Dlaczego dzisiaj tyle nastolatek podnieca się ładnymi Wampirami? To jakiś rodzaj fetyszu? Myślałem, że po sadze Zmierzch, wszyscy zapomną o pseudochłopcachpijącychkreff, ale tego czegoś jest coraz więcej! I nie przeszkadzało by mi to, ponieważ lubię filmy o wampirach, ale od dziecka widziałem w nich zabójców, czyhających na krew ofiar. A nie jako romantycznych młodych kochanków! Nie zdziwię się jak za kilka lat usłyszę o horrorze romantycznym z przystojnym Leprechaunem w roli głównej.
Wampir - wampir. Zombie - wampir. Wilkołak - wampir. Laleczka Chucky- wampir. Powiedz mi, co dla Ciebie wampirem nie jest? Bo film jest o zombiaku z tego co zdążyłam przez kilka sekund (tak,tylko tyle było potrzeba) zauważyć.
Mnie wszystko jedno czy ten film ma być o zombie, wampirze czy babie-jadze. Robienie z nich postaci romantycznych to dla mnie wręcz zhańbienie kultowych postaci.
Przykre, że oceniasz film bez uprzedniego obejrzenia. David Swinton w A.I. Sztuczna inteligencja też jest postacią romantyczną. Wedle Twego mniemania ten film więc jest zły, niedobry, be i fuj?
Nie oceniam samego filmu (przynajmniej na razie), ani nie podważam twojego zdania. W temacie kierowałem się opisem filmu który jest jednoznaczny:
"Głównym bohaterem filmu jest młody zombie o imieniu R (Nicholas Hoult), który w wyniku zbiegu wydarzeń zakochuje się w narzeczonej jednej ze swoich ofiar. Staje się to u niego powodem wielu rozterek uczuciowych, a także o naturze moralnej. Ich związek będzie przyczyną istotnych zmian dotyczących nie tylko R, ale także całego społeczeństwa jego martwych pobratymców."
Dla mnie tak zombie się nie zachowują.
Skrytykowałem tylko bandę pustych lasek śliniących się wręcz do tego typu filmów i jak mnie to zachowanie wkurza, poza tym nie obchodzi mnie absolutnie co kto lubi oglądać, kwestia gustu.
Bo miały pecha urodzić się w takich czasach, kiedy oprócz wyimaginowanego Edwarda nikt ich nie doceni.
Jak ja chodziłam do podstawówki też był boom na wampiry. Ale wtedy to był "Wywiad z wampirem" to poważny tytuł, a nie jakiś Zmierzch, czy Zombie-Zmierzch, błeh...
Ja całe życie żałuję, że nie urodziłam się za czasów The Beatles.. lub chociaż Aerosmith lub Queen. ;/ Ehh, co tu począć? Na szczęście uratowała nas pani Collins, która napisała "Igrzyska Śmierci" i sprawiła, że można obejrzeć (lub przeczytać) opowieść, która nie jest o błyszczących wampirach, zakochanych zombiakach czy innych wróżkach. W XXI wieku mogę zaakceptować tylko wilkołaki (omijając te ze zmierzchu).
Przepraszam że się czepiam ale można słuchać muzyki z poprzednich epok i czytać książki dawno już wydane bez utraty zdrowia i życia, z tego co mi wiadomo...