W przeciwieństwie do innych, uważam, że ta część jest taka jak pierwsza. Jedyną różnicą jest taka, że w pierwszej części zaczęło się rozkręcać gdy Elphaba uciekała przed czarodziejem. Tu ciekawiej się zrobiło wraz z przemianą Stracha, a potem znowu nudy. Było też trochę głupot. Np. scena, w której Fiyero nie chce uciec z Elphabą przed strażnikami. Też ten trójkącik miłosny wydał mi się śmieszny oraz to, co było po nieudanym ślubie. Skoro Fiyero nie kochał Glindy to po kiego ją okłamywał i się chciał hajtać. Jeszcze zwiał z jej bff. Ta siostra Elphaby też była wkurzająca. Nie dziwię się, że typek nie chciał jej.
Piosenki były słabo zapamiętywane, a nawet w ogóle. Ale co do śpiewu nie mam zastrzeżeń.
Film nie jakiś zły, głównie nudny.