Hej miałabym prośbę do kogoś, kto pamięta i byłby tak miły i opisał mi zakończenie (jakieś 15/20 ostatnich minut filmu), bo przysypiałam i pamiętam je jak przez mgłę, a chciałabym sobie całość poukładać. Będę wdzięczna za pomoc.
Staruszek nasłał na nowego właściciela policje, że znęca się nad rodziną. No i ten się mu odgrażał, że Go podpali, zabił mu psa także. Staruszek nie pojawiał się przez kilka dni w tej chatce swojej i nowi właściciele sądzili, że już nie wróci. Wrócił z wypchanym psem do domu, co było na rękę temu pijakowi i zrobił z niego wariata. No i przyjechał syn tego dziadka razem z policją, wyjaśnił mu w nieprzyjemny sposób, że musi się stamtąd wyprowadzić no i staruszek już czuł, że na straconej pozycji jest. Zgodził się, ale pod warunkiem, ze zrobi to po swojemu. Odwiedził swojego przyjaciela, opowiedział mu, jak ten nowy się mu odgraża itp. W nocy w swojej chacie zaczął robić rozpierduchę, wszystko wyrzucał na ziemie no i przyszła młoda i Go prosiła, żeby został bo przy Nim jej ojciec będzie się lepiej zachowywał w stosunku do niej i jej mamy. Dziadek się nie zgodził, Ona wyjechała/ uciekła z tego domu, do siostry swojej mamy. No i dziadek chciał wrobić tego nowego, podpalając tą swoją chatę i siebie przy okazji, ale nie udało mu się.. bo ten nowy Go uratował z tego płonącego domu. No i potem motyw jest taki, że dziadzia budzi się w szpitalu, jest z Nim syn. - jakaś tam poprawa kontaktów- no i końcówka jest taka, że dziadek stoi przed jego domem, w którym nikt już nie mieszka, tam sobie wspomina i odchodzi. Czyli nikt nie dostał domu, dziadek wraca tam do tego Domu Opieki. The end ;- ) mam nadzieje, że chociaż troszkę pomogłam. Starałam się jak najkrócej i najmniej chaotycznie to przedstawić ;- p
po co te buźki i jęzorki.... moim zdaniem (spoilery... spolery) ten dziadek umarł, tak interpretuje to zakończenie albo też można inaczej, że definitywnie pożegnał się ze swoim domem, pogodził się z losem "bezdomnego (to w cudzysłowiu) - stąd też taki pusty ten dom w ostanich sekundach.
Film bardzo mi się podobal, świetny klimatyczny, rewelacyjnie zrealizowany.... szkoda troche jednak, że tak się zakończył a nie w sposób happyendowy: że wszyscy się pogodzili i jakoś by sobie tam żyli naprawiając to co popsuli w swoich życiach. Bardzo też nie spodobało mi się też to co się stało z tym psem - czar prysł i z pozytywnej postaci ten ojciec stał się nagle strasznie nagatywny, i od tej chwili wiedziałem, że nic się nie da już naprawić, że skończy się dramatycznie
Ja nie wiem skąd wniosek, że dziadek mógł umrzeć. Stał, patrzył na dom, wrócił tam skąd przyszedł i tyle. A nie jakieś interpretacje o śmierci..
a zwróciłaś uwage, że nie miał żadnych śladów oparzenia, żadnych blizn.... stąd moja interpretacja że był na samym końcu duchem ;)
Mogl tam wrocic po kilku tygodniach, jak wyszedl ze szpitala, wiec rany tez mogly byc juz niewidoczne... Z jeden strony przegral, bo nie odzyskal domu, z drugiej moze dom zjandzie nowego godniejszego gospodarza niz ostatni. Tak szkoda happyendu, ale takie zakonczenie nadaje realniejszego obrazu histori.
też zastanawiam się nad zakończeniem (jest zbyt niejasne - takie chaotyczne)
mam wrażenie że: albo / albo
- umarł bo ma tą samą koszulę co w majakach z żoną ...
- śpi i śni bo tak jak wcześniej mówił synowi że w snach widzi żonę ... (jest w szpitalu i dostaje leki a syn mówi idę a ty spij/odpoczywaj ...) we śnie z żoną, życie jest łatwe, bez problemów i piękne ...
ale przez te prześwity słońca jak jazda w samochodzie nie mogę jednoznacznie zinterpretować tego zakończenia (ostatnie kilkanaście sekund) nie mogę się zdecydować albo albo (a może w ogóle się mylę?!)hmm