monolog w kinie według mnie to duża porażka, mimo, że opowieść sama mogłaby wciagnąc gdyby nie monolog. druga sprawa. zakończenie. niewiadomo po co, ale zrobiono hollywoodzkie zakończenie, żeby troche wybielic bohaterkę, jej męża też uczyniono niewienym (jak w tanim romansie z hollywood), niepotrzebnie, dużo ciekawsze byłoby gdyby był wiernym mężem.
W sprawie endu...
Nie zgadzam się :-) Markus jako wierny mąż i takież zakończenie - to byłoby nudne. End mnie z lekka zaskoczył, cokolwiek nie pasował do całości, podobało mi się "pokazanie Kalemu, że jemu też można ukraść krowę". I co on na to ... :-) Jakieś przełamanie ...
Czy pachnie to Hollywoodem...? - mnie nie. Życie...
monolog nie do kina
masz racje, ale Wiarolomni nie sa przeciez filmem typowo kinowym - miejscami nawet bardziej przypominaja teatr telewizji... i w tym ich urok :-)