Mam słabość do musicali, więc na wejściu te filmy oceniam mniej surowo. Niektóre piosenki na prawdę ładne, raz się wzruszyłam, trzy raz się zaśmiałam, z czego raz na całe gardło. Efekty specjalne i gra aktorska poprawne. I chyba tyle z plusów.
Niektóre sceny były tak sztuczne i crienge'owe, że aż zęby bolały. Czasem też trochę wiało nudą i czekałam, aż wreszcie skończą daną scenę, bo strasznie przeciągają. Jednak na to jeszcze mogłabym przymknąć oko, gdyby przedstawiona historia trzymała się kupy.
I teraz UWAGA SPOILER!
Przede wszystkim kompletnie nie rozumiem sceny w której Fijero zostaje pojmany, pobity i zamieniony w słomę. Przecież Elfaba była na tyle silna, że jak już ją puścili mogła bez problemu go uratować. Nawet jeśli w tamtym momencie nie mogła tego zrobić, bo nie wiem np była w szoku i nie myślała, mogła przecież po niego wrócić i zgarnąć zamiast próbować jakiś dziwnych zaklęć. A przede wszystkim nie rozumiem dlaczego on sam się nie uratował, bo z tego że pojawił się tam z nikąd rozumiem, że przyleciał z małpami, to przecież jak tylko Elfaba była wolna, któraś z małp mogła go pochwycić i odlecieć. Rozumiem jakby tam było 10000 wojska, ale tam było może z 10 żołnierzy, raczej nie daliby rady ani mocy Elfaby, ani małpom. Zastanawiam się jak to było w książce, więc jeśli ktoś czytał to chętnie się dowiem.
I tak samo jedna z ostatnich scen pojmania tej starej czarownicy (nie pamiętam jak miała na imię). Przecież ona została tam wtedy jedyną osobą z prawdziwymi mocami, to dlaczego od razu zaczęła się płaszczyć przed Glendą i dała się pojmać bez żadnej walki?
Bardzo mnie zastanawia czy te nieścisłości są też w książce i musicalu, czy to w filmie to tak okroili, że przestało mieć sens....