Ten film "cierpi" na niespotykaną ilość błędów metodologicznych i rzeczowych. Naprawdę szkoda czasu by je tutaj przytaczać. Przykład z brzegu - dowodami na istnienie Jezusa są choćby POZACHRZEŚCIJAŃSKIE pisma Józefa Flawiusza, Tacyta, Swetoniusza czy Pliniusza Starszego. Ujęcia robione są w taki sposób by wypowiedzi Mahera działały jak komentarz; często są ukazywane jako ostatnie, chyba, że akurat autor obnaża głupotę chrześcijan. Ci akurat przechodzą niekiedy samych siebie. Jakkolwiek nie można wyprowadzać wniosków jedynie na podstawie warunków brzegowych (a takimi z pewnością są fundamentaliści i ludzie wiary prostej - niekoniecznie gorszej).Śmiech Mahera bywa niezwykle irytujący; czasem można odnieść wrażenie, że przytłacza nim własną osobowość; jawi się jako typ gawędziarza a nie człowieka, który podjął się profesjonalnego zadania. Dla równowagi - polecam wywiad Richarda Dawkinsa z ojcem Georgiem Coyne. Tam próbka połączenia wiary i nauki z prawdziwego zdarzenia.
Po pierwsze ten film to nie jest dokument tylko paradokument (tak samo jak "Fahrenheit 9/11" czy "Zabawy z
bronią" Moore'a) to znaczy, że wiele "faktów" jest naciąganych lub nawet zmyślonych a inne niewygodne dla
konwencji filmu są pomijane. Tak było chociażby z rzekomymi powiązaniami Busha z jakąś arabską rodziną
spokrewnioną z Bin Ladenem (czy coś w tym stylu) w Fahrenheit 9/11.
Co do dowodów na istnienie Jezusa. Owszem są takie dowody, a nawet jest ich całkiem sporo do wymienionych
można dodać chociażby Koran, czy hinduskie pisma sprzed 2000 lat. Ale dowodzą one jedynie istnienie
mężczyzny, żyjącego na Bliskim Wschodzie 2000 lat temu o imieniu Jeszua, tego, że został zamordowany przez
Rzymian, że był Żydem, że nauczał. Ale żadne z nich nie mówi o cudach, zmartwychwstaniu czy boskości.
Jedynie 4 dzieła które datuje się na przynajmniej II lub nawet III wiek n.e. (czyli przeszło 100 lat po
śmierci tego człowieka) mówią o cudach czy zmartwychwstaniu.
Swoją drogą w Ewangeliach (wybranych bodajże w dopiero w IV wieku w tym czasie istniało kilkadziesiąt
innych ewangelii z których tylko te 4 opisują boskość Jezusa) jest zawarte góra 5% dogmatów na których
opiera się współczesne chrześcijaństwo, pozostałe 95% zostały stworzone przez ludzi żyjących kilka wieków
po Jezusie i opisujących fakty z jego życia które nie zostały zawarte w Ewangeliach a w które wierzą
Chrześcijanie.
Mnie osobiście podoba się stwierdzenie, że religie zabijają. Przykładów mamy mnóstwo: Krucjaty, Inkwizycja,
Holokaust, Gaza i inne konflikty pomiędzy Żydami i Muzułmanami, Dżihad, który za sobą pociąga wojny w Iraku
i Afganistanie (może tylko częściowo ale zawsze...), Sekty popełniające zborowe samobójstwa... To wszystko
sprawia, że religie stają się jakimś chorym wytworem ludzkiego mózgu, który ma usprawiedliwiać działania
które normalnie uznalibyśmy za chore czy wręcz niemoralne.
Ale ten film nie udowadnia tego że jezus czy bóg nie istnieje. Ty znasz i wiesz że istnieją "pozachrześcijańskie" dowody na istnienie boga ale ludzie, którzy występują w tym filmie nie wiedzą. Ludzie którzy tak naprawde uważają się za głęboko wierzących i praktykujących nie wiedzą w co wierzą i to ewidentnie widać na tym filmie. Zbiorowe ogłupienie i otępienie. Wierzą nie zastanawiając sie czy to ma sens i czy to co robią jest zgodne z zasadami wiary którą wyznają. Dlatego wiara czyni czuba.
Główny bohater za bardzo stara się udowodnić, że ma racje. Sam jestem ateistą, ale nie podobało mi się jak bardzo starał się wszystkim narzucić swoje poglądy. Kolejna rzecz która mi się nie podobała to, że mimo wszystko islam najbardziej został uogólniony. ST jest również okrutny, pełen przemocy i krwi..
Mam nadzieje że film był tworzony z myślą by rozmieszać, jeżeli tak to naprawdę dobrze im się udał. Ogląda sie bardzo przyjemnie i często można się zaśmiać. Polecam - taki Borat wyższych lotów
Podbijam temat. Dowody na istnienie i działalność Jezusa są zawarte w wielu niezależnych od siebie źródłach. Można spierać się o dokładną datę urodzenia i wiele innych rzeczy ale jest to postać historyczna.
Jakież to są niezależne źródła? Bezpośrednie, nie powołujące się na pogłoski krążące wokół? Bardzo chętnie je poznam.
Sama historia Jezusa jest kropka w kropkę ściągnięta z innych wielkich starożytnych religii co w filmie się przewija.
To, że ktoś tam zaprotokołował gdzieś tam, że był jakiś przywódca sekty o imieniu Jeszua jeszcze niczego nie udowadnia nie tłumaczy i nie jest dowodem w kwestii osiągnięć domniemanego zbawiciela. W tamtych czasach i w tamtym regionie imię Jeszua było tak popularne jak obecnie w Polsce imię Piotrek.
Jeśli już ktoś taki był to bardziej skłaniam się ku teorii z national geographic jaką przedstawili w swoim dokumencie, że Jezus był naśladowcą innego samobójcy, który żył kilkaset lat przed nim.