wiem jak to jest, ale dopoki milosc trwa wiara i nadzieja moga powrocić ;)
Przekonanie, że ateizm(czyli niewiara w boga/bogów) to rodzaj wiary, jest równie absurdalne jak np. twierdzenie, że NIEZBIERANIE znaczków pocztowych też jest rodzajem hobby.
Twój pogląd wynika najprawdopodobniej z tego, że podobnie jak wielu wierzących, błędnie utożsamiasz niewiarę w boga automatycznie z niewiarą w nic.
Natomist ateista może wierzyć w wiele rzeczy, idei oraz wartości i być nawet osobą religijną wyznającą np. Buddyzm, który jest religią/filozofią nieteistyczną, ale NIE wierzy w boga/bogów.
Właśnie dlatego ateizmu nie można traktować jako jakiejś formy wiary. Ateizm określa jedynie stanowisko wobec poglądu teistycznego.
Tak. Ludzie, którzy podważają ewolucjonizm, gdyż tak głosi(ła?) doktryna kościoła, to niekoniecznie idioci, ale wykazują jakiś niepokojący brak umiejętności samodzielnego myślenia (ze strachu? bo tak wygodniej? nie mam pojęcia). Jest zatrważające, że ten pogląd prosto ze średniowiecza do dzisiaj nie przepadł w czeluści ciemnych wieków, a co gorzej, że ten brak samodzielnego myślenia występuje u ludzi, którzy zajmują wysokie stanowiska państwowe i wpływają na losy nas wszystkich.
W sumie, co zabawne, ewolucjonizm i kreacjonizm wcale się nie wykluczają. Mogą za to świadczyć, że stwórca, kimkolwiek by nie był, nie jest wszechmocny i wszechwiedzący. Taki punkt widzenia wydaje mi się o wiele ciekawszy od wizerunku boga-supermana z laserami w oczach. Ale zamiast takie idee rozważać, kościół je opluwa i nazywa bluźnierstwem. Nie ma nic gorszego od TAKICH religii, które potępiają poszukiwania wiedzy, zadawania pytań. Nie po to wyłoniliśmy się z nicości, żeby przeżyć nasze życie z zamkniętymi oczyma.
Religia to wspaniała rzecz, ale tylko w teorii. Tak samo jak komunizm. Mam nadzieję, że za x lat ludzie będą wspominać ją z podobną trwogą. Ludzkość zdążyła udowodnić na przestrzeni dziejów, że jest ona bardzo niebezpiecznym narzędziem. Może być użyteczna, jeżeli pomaga komuś być lepszym człowiekiem (co było nawet poruszone w filmie), ale my, jako ludzkość, zwyczajnie nie jesteśmy na nią gotowi, a raczej przystosowani.