Czy jestem jedyną niewierzącą osobą, która uważa ten film za słabiutki?
Miało być coś o życiu duchowym, a skończyło się na wygłupach z religijnych oszołomów.
Nie jesteś :-)
Merytoryczny poziom filmu jest żenujący. Owszem podzielam poglądy narratora, ale sposób jego konfrontacji z rozmówcami wzbudzał mój niesmak.
Może po prostu istnieje jakaś równowaga w przyrodzie: katolicy mają Pospieszalskiego, a nam niewierzącym przydarzył się ten Maher.
Pamiętajcie, że ten film nie ośmiesza ludzi wierzących, tylko GŁUPICH ludzi wierzących, którzy nie potrafią rozmawiać z ateistami i ośmieszają się przed kamerą.
Niedobrze zapominać o swoich topikach ale lepiej późno niż wcale.
Mario, tak dobrze oddałeś moje oddczucia po tym seansie, że przez chwile chciałem zostać Twoim przyjacielem. ;-)
Przez wiekszość filmu zastanawiałem się jak duże problemy w kontaktach z ludzmi może mieć komik, przecież nie każdy ateista jest pozbawionym empatii snobem. Fakt że film miał być czymś w rodzaju komedii dokumentalnej ale po wysoko budzetowej produkcji spodziewałem się czegoś więcej. Bez stwarzania pozorów obiektywności i przy pełnej kontrolii nad materiałem przeciwna strona powinna zostać poprostu zmiażdżona. Imo sukces tego filmu pokazuje jak niewielka jest wśród ludu świadomość nt. absurdów religijnych.
Kiedyś uważałem że Dawkins robi tanią kontrowersje w swoich filmach, po tym co zobaczyłem moge tylko polecić "Root of all evil" jeśli ktoś chce obejrzeć prawdziwy dokument.
Pozdrawiam.